IPN namawia samorządy lokalne do zmiany nazw ulic kojarzących się z komunizmem. W Zielonej Górze na celowniku znalazła się mała uliczka Armii Ludowej.
Kilku mieszkańców z Armii Ludowej już zwróciło się do władz miasta z prośbą o zmianę nazwy. Wolą pozostać anonimowi. - Fakty przemawiają przeciw tej organizacji. Została założona przez Stalina, walczyła z oddziałami AK. Jest i inny problem. Zdarza się, że nie dochodzą do nas przesyłki. Urzędnikom do głowy nie przychodzi, że może istnieć jeszcze taka ulica, mylą ją z Armii Krajowej - mówi jeden z mieszkańców.
Inicjatywę podchwyciły PiS i LPR. - Czekamy na oficjalną odpowiedź prezydenta miasta. Jeżeli będzie negatywna, przygotujemy własny projekt uchwały - mówi Jacek Budziński, radny PiS, historyk z wykształcenia. - Armia Ludowa została utworzona przez PPR, brała udział w budowaniu reżimu. Jej członkowie eliminowali AK-owców, działali na korzyść Armii Czerwonej. Po wojnie zasilili szeregi Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i Milicji Obywatelskiej - tłumaczy sens zmiany.
Budziński twierdzi, że koszty zmiany będą niewielkie. Wspomina o niedopatrzeniu. Na początku lat 90. radni zmienili kilkadziesiąt nazw. Zniknęły m.in. ulice Dzierżyńskiego, Gwardii Ludowej, Janka Krasickiego. - Ta nieopatrznie została - dodaje Budziński. - Wkrótce i tak prezes IPN wystosuje apel do władz o zmianę nazw. My go po prostu ubiegliśmy. Jesteśmy przeciwni utrwalaniu w świadomości nazw kojarzących się jednoznacznie z komunizmem - dodaje.
Instytut Pamięci Narodowej zaczyna przegląd polskich patronów ulic, placów, skwerów, tablic i instytucji publicznych. Na pierwszy ogień idą dawne i obecne miasta wojewódzkie. Sporządzane są już pierwsze wykazy niegodnych, według IPN, nazw. - One są przejawem polityki historycznej PRL, miały utrwalać nieprawdziwe mity. Na ziemiach zachodnich zachowało się ich najwięcej. W miastach centralnej Polski powrócono po prostu do nazw przedwojennych, tutaj to było niemożliwe, bo oznaczałoby przyjęcie nazw niemieckich - wyjaśnia dr Maciej Korkuć z Biura Edukacji Publicznej IPN, koordynator przeglądu. - Ulica Armii Ludowej również kwalifikuje się do zmiany. To organizacja walcząca z Polską Podziemną, powołana dla celów politycznych ZSRR. W sensie politycznym, organizacyjnym i militarnym podporządkowana była właśnie ZSRR - mówi Korkuć.
Co o zmianie nazwy myślą mieszkańcy ulicy? Większość jest przeciw. - Niepotrzebny krok. teraz przynajmniej jest zabawnie. To w jakimś sensie zabytek - mówi Alicja Jakóbiak. Podobnego zdania jest pani Ewa, emerytka. - Ja już się przyzwyczaiłam, mieszkam tu 30 lat. Nie interesuje mnie kontekst historyczny. To tylko nazwa, są ważniejsze rzeczy do zrobienia. Nie chcę ponosić dodatkowych kosztów związanych ze zmianą dokumentów na nowe - wyjaśnia.
- Nazwa powinna być zmieniona, ale dlaczego dopiero teraz? Wolałabym uniknąć kosztów, ale jeśli trzeba będzie, to trudno - dodaje Alicja Zdziarska, mieszkanka Armii Ludowej. Antoni Dudziński z sąsiedniej ulicy nie kryje oburzenia. - To są niepotrzebne koszty. Nie przeszkadza mi ta nazwa. Niech zostanie tak, jak jest. Armia Ludowa też walczyła o wolność. Rozumiem, żeby zmieniać takie nazwy jak Dzierżyńskiego, który wyjątkowo krwawo zapisał się w historii. Ale w tej sytuacji to są wyrzucone złotówki - tłumaczy.
Pomysł popiera natomiast Zygmunt Zajder, mieszkaniec pobliskiej ul. Chmielnej. - Jeszcze parę innych kwiatków też pewnie się znajdzie w naszym mieście. Dziwię się, że do tej pory tego nie zmieniono. Armia Ludowa została stworzona przez Związek Radziecki. Urodziłem się w 1931 roku i dobrze pamiętam minioną epokę, również od tej najgorszej strony. Dlatego uważam, że należy wymazywać pozostałości po dawnym ustroju. Koszty nie mają znaczenia - mówi.
Magistrat chłodno patrzy na inicjatywę. - To poważne obciążenie finansowe dla miasta. Zmiana nazwy ulicy to nie tylko zmiana tabliczek, pociąga za sobą wymianę całej dokumentacji. Na pewno weźmiemy pod uwagę zdanie mieszkańców, którzy przy podejmowaniu decyzji powinni mieć świadomość poniesienia dodatkowych kosztów. Nie jest ważna tylko wola polityczna, ale wola ludzi. Obawiam się, że jeśli zmienimy tę ulicę, za nią przyjdą następne - mówi Tomasz Nesterowicz, rzecznik prasowy Urzędu Miasta i historyk po zielonogórskiej uczelni. - Część z tych osób, które walczyły w Armii Ludowej, wciąż jeszcze żyje. Zmieniając nazwę, wystawiamy im świadectwo. Dla części z nich AL dawała możliwość walki o Polskę. Wyroków i opinii nie powinny ferować osoby, których wojenna rzeczywistość nigdy nie dotyczyła. Dobrym wzorem dla nas wszystkich jest pomnik na zielonogórskim cmentarzu, gdzie obok siebie są orzeł w koronie i orzeł piastowski - dodaje Nesterowicz.
Olga Zdanowicz