Ostatnie lata Sióstr Boromeuszek od roku 1945 do koñca ich pos³ugiwania w ¦wiebodzinie
Relacja S. M. Amandy Glombik
W dniu 23.I.1945 nadszed³ rozkaz Oberfeldrata[1]: „Rozwi±zaæ wszystkie lazarety“. Wszystkich rannych transportowano na noszach lub samochodami na dworzec. Trwa³o to ca³± dobê, do 24. stycznia. My, siostry, mia³y¶my równie¿ wyjechaæ, ale poprzednia siostra prze³o¿ona, droga s. Aurelia powiedzia³a: „Zostajemy.” W dniach 25. i 26. stycznia przywieziono nam kolejnych rannych, to by³ jeden jêk i p³acz - nie by³o ¿adnego lekarza, który móg³by pomóc. Przywieziono oko³o 360 ciê¿ko rannych. Poprosi³y¶my ksiêdza proboszcza Müllera, ¿eby przynajmniej duchow± opiek± otoczy³ chorych. Ksi±dz proboszcz przyby³ ze swoim wikariuszem i przez ca³y dzieñ udzielali sakramentu chorych. Ju¿ pierwszego dnia zmar³o 12 ¿o³nierzy, zostali pochowani w zbiorowej mogile. 27. stycznia przybyli rosyjscy ¿o³nierze i pytali, ile sióstr tu jest. By³o nas 40 sióstr, musia³y¶my stawiæ siê w gabinecie przyjêæ, gdzie nam siê starannie przygl±dali. Zapytali jeszcze, ilu tu jest ¿o³nierzy i poszli. Po po³udniu wtargnê³a horda rosyjskich ¿o³daków, zabierali chorym obr±czki, zegarki, itp., rozbiegli siê po ca³ym szpitalu, zabrali zegarki tak¿e kapelanowi i niektórym siostrom. O godzinie 18.00, gdy w³a¶nie udawa³y¶my siê na kolacjê, znów przyszli rosyjscy ¿o³nierze wrzeszcz±c: „Mniszki, macie natychmiast opu¶ciæ budynek”. Niczego nie wolno nam by³o zabraæ, musia³y¶my wszystko pozostawiæ. Droga Matka powiedzia³a: „Starsze siostry pójd± do probostwa, m³odsze do przedszkola“. Gdy sz³y¶my przez ogród, strzelano za nami. Usiad³y¶my na ³awkach i odmawia³y¶my ró¿aniec. O godzinie 22.20 przyszed³ rosyjski lekarz i rozkaza³, by kilka sióstr posz³o do chorych. Posz³y siostry Amanda, Petrussa i Speciosa. Biedni ranni jêczeli z bólu. Dobrze, ¿e mia³y¶my ¶wieczki, gdy¿ nie by³o ¶wiat³a. Rano posz³y¶my na Mszê ¶w., resztê dnia spêdzi³y¶my przy rannych. O godzinie 17.00 nadszed³ rozkaz komendanta: „Wszyscy chorzy maj± byæ przeniesieni do szko³y“. Siostra Speciosa i ja posz³y¶my do szko³y, by zobaczyæ, czy tam s± jeszcze ³ó¿ka. Znalaz³y¶my tylko kilka sienników; ¿o³nierze Wehrmachtu wszystko zabrali. Wraca³y¶my p³acz±c. Po drodze natknê³y¶my siê na dwóch rosyjskich ¿o³nierzy, którzy zapytali, dlaczego p³aczemy? Powiedzia³y¶my: „Mamy przenie¶æ 300 rannych do szko³y, nie damy rady”. ¯o³nierze pocieszali nas i obiecali pomoc. O godzinie 23.00 podjechali samochodem i w ten sposób o 6.00 rano wszyscy ¿o³nierze byli ju¿ przetransportowani do szko³y. W ci±gu dnia pomaga³y nam siostry Orlanda, Leutbergis, Melisa i Petrussa. Rosyjski lekarz wywiesi³ na drzwiach wej¶ciowych kartkê, wiêc nie rosyjscy ¿o³nierze ju¿ nas nie nachodzili. By³y¶my same z rannymi i mia³y¶my spokój. Za to przez ca³e tygodnie nie k³ad³y¶my siê spaæ. Zaraz po opuszczeniu naszego szpitala odesz³o kilka sióstr. Kapelan, s. Aurelia, s. Sarkandra, s. Oresta i s. Almachia uda³y sie do Bomst (Babimost). Stamt±d jecha³ poci±g do Niemiec, wiêc kapelan, s. Sarkandra i s. Aurelia wyjechali. S. Oresta i s. Almachia pozosta³y w Bomst (Babimost), tamtejsze siostry zakonne uciek³y, wiêc to one zajê³y siê opiek± nad chorymi.
Jako¶ na pocz±tku lutego siostry Priska, Edmara wraz z kilkoma innymi uda³y siê na Mszê ¶w. o godzinie 7.00. By³y siê ju¿ blisko plebanii, gdy pojawi³o siê nagle trzech rosyjskich ¿o³nierzy, którzy za¿±dali od siostry Edmary zegarka. Poniewa¿ siostra nie mia³a zegarka, wszyscy trzej strzelili do niej. Z ran± g³owy osunê³a siê nieprzytomna na ziemiê, pozosta³e siostry pobieg³y po ksiêdza proboszcza, który udzieli³ jej ostatniego namaszczenia. Po Mszy ¶w. pochowano j± w prze¶cieradle na podwórzu plebanii. By³y¶my wstrz±¶niête. Dwa dni pó¼niej dowiedzia³y¶my siê od ludzi, ¿e u okulisty zastrzelono siostrê Lybiê. Chcieli zastrzeliæ dziecko lekarza, siostra Lybia broni³a dziecka, wiêc j± zastrzelili. Zosta³a pochowana tam w ogrodzie, 18. lutego 1945 r.
My, jako siostry mówi±ce po polsku, mog³y¶my dalej zajmowaæ siê chorymi, ale poniewa¿ nie mia³y¶my co je¶æ, chodzi³y¶my do sklepów po ¿ywno¶æ. 20. lutego jedna z sióstr mieszkaj±cych na plebanii obchodzi³a imieniny. Siostry poprosi³y, czy mog± pój¶æ na pó³ godzinki na plebaniê, ¿eby z³o¿yæ ¿yczenia. Ciê¿ko mi by³o zostaæ samej przy rannych, ale poniewa¿ nie chcia³am siostrom odbieraæ przyjemno¶ci, pozwoli³am im pój¶æ. Posz³y s. Speciosa, s. Orlanda, s. Petrussa, s. Leutbergis i s. Melisa. Po drodze natknê³y siê na dwie Ukrainki, które pó³ roku wcze¶niej pracowa³y u s. Orlandy. Te zapyta³y, dok±d siostry id±. Siostry odpowiedzia³y: „Do naszych drogich sióstr, na plebaniê, bêdziemy tam od pó³ godziny do godziny”. Gdy siostry zbiera³y siê ju¿ do domu, nadjecha³ samochód, wysiad³o z niego 4 ¿o³nierzy i te dwie Ukrainki, ¿o³nierze powiedzieli: „Potrzebujemy 4 sióstr do opieki nad rannymi”. Jedna z Ukrainek wskazywa³a palcem, które siostry maj± i¶æ. Gdy zobaczy³a to siostra Petrussa, ogarnê³a j± zgroza, pobieg³a wiêc do kuchni, wyskoczy³a z okna na klepisko i ukry³a siê. Ksi±dz proboszcz nie chcia³ pu¶ciæ sióstr, ale siostra prze³o¿ona by³a zdania, ¿e je¶li siostry maj± siê opiekowaæ rannymi, mog± pojechaæ. Niestety, nasze drogie siostry ju¿ nigdy nie wróci³y i sam Pan Bóg wie, co siê z nimi sta³o. Tymczasem biedna siostra Amanda daremnie czeka³a przy rannych na powrót sióstr. Oprócz troski o ciê¿ko chorych zamartwia³a siê o drogie siostry. Modli³a siê, p³aka³a, w ka¿dej wolnej chwili bieg³a do drzwi i nas³uchiwa³a, czy siostry nie wracaj± – wszystko nadaremnie. Dopiero rano przysz³a siostra Lea i przynios³a mi Komuniê ¶w. Wówczas tez powiedzia³a mi, ¿e przed Msz± ¶w. zabrano obydwóch kap³anów. Ksi±dz Proboszcz przekaza³ siostrze Lei cyborium, wiêc siostry mog³y jeszcze przez dwa dni przyjmowaæ Komuniê ¶w. Od 26. lutego do 10. maja nie mia³y¶my ani Mszy ¶w., ani Komunii ¶w. Dopiero 11. maja mia³y¶my znów to szczê¶cie, ¿e uczestniczy³y¶my we Mszy ¶w. Wszystkich kap³anów z okolicy zabrano. O tym dowiedzia³am siê pó¼niej od siostry Petrussy.
Oko³o 27. lutego nadszed³ rozkaz komendanta, ¿eby wszystkich rannych, a nie byli to tylko Niemcy, lecz tak¿e W³osi i Francuzi, oraz nas, siostry, wywie¼æ do Rosji. Zg³osi³y¶my to siostrze prze³o¿onej, która mieszka³a na plebanii. Wówczas nadszed³ wspomniany ju¿ rosyjski lekarz i powiedzia³, ¿e musimy opu¶ciæ Schwiebus (¦wiebodzin) o godzinie 14.00. Wszyscy mieszkañcy ju¿ opu¶cili miasto. By³o jeszcze oko³o 180 rannych; da³y¶my im ca³± ¿ywno¶æ, jak± jeszcze mia³y¶my. Znalaz³y¶my dwuko³owy wózek, posadzi³y¶my w nim siostrê Helenê i opu¶ci³y¶my Schwiebus. Siostra prze³o¿ona zdecydowa³a, ¿e 10 najstarszych sióstr pozostanie w Märzdorf (Lubinicko), gdy¿ tam by³y wolne domy. Siostra Amanda uda³a siê wraz z 19 siostrami dalej, a¿ do Keltschen (Kie³cze)[2]. Tutaj zebra³y¶my siê w najbiedniejszej cha³upie, w jednej izbie i odmówi³y¶my ró¿aniec prosz±c o si³ê i poddanie siê ¶wiêtej woli Boga, gdy¿ by³y¶my bardzo przygnêbione i zniechêcone. Zastanawia³y¶my siê, co z nami bêdzie? Jaki¶ Rosjanin powiedzia³ nam, ¿e mamy siê rano zg³osiæ do komendanta. Tak wiêc rankiem siostra Amanda i siostra Petrussa uda³y siê do komendantury. Komendant nakaza³ nam zaj±æ siê du¿ym gospodarstwem, w którym by³o 10 krów. Tego samego dnia przywieziono do nas otwart± ciê¿arówk± 60 chorych na tyfus. Siostry Amanda i Theodora zajê³y siê pielêgnowaniem chorych. Ju¿ pierwszej nocy zmar³o 10 chorych, pochowa³y¶my ich w zbiorowej mogile.
We wsi nie by³o ludno¶ci cywilnej. Dlatego te¿ siostra Philomena i siostra Libora prosi³y ci±gn±cych przez wie¶ uciekinierów, by tu pozostali, ¿eby¶my mia³y chocia¿ tak± ochronê przed Rosjanami. Jako ¿e pewnego razu przysz³o do nas 10 oficerów, rozkazali nam ustawiæ siê w szeregu, po czym jeden z nich powiedzia³ „Bêdziecie rozstrzelane” . Uklêk³am i b³aga³am, by nas oszczêdzili, gdy¿ jeste¶my potrzebne chorym. Jeden z nich zerwa³ siostrze Joeli kornet z g³owy i cisn±³ go na ziemiê. Na szczê¶cie odeszli.
Spo¶ród uciekinierów zatrzyma³y siê u nas 2 matki z dzieæmi i to one zajê³y siê dojeniem krów. Siostra Petrussa gotowa³a, pomaga³a jej siostra Evangelista. Nie mia³y¶my m±ki, ale by³o ziarno. Siostra Joela wraz z innymi siostrami rozdrabnia³y ziarno na ¶rutê. Pomaga³y¶my sobie nawzajem, jak tylko potrafi³y¶my. Chorym podawa³y¶my kleik i herbatê. Po up³ywie 3 tygodni pozosta³o jeszcze 8 chorych na tyfus. Gdy ich stan zdrowia siê poprawi³, wyruszy³y¶my, by do³±czyæ do naszych sióstr. Na ulicy sta³ zakryty samochód, w nim by³o 2 rosyjskich ¿o³nierzy. Gdy ich mija³y¶my, oni wepchnêli do samochodu siostrê Theodorê i siostrê Amandê. Gdy wo³a³y¶my o pomoc, nadbieg³o jakie¶ dziecko. Poprosi³y¶my je, by pobieg³o do pozosta³ych sióstr i sprowadzi³o je na pomoc. Przybieg³y siostra Nerwina i siostra Eusebia, ale tak¿e i one zosta³y wepchniête do samochodu. Samochód ruszy³, a my nie wiedzia³y¶my, dok±d nas wioz±; p³aka³y¶my i modli³y¶my siê. Zawie¼li nas do Züllichau (Sulechów) do rosyjskiego szpitala. ¯o³nierze ci byli lekarzami i chcieli nas do pomocy. Mówili, ¿e nie musimy siê baæ. Dosta³y¶my dla siebie jeden pokój, przed drzwiami sta³ na stra¿y rosyjski ¿o³nierz. Mia³y¶my przychodziæ do pracy o godzinie 7.00. Przydzielono nam obowi±zki. Amanda mia³a siê zaj±æ sal± operacyjn± i gabinetem zabiegowym. Siostra Theodora posz³a na oddzia³ chirurgiczny, siostry Eusebia i Nerwina pielêgnowa³y chorych na oddziale wewnêtrznym w barakach. Nastêpnego dnia przyby³ ten sam ¿o³nierz, który zerwa³ kornet siostrze Joeli, mia³ rêkê z³aman± w trzech miejscach. Za³o¿y³y¶my mu opatrunek tymczasowy, pó¼niej za³o¿ono mu gips. Gdy 11. maja obchodzi³am srebrny jubileusz z³o¿enia ¶lubów zakonnych, on przyniós³ wielk± sarnê z podziêkowaniem, bo rêka dobrze siê zros³a. 10. maja dowiedzia³am siê od jednego z polskich oficerów, ¿e przyby³ jaki¶ kap³an. Siostra Amanda, która nastêpnego dnia obchodzi³a srebrny jubileusz ¶lubów zakonnych, posz³a spiesznie do niego i poprosi³a o spowied¼ i o Mszê ¶w. Od tego dnia znów mia³y¶my codziennie Mszê ¶w. Tak troszczy³ siê dobry Bóg w tych ciê¿kich czasach o potrzeby duchowe swoich oblubienic. Na jubileusz przyby³y nawet siostry Ernesta, Juela i siostra Petrussa. By³o bardzo uroczy¶cie, ¶piewa³y¶my po niemiecku, jeden z polskich oficerów by³ ministrantem, jubilatka odnowi³a ¶wiête ¶luby. Po uroczysto¶ci ko¶cielnej wszyscy zebrali siê na wspólnym ¶niadaniu. Ale zaraz pó¼niej musia³y¶my znów udaæ siê do pracy, gdy¿ przyjecha³y nowe transporty. Rosyjscy ranni byli odwo¿eni do Schwiebus (¦wiebodzin), my pielêgnowa³y¶my polskich i niemieckich chorych. W jednym, z transportów przyjecha³ tak¿e nasz ksi±dz Müller, na nogach mia³ drewniaki, wiêc da³y¶my mu buty. Jak on siê ucieszy³, gdy znów nas zobaczy³! Po 8 dniach pojecha³ do Schwiebus do probostwa. A poniewa¿ nie móg³ tam zostaæ, wyjecha³ do NRD i tam pracowa³ w seminarium duchownym.
W sierpniu szpital przejêli polscy lekarze; rosyjscy wyjechali. Siostra Amanda i Theodora chcia³y wróciæ do Schwiebus, by pó¼niej ¶ci±gn±æ tam tak¿e i inne siostry. Ale rosyjscy ¿o³nierze nie wpu¶cili nas do szpitala. Wtedy siostra Theodora powiedzia³a do mnie: „Mój brat mieszka niedaleko st±d, w Betsche (Pszczew). Pojed¼my tam i odpocznijmy trochê.“ Gdy przyby³y¶my na miejsce miejscowy burmistrz bardzo siê ucieszy³ i poprosi³ o zaopiekowanie siê chorymi, gdy¿ nie by³o tam ani lekarza, ani ¿adnej siostry. Nic wiêc nie wysz³o z naszego odpoczynku; mia³y¶my bardzo du¿o pracy, poniewa¿ dogl±da³y¶my tak¿e chorych w okolicznych wioskach. Po 5 miesi±cach naszego pobytu siostra Theodora zachorowa³a na tyfus. Siostra Amanda pielêgnowa³a j± przez 5 tygodni, a¿ ta wyzdrowia³a. Pó¼niej pojecha³y¶my do Trebnitz (Trzebnica).
Pod koniec maja sporo sióstr powróci³o do Schwiebus i zabra³y siê za prace porz±dkowe w domu. Ale 29. czerwca wszystkie siostry ze Schwiebus, Keltschen (Kie³cze) i Märzdorf (Lubinicko) dosta³y nakaz opuszczenia kraju i zosta³y przewiezione do Niemiec. Siostrê Liboriê i siostrê Philomenê wys³ano do Neu Bentschen (Zb±szynek), by tam pielêgnowa³y chorych na tyfus. Siostra Philomena zarazi³a siê od chorych, ale nie da³a tego po sobie poznaæ, dopiero na dzieñ przed jej ¶mierci± siostra Liboria dowiedzia³a siê o chorobie – ale ju¿ by³o za pó¼no. Chorzy zdrowieli, a siostra Liboria te¿ siê zarazi³a. Powróci³a do Schwiebus, tam zosta³a otoczona opiek± i wyzdrowia³a, a nastêpnie pojecha³a jednym z transportów do NRF. Gdy mia³y¶my wróciæ do Trebnitz (Trzebnica), burmistrz wystawi³ nam pismo, by nikt nie wa¿y³ siê odebraæ nam naszego baga¿u. W podziêkowaniu za opiekê nad chorymi burmistrz da³ nam bilet przez Posen (Poznañ), Breslau (Wroc³aw) do Trebnitz (Trzebnica). Wreszcie by³y¶my znów w naszym macierzystym domu, ale tu panowa³ smutek, jak wszêdzie.
W styczniu 1946 siostra Amanda otrzyma³a przeniesienie do ¶w. Jerzego w Breslau (Wroc³aw) na oddzia³ po³o¿niczy. W marcu musia³a odwie¼æ czcigodn± Matkê Elisabeth i Matkê Nepomucenê do Görlitz. Jecha³y¶my samochodem wype³nionym po brzegi workami z m±k±. Do Görlitz przyjecha³y¶my o godzinie 1.00 w nocy. Wysiad³y¶my i nie wiedzia³y¶my, co dalej pocz±æ. Usiad³y¶my w korytarzu jakiego¶ domu i czeka³y¶my, a¿ zrobi siê widno. Wówczas zapyta³y¶my, gdzie mieszkaj± Boromeuszki, wskazano nam dom; dotar³y¶my tam o godzinie 7.00, akurat na Mszê ¶w. Droga siostra prze³o¿ona Brigitta skontaktowa³a siê z ksiêdzem proboszczem Schulzem, on powióz³ dalej drewnianym wozem nasze drogie prze³o¿one. Ja mia³am zaczekaæ, a¿ ksi±dz proboszcz wróci. Wróci³ i przywióz³ pewn± Urszulankê, któr± ja zabra³am do Breslau (Wroc³aw). Na dworcu zatrzymano nas i przes³uchiwano, a poniewa¿ nie chcia³y¶my odpowiadaæ na pytania, zamkniêto nas w piwnicy, gdzie pozosta³y¶my do godziny 4.00. Wreszcie o 5.00 mog³y¶my pojechaæ do Breslau.
Na pocz±tku sierpnia 1946r. ja i siostra Otylda dosta³y¶my przeniesienie do Schwiebus. Do szpitala ¶w. Józefa nie wpuszczono nas; posz³y¶my na plebaniê. Stamt±d odes³ano nas do naszego by³ego przedszkola. Tu by³y ju¿ polskie siostry zakonne, od nich dosta³y¶my materace. £ó¿ek nie by³o, a koce mia³y¶my z sob±. Cieszy³y¶my siê, ¿e mamy przynajmniej dach nad g³ow±. Nastêpnego dnia uda³y¶my siê do burmistrza. Burmistrz poinformowa³ nas: „Na razie w szpitalu s± jeszcze ¿o³nierze rosyjscy, musicie poczekaæ.” Wys³a³y¶my telegram do Trebnitz. Za dwa dni przyjecha³a Matka Annuntiata i przeprosi³a, mówi±c, ¿e mia³a z³e informacje. Dopiero po 12 dniach mog³y¶my wej¶æ do szpitala ¶w. Józefa. Klucze da³ nam burmistrz. Teraz dojecha³y do nas jeszcze siostra Klarentia, siostra Spiria i siostra Porfiria. Spa³y¶my na materacach roz³o¿onych na pod³odze, nie by³o ³ó¿ek, ani ¿adnych innych mebli, dom by³ spl±drowany, nie by³o ani jednego garnka, ani nawet jednej ³y¿ki. Siostra Amanda chodzi³a pielêgnowaæ chorych, ¿eby¶my mia³y za co siê utrzymaæ. Pozosta³e siostry zabra³y siê za sprz±tanie, w poszukiwaniu naszych mebli chodzi³y¶my tak¿e do innych lazaretów – niestety, bez rezultatu.
W szkole znalaz³y¶my 3 ³ó¿ka, ca³a reszta zosta³a zabrana. Siostry pojecha³y do Bomst (Babimost) i stamt±d przywioz³y sienniki, talerze i fili¿anki. Gdy odwiedzi³a nas Matka Wikaria Annuntiata, da³a nam 500 z³, ¿eby¶my znów mog³y urz±dziæ kaplicê, która podczas naszej nieobecno¶ci s³u¿y³a jako sala taneczna. Pomalowa³y¶my pomieszczenie. Pewien tutejszy stolarz, starszy pan, który pozosta³ w Schwiebus, pomóg³ nam w odtworzeniu o³tarza. Pod scen± znalaz³y¶my stó³ i kilka innych elementów wyposa¿enia, wiêc stolarz zabra³ siê do pracy.
Siostra Amanda pojecha³a do czcigodnego ksiêdza proboszcza do Bomst (Babimost), ¿eby wyprosiæ cokolwiek do naszej kaplicy. Otrzyma³a obrusy, 3 ornaty, 2 alby, humera³y, 1 msza³, 1 kielich i 1 monstrancjê. Od Matki Jutty z Blesen (Bledzew) otrzyma³a bieliznê kielichow± i sprzêt liturgiczny. Za otrzymane 500 z³ zamówi³y¶my obraz ¶w. Józefa do o³tarza. W ci±gu 6 tygodni piêknie urz±dzi³y¶my na nowo kaplicê.
W pa¼dzierniku 1946r mia³y¶my wielkiego go¶cia. Ca³kiem nieoczekiwanie przyjecha³ z Krakowa Jego Eminencja kardyna³ Sapieha i odwiedzi³ nas wraz z Matk± Wikari± Annuntiat±. Zwiedzili ca³y dom i znów po raz pierwszy mia³y¶my Mszê ¶w. Po ¶niadaniu odjechali. Jego Eminencja ksi±dz kardyna³ powiedzia³ nam: „Za trzy miesi±ce Caritas zorganizuje tu dom dla inwalidów.” W lutym 1947r. przys³ano ze Szwajcarii ca³e wyposa¿enie: drewniane ³ó¿ka, krzes³a, sto³y, szafy, poduszki, koce i ko³dry oraz p³ótno. Siostra Klarentia zabra³a siê za szycie. W miêdzyczasie naprawiono te¿ ogrzewanie centralne. Z wizyt± przyby³ Jego Ekscelencja biskup Karl Pêka³a z dyrektorem Caritas Ks. Józefem Majk± i profesorem z Wroc³awia. W lutym 1947 r. dosz³y do nas siostry Aniela, Elreda, Samina. Odesz³y natomiast siostry Otylia i Porfyria, gdy¿ dosta³y przeniesienie. Caritas przys³a³ wielebnego Ks. Fr. Okoñskiego jako Dyrektora Zak³adu; odt±d mia³y¶my codziennie Mszê ¶w.
W roku 1947 mia³y¶my urodzaj owoców, siostra Nicefora ususzy³a na zimê 6 worków. Siostra Viatora zebra³a równie¿ bardzo du¿o pomidorów i kapusty. We wrze¶niu przyby³a do nas siostra Wencis³awa, jako siostra prze³o¿ona, by³a jednak osob± bardzo chorowit±. Tak¿e wielebny ksi±dz Dyrektor Okoñski bardzo chorowa³ na ¿o³±dek, wiêc inny kap³an zast±pi³ go na stanowisku dyrektora.
S. M. Amanda Glombik
[1] Podano za oryginalnym tekstem- nie by³o takiego stopnia wojskowego w Wehrmachcie, byæ mo¿e chodzi³o o „Oberfeldarzt”- lekarza wojskowego w stopniu pu³kownika (przyp. t³um).
[2] W oryginale s. Amanda podaje nazwê miejscowo¶ci „Kelchen”. Poniewa¿ nie by³o na tych terenach miejscowo¶ci o takiej nazwie, a w relacjach innych sióstr pojawia siê przy opisie tych samych okoliczno¶ci nazwa „Keltschen”, czyli obecne „Kie³cze”, przyjêto w t³umaczeniu relacji s. Amandy nazwê „Keltschen” (przyp. t³um).
Relacja s. M. Ernesty (Hedwig Neumann) (spisana dnia 18. listopada 1987 r. przez s. Diethildê w Dyhernfurth)
Podczas II. wojny ¶wiatowej szpital w Schwiebus pe³ni³ rolê szpitala wojskowego. Pod koniec stycznia 1945 r. ewakuowano z niego wszystkich ¿o³nierzy. Tylko 4 lekarzy sztabowych mia³o pozostaæ w szpitalu do chwili wydania rozkazu opuszczenia miasta. Poniewa¿ w okolicy trwa³y walki, szpital znów szybko zape³ni³ siê rannymi ¿o³nierzami, wielu z nich mia³o odmro¿enia. Coraz bli¿ej s³ychaæ by³o huk wystrza³ów. Lekarze z niecierpliwo¶ci± czekali na rozkaz. Znajdowali siê w sytuacji bez wyj¶cia: je¶li bez rozkazu opuszcz± lazaret, grozi im kara za dezercjê; je¿eli natomiast dostan± siê w rêce Rosjan, wówczas, jako niemieccy oficerowie nie mogli mieæ ¿adnej nadziei. Postanowili wiêc odebraæ sobie ¿ycie w po³o¿onej na uboczu wiosce. Poprosili siostry o poinformowanie rodzin, na wypadek, gdyby te ich szuka³y. Tak siê jednak nie sta³o, siostry nied³ugo pó¼niej same zmuszone by³y opu¶ciæ ¦wiebodzin. Jaki by³ los lekarzy, nie wiem.
Po odej¶ciu lekarzy przywieziono do szpitala pewnego majora z ostr± niewydolno¶ci± serca. Siostra Ernesta wraz z inn± siostr±, której imienia nie pamiêtam, zaaplikowa³y mu zastrzyki w serce. Major szybko przyszed³ do siebie i zapyta³ o lekarzy. Nastêpnie poleci³ swojemu adiutantowi (SS), by ten pojecha³ na dworzec i zarezerwowa³ wagon dla wszystkich sióstr, chcia³ je w ten sposób uratowaæ przed Rosjanami. Mówi³, jak okrutnie obchodz± siê oni z kobietami, które nie zdo³aj± siê przed nimi ukryæ. Jednak¿e nigdzie nie mo¿na by³o znale¼æ siostry prze³o¿onej. Siostry podziêkowa³y wiêc majorowi za ¿yczliwo¶æ, nie skorzysta³y z mo¿liwo¶ci ucieczki z miasta, a swoje miejsca ust±pi³y matkom z ma³ymi dzieæmi. Poczucie obowi±zku nie pozwoli³o im wyjechaæ, w szpitalu byli przecie¿ pacjenci wymagaj±cy opieki, tak¿e w mie¶cie byli chorzy i starzy ludzie, o których nale¿a³o siê zatroszczyæ. Majorowi spodoba³a siê postawa sióstr, powiedzia³ wiêc do siostry Ernesty: "Siostro, mam rozkaz wysadzenia miasta, ale nie uczyniê tego ze wzglêdu na was, na wasz± szlachetno¶æ". Po czym opu¶ci³ szpital. Najm³odsza z sióstr – s. Famiana Ocik – by³a bardzo przera¿ona, zdo³a³a wyjechaæ ostatnim poci±giem, bez baga¿u, zabra³a ze sob± do torebki tylko kilka ciastek.
Do szpitala nieprzerwanie przybywali pacjenci: ranni ¿o³nierze, ludno¶æ cywilna, Francuzi, Ukraiñcy, Rosjanie. Gdy do miasta wkroczy³y wojska rosyjskie, przejê³y szpital dla swoich ¿o³nierzy. Siostry musia³y przenie¶æ swoich pacjentów do szko³y, zupe³nie do tego celu nieprzystosowanej. Same znosi³y wiêc ³ó¿ka i niezbêdne sprzêty z opuszczonych mieszkañ. Do prowizorycznie urz±dzonych sal przeniesiono chorych. Do pomocy siostry mia³y 3 sanitariuszy. Siostry musia³y tak¿e opu¶ciæ swoje mieszkanie, które znajdowa³o siê w szpitalu. Ksi±dz proboszcz zaoferowa³ im pokoje na plebanii, ale tam by³o miejsce jedynie dla 22 sióstr. Siostry szuka³y wiêc schronienia u mieszkañców miasta. Siostra Edmara Komischke zamieszka³a u starszego ma³¿eñstwa, które wymaga³o opieki (podobno byli to rodzice pewnej Boromeuszki). Siostra Aphrodisia uda³a siê jako pielêgniarka do s±siedniej wioski i w ten sposób oddzieli³a siê od pozosta³ych sióstr. Cztery czy nawet piêæ sióstr pielêgnowa³o chorych w szkole (siostry Amanda, Ernesta, Melisa i 2 inne).
W dniu 3. lutego rosyjski ¿o³nierz wdar³ siê do mieszkania ma³¿eñstwa, gdzie przebywa³a siostra Edmara. Co¶ do niej mówi³, lecz ona go nie rozumia³a. Gestem nakaza³ jej, by zdjê³a fartuch. To mu jednak nie wystarczy³o, przemoc± próbowa³ zedrzeæ z niej habit. Wówczas siostra powiedzia³a: „Wolê, ¿eby¶ mnie zastrzeli³!” Z furi± odbezpieczy³ broñ i strzeli³ siostrze prosto w skroñ; nieszczêsna osunê³a siê na pod³ogê. Powiadomione o tym zdarzeniu siostry wynios³y cia³o na desce i pochowa³y w ogrodzie plebanii.
Tak¿e siostry pielêgnuj±ce chorych w szkole nie mog³y czuæ siê bezpiecznie, Rosjanie nie dawali im spokoju. Francuzi starali siê broniæ zakonnic, jak tylko potrafili. Siostry ¿y³y w nieustannym strachu. W koñcu postanowi³y do³±czyæ do pozosta³ych sióstr i pozostawi³y w szkole samych sanitariuszy. Jednak¿e komendant kaza³ je znów sprowadziæ i wywiesi³ na drzwiach gabinetu kartkê zakazuj±c± Rosjanom wstêpu - od tej pory ¿aden ¿o³nierz nie przekroczy³ progu tego pomieszczenia. Za to w salach, gdzie siostry najczê¶ciej przebywa³y pielêgnuj±c chorych, by³y czêsto nara¿one na zaczepki ¿o³daków. ¯yj±c ca³y czas w napiêciu i obawiaj±c siê najgorszego siostry przenios³y siê w dniu 7. lutego na plebaniê. Tylko siostra Amanda pozosta³a wraz z sanitariuszami i pe³ni³a przy chorych nocny dy¿ur.
Bêd±c na plebanii siostry us³ysza³y pewnego dnia dochodz±cy z s±siedniego pomieszczenia g³os wielebnego ksiêdza proboszcza, który prawie p³acz±c powtarza³: „nie, ja nie mam ¿ony”. S³ychaæ te¿ by³o odg³osy zadawanych ksiêdzu uderzeñ. Nagle rozleg³ siê huk wystrza³u. Siostry Segulina i Ernesta, które w³ada³y jêzykiem polskim, pod±¿y³y proboszczowi na pomoc. Na ca³e szczê¶cie pocisk nikogo nie trafi³, broñ wystrzeli³a sama, gdy ¿o³nierz wymierza³ ksiêdzu ciosy. Na widok sióstr Rosjanin przesta³ biæ. Siostry przerazi³y siê bardzo, gdy powiedzia³: „Da, da, zakonnice te¿ kochamy“. Na szczê¶cie siostry mog³y siê z nim porozumieæ i uda³o im siê go ug³askaæ. Ale na tym nie koniec. Po godzinie przysz³o 2 oficerów z Ukraink± ubran± w mundur (siostry zna³y j±, ostatnio z nakazu pracowa³a u nich w szpitalu). Za¿±dali 4 sióstr, rzekomo do pielêgnowania chorych. Wszystkie siostry musia³y ustawiæ siê w ko³o. Podchmieleni oficerowie ¶wiecili ka¿dej w twarz latark±. Najpierw musia³a wyst±piæ siostra Melissa. Jako drug± wyznaczyli siostrê Ernestê. Gdy ¶wiec±c latark± wybierali trzeci±, siostra Ernesta przeczuwaj±c zagro¿enie wycofa³a siê ty³em za siostry, wydosta³a siê na korytarz i wyskoczy³a przez okno sypialni ksiêdza proboszcza. Upad³a na ¶nieg przykrywaj±cy grub± warstw± otwór okna piwnicznego i ukry³a siê na wêglu w najdalszym k±cie piwnicy. Trzês³a siê z zimna, a gdy po up³ywie dwóch godzin prawie straci³a czucie w koñczynach, odwa¿y³a siê wyj¶æ przez ten sam otwór. Najpierw d³ugo nas³uchiwa³a i dopiero gdy siê upewni³a, ¿e w budynku plebanii panuje cisza, odwa¿y³a siê wej¶æ. Tu dowiedzia³a siê, ¿e w podobny sposób umknê³y dwie inne siostry – s. Parmenia i s. Eusebia – jedna skoczy³a [przez okno] na ziemiê, druga ukry³a siê w pokoju pod ³ó¿kiem. Siostra Melissa pozosta³a, podobno sprawia³a wra¿enie, jak gdyby nie zdawa³a sobie sprawy z tego, co siê dzieje. Wcze¶niej mia³a kilka razy powiedzieæ, ¿e chce umrzeæ. Gdy oficerowie spostrzegli, ¿e trzy siostry im siê wymknê³y, rozw¶cieczeni chcieli rozstrzelaæ pozosta³e, ale w koñcu w miejsce uciekinierek zabrali oprócz s. Melissy jeszcze s. Leutbergê, s. Orlandê i s. Spetiosê. Po godzinie Rosjanie chcieli ponownie przyj¶æ po uciekinierki. Przera¿one siostry spodziewaj±c siê ¶mierci odby³y, pomimo pó¼nej godziny, spowied¼ z ¿ycia. To samo uczyni³y pozosta³e siostry. ¯adna nie po³o¿y³a siê spaæ tej nocy, czuwa³y modl±c siê. Oficerowie ju¿ nie wrócili, ale uprowadzone siostry te¿ nie.
Dwa dni pó¼niej ksi±dz proboszcz pilnie poprosi³ siostrê prze³o¿on± o pomoc jednej z sióstr znaj±cej jêzyk polski, gdy¿ jaki¶ Rosjanin chcia³ odebraæ ¿onie lekarza ich ma³± córkê. Siostra prze³o¿ona pos³a³a 60-letni± siostrê Lybiê. Siostra pod±¿y³a spiesznie do mieszkania lekarza i wyrwa³a ¿o³nierzowi dziewczynkê ze s³owami: „Miejsce dziecka jest przy matce”, po czym przekaza³a j± matce. Rozz³oszczony Rosjanin zastrzeli³ siostrê.
Gdy front przesun±³ siê dalej na zachód mieszkañcy miasta a tak¿e i siostry rozpoczê³y prace porz±dkowe. Grzebano cia³a zmar³ych i zabitych ludzi i zwierz±t. Ludno¶æ cywilna grzeba³a cia³a w mie¶cie, siostry na okolicznych polach. W miejscu, gdzie le¿a³y zw³oki, kopa³o siê grób g³êboki na 1 metr i sk³ada³o w nim cia³o. Siostra Ernesta nosi³a zawsze przy sobie buteleczkê z wod± ¶wiêcon±; wod± skrapia³a grób, odmawia³a modlitwê i koñczy³a pochówek znakiem krzy¿a. Zauwa¿y³ to ¿o³nierz nadzoruj±cy grzebanie cia³. Znalezione na polach cia³a odwraca³ twarzami do góry i zakrywa³ oblicza zmar³ych papierem lub kawa³kiem p³ótna. Nastêpnie wo³a³ zakonnicê, by pokropi³a ka¿dy grób wod± ¶wiêcon± i zmówi³a modlitwê, on sam w skupieniu salutowa³. W ten sposób siostra Ernesta mog³a poznaæ tak¿e i dobr± stronê duszy rosyjskiego ¿o³nierza.
Kilka dni pó¼niej do sióstr przysz³a po kryjomu pewna kobieta i zdradzi³a, ¿e wczoraj pogrzebano cia³a czterech katolickich sióstr (w odró¿nieniu od protestanckich diakonis), cia³a te by³y podobno poæwiartowane. Od tej chwili siostry nie mia³y ju¿ nadziei, ¿e uprowadzone siostry powróc±. Siostra prze³o¿ona nie mog³a sobie wybaczyæ, ¿e nie sprzeciwi³a siê wówczas Rosjanom.
Koñczy³a siê ¿ywno¶æ. Siostry musia³y szukaæ gdzie¶ pracy, gdy¿ nie mog³y wy¿yæ z prac dorywczych w Schwiebus. Siostra Senna zachorowa³a na tyfus i le¿a³a w szpitalu. Pozosta³e siostry ma³ymi grupkami wêdrowa³y w kierunku Züllichau. Siostra prze³o¿ona i kilka innych sióstr znalaz³y schronienie w jednej z okolicznych wiosek. Po³owa sióstr dotar³a do Keltschen (Kie³cze). Tu zatrzyma³y siê w opuszczonym dworze. W m³ynie znalaz³y m±kê i ziarno. Siostry pracowa³y na polu, w zamian za to mog³y piec tyle chleba, ile potrzebowa³y. Chleb i inne produkty zawozi³y do sióstr rozproszonych w okolicy. Ten stan jednak te¿ nie trwa³ d³ugo. Siostra Filomena Gwozdz, która wraz z siostr± prze³o¿on± i siostr± Abstrakt± pod±¿y³a dalej do Bentschen (Zb±szyñ), zachorowa³a na tyfus i tam zmar³a.
Funkcjonuj±cy ju¿ urz±d zdrowia zatrudni³ siostrê Amandê i siostrê Teodorê do przeprowadzenia w¶ród kobiet badañ na ki³ê. Wykryto ogromne ilo¶ci zachorowañ. Dla chorych kobiet otwarto w Züllichau szpital i skierowano tam do pracy obie siostry wraz z jeszcze jedn± – Eusebi±. Praca ta ³±czy³a siê z wieloma wyrzeczeniami – ca³ymi tygodniami siostry nie mog³y uczestniczyæ we Mszy ¶w., nie mia³y te¿ mo¿liwo¶ci przyjmowania innych sakramentów. Pozosta³e siostry b³±ka³y siê w rozproszeniu. Po d³ugim czasie niektóre dotar³y do Trebnitz (Trzebnica).
Z pomoc± Matki Annuntiaty siostry Boromeuszki mog³y ponownie podj±æ pracê w ¦wiebodzinie, w domu dziecka, który urz±dzono w naszej dawnej szkole gospodarstwa domowego. Siostrom z Trzebnicy pospieszy³y z pomoc± siostry Boromeuszki z Miko³owa. Jednak¿e po kilku latach z powodu braku sióstr rozwi±zano tê filiê.
List S. Amandy Othilda do S. Wikarii
aktualnie ¦wiebodzin, dnia 20.08.1946.
J.M.J.C.
Wielce Szanowna, Czcigodna Matko,
Nie mog³y¶my wyjechaæ z Breslau (Wroc³awia), jak by³o zaplanowane, o godzinie 6.00, lecz dopiero w poniedzia³ek po po³udniu o godzinie 3.00. Po ró¿nych, ma³o przyjemnych perypetiach dotar³y¶my tu we wtorek w po³udnie, o godzinie 12.30.
Natychmiast zameldowa³y¶my siê u tutejszego wielebnego ksiêdza proboszcza. Zaraz potem by³y¶my w szpitalu. W szpitalu mieszkaj± jeszcze rosyjski major, porucznik i naczelnik. Wprawdzie posterunki uprzejmie nas przepu¶ci³y, ale oficer powiedzia³, ¿e oddaj± szpital Polakom. Za zgod± wielebnego ksiêdza proboszcza posz³y¶my do starostwa. Niestety zasta³y¶my tylko wicestarostê. Powiedzia³ on nam, ¿e biskup gorzowski chce tu za³o¿yæ seminarium duchowne, i ¿e s±dzi, ¿e sprowadz± tu znów te same Boromeuszki. Gdy opowiedzia³y¶my o tym ksiêdzu proboszczowi, ten odpar³ gniewnie „Trebnitz (Trzebnica) odmówi³a”. Ja nie chcia³abym ingerowaæ w tê sprawê. Starosta podobno wie ju¿, ¿e taka odmowa mia³a miejsce, wiêc chce zabraæ budynek na potrzeby urzêdu. Ksi±dz powiedzia³ te¿, ¿e starosta chce p³aciæ czynsz zgromadzeniu, a po³owê ogrodu chce uprawiaæ dyrektor i te¿ bêdzie p³aci³ za dzier¿awê.
Przekszta³cenie naszego domu na szpital nie wchodzi w rachubê. Po pierwsze, tutaj jest ju¿ dobrze wyposa¿ony szpital, poza tym jest tu urz±d zdrowia z punktem pierwszej pomocy. Do chorych chodz± siostry zatrudnione przez powiatowego lekarza.
Nie wolno nam pod ¿adnym pozorem zrobiæ cokolwiek bez wiedzy „Powiatowego”. Wicestarosta powiedzia³, ¿e drugi szpital jest ca³kowicie zbêdny, gdy¿ w Schwiebus (¦wiebodzin) jest niewiele ludzi.
Droga, Czcigodna Matko, prosimy usilnie, by Matka Wikaria osobi¶cie tu przyby³a i podjê³a decyzjê. Je¶li do pi±tku nikt nie przyjedzie, wracamy. Tyle naszych wiadomo¶ci ze Schwiebus (¦wiebodzin).
Pozdrawiamy z pe³nym szacunkiem, wdziêczne i oddane
S. M. Amanda – Othilda.
List S. M. Aphrodisii Latzel do Matki Marynii
Görlitz, dnia 19.8.1945
J.M.J.C.
Wielce Szanowna Czcigodna Matko Marino!
Bardzo siê cieszê, ¿e mogê dzi¶ napisaæ kilka s³ów do Ciebie, Czcigodna Matko Marino. S³owa te, niestety, nie przynios± rado¶ci, gdy¿ prze¿ywamy i piszemy tylko o cierpieniu. Pomimo tego, tli siê we mnie p³omyk rado¶ci, droga, Czcigodna Matko Marino, gdy¿ po 6 miesi±cach naprawdê trudnych prze¿yæ znalaz³am znów swoje miejsce, swoj± now± ojczyznê. Cieszê siê i jestem za to bardzo wdziêczna. Poniewa¿ ze ¦wiebodzina nie otrzyma³a jeszcze Czcigodna Matka ¿adnych listów ani te¿ osobistych relacji, chcê krótko opisaæ, co siê wydarzy³o. Pod koniec stycznia zd±¿yli¶my ewakuowaæ wszystkich ¿o³nierzy. 28. stycznia uda³am siê do Domu ¶w. Józefa. Tak¿e tam wszystkich ewakuowano. Nasz dom by³ pusty tylko przez jeden dzieñ, zaraz pó¼niej sta³ siê znów g³ównym punktem opatrunkowym i tu zaczêto przywoziæ kolejnych rannych - przewa¿nie ¿o³nierzy. Wiêkszo¶æ sióstr by³a w piwnicy bêd±cej schronem przeciwlotniczym. Siostry Syrgiosa, Petrussa i ja opiekowa³y¶my siê 60 niemieckimi ¿o³nierzami, których nie mo¿na by³o ewakuowaæ. W dniu 31. stycznia siostra Petrussa i ja uda³y¶my siê do niemieckiego sztabu i poprosi³y¶my, by oszczêdzono miasto, a tak¿e i nasz dom, w którym w piwnicy przebywa³o 40 sióstr, 60 ¿o³nierzy i wiele matek i dzieci. Niemiecki major powiedzia³, ¿e bêdzie broni³ miasta do ostatniego kamienia. S³ychaæ ju¿ by³o ostrza³ ciê¿kiej artylerii, widaæ by³o ³uny po¿arów. W nocy na 1. lutego 45 r. niemiecki sztab przebi³ siê, a my rano o godzinie 8:00 1. lutego 45 r. wywiesili¶my bia³± flagê i poddali¶my siê Rosjanom. Chcia³y¶my dalej dogl±daæ chorych i rannych. Rosjanie natychmiast za¿±dali naszego domu z ca³ym wyposa¿eniem. Nam pozwolili pocz±tkowo pozostaæ w zamku, gdzie mia³y¶my nasze cele zakonne. Postara³y¶my siê jeszcze szybko o jakie¶ zapasy ¿ywno¶ci, ale wkrótce nadszed³ rozkaz, by wszystkie siostry natychmiast opu¶ci³y budynek. Chwyci³y¶my to, co by³o pod rêk± i pod±¿y³y¶my do probostwa. Nie by³o ju¿ ¶wiat³a, ani wody. Niemcy wysadzili wszystko, zanim weszli Rosjanie. Warunki by³y nie do wytrzymania. Nasz kapelan, siostra Libia i ja zostali¶my przygarniêci przez pana doktora Wulko, okulistê. W mie¶cie zaroi³o siê od okrutnych band z Syberii i ludów mongolskich. Napastowali kobiety, niektóre by³y gwa³cone 60 – 100 razy, po czym umiera³y. Niestety, wa¿yli siê oni tak¿e napastowaæ siostry. W dniu 3. lutego zastrzelili siostrê Edmarê, poniewa¿ nie pozwoli³a siê tkn±æ Rosjaninowi. Strza³ w g³owê – siostra ¿y³a jeszcze kilka minut i otrzyma³a ostatnie namaszczenie. Jest pochowana w ogrodzie probostwa. W dniu 4. lutego zajecha³ samochód, dwoje Rosjan wdar³o siê do probostwa i zastali siostry w pokoju. Rosjanka zadecydowa³a: ta, ta, ta i ta siostra musz± pój¶æ z nimi, wróc± za dwie godziny. Siostra Parmenia mia³a byæ t± czwart± , uda³o jej siê wyskoczyæ przez okno. Siostra Orlanda zaofiarowa³a siê pój¶æ za siostrê Parmeniê. Nasza droga Matka poleci³a drogim siostrom Speziosie, Luitburgis, Melisie i siostrze Orlandzie wsi±¶æ do samochodu. Siostra Speziosa powiedzia³a: „¯egnajcie. Ju¿ siê nie zobaczymy”. Ja le¿a³am chora na zapalenie p³uc u doktora Wulko. Proboszcz przyszed³ do mnie z Panem Jezusem i mog³am siê wyspowiadaæ. To on opowiedzia³ mi, co siê wydarzy³o, niestety siostry straci³y ¿ycie w bardzo, bardzo haniebny sposób. Odciêto g³owy, przybito do futryny drzwi, odciêto piersi, by³y i inne okropieñstwa. Jak tylko pomy¶lê o tych wszystkich potworno¶ciach bêd±cych w ¦wiebodzinie na porz±dku dziennym, p³aczê w g³os. Nie oszczêdzono i nas, bêd±cych u doktora Wulko. Droga siostra Libia zosta³a zastrzelona na oczach rodziny, gdy powstrzymywa³a pani± doktorow± i nie odda³a Rosjanom maleñkiej córeczki doktorostwa. Poniewa¿ sytuacja stawa³a siê coraz bardziej nie do zniesienia, proboszcz powiedzia³ mi, ¿e mam siê przebraæ i ratowaæ swoje ¿ycie. Uciek³am do wsi, ale tam mog³am pozostaæ tylko dwa dni. Za mn± przyby³y tu siostra Senna i siostra Hirena. Uda³y¶my siê przez pola do innej wioski, odleg³ej o 8 km. Tam, pod obor±, w piwnicy na buraki znalaz³y¶my schronienie, by móc ocaliæ nasze ¿ycie i niewinno¶æ.
Przez osiem tygodni ¿y³am w tej piwnicy, lecz kto¶ zdradzi³ tê kryjówkê. Ukradziono mi tam te¿ jedyny komplet bielizny na zmianê. Nastêpne schronienie znalaz³am na stryszku nad chlewem. Czasami chodzi³am pielêgnowaæ chorych. Ludzie dawali mi jedzenie i co¶ do ubrania, otrzyma³am drewniaki, czerwon± spódnicê, ma³y kabat i chusteczkê na g³owê, to chroni³o mnie przed zimnem. Tak, straci³am wszystko, wszystko – a jednak nie straci³am niczego – droga, Czcigodna Matko. W ka¿dej sytuacji mog³am wierzyæ i mieæ nadziejê, zachowa³am wiarê, moc i powo³anie. I mogê tylko powtórzyæ za piêkn± Msz± Schuberta: „bardziej dziêkowaæ ju¿ nie potrafiê“. Wkrótce roznios³o siê, ¿e we wsi jest siostra. Wówczas mia³am sporo pracy. Pó¼niej organizowa³am w ró¿nych miejscach punkty pomocy ambulatoryjnej. Od polskiego starosty otrzyma³am przepustkê. Z t± przepustk± mog³am swobodnie poruszaæ siê od wsi do wsi. Odwiedzi³am drogie siostry w Jordanowie, którym, z wyj±tkiem jednej siostry, wiod³o siê ca³kiem dobrze. Tak¿e w Lubrzy sióstr nie spotka³o nic szczególnie z³ego. Siostry ¶wiebodziñskie znalaz³y schronienie w ró¿nych miejscach. Niestety, wiêkszo¶æ z nich przez ponad ¼ roku nie mia³a mo¿liwo¶ci uczestniczenia we Mszy ¶w., itp. M³odych kap³anów wywieziono, zabrano tak¿e i naszego proboszcza, wróci³ po 12 tygodniach z lochów G.P.U. (Pañstwowy Zarz±d Polityczny), wygl±da³ jak szkielet. Czterech kap³anów ju¿ nigdy nie wróci³o, tak jak wszyscy m³odzi mê¿czy¼ni i dziewczêta od 16 lat. Zamkniêto ich w obozie w ¦wiebodzinie i wywieziono do Rosji. Mog³abym jeszcze du¿o pisaæ, ale muszê ju¿ koñczyæ, poniewa¿ droga Matka Notburga wkrótce odchodzi. – Bardzo chcia³abym jeszcze choæ raz zobaczyæ nasz kochany, drogi dom zakonny i nasze Czcigodne Prze³o¿one. – Niestety, ludzie którzy tam przybyli, przynie¶li nam tyle cierpienia, ¿e nie sposób jest wspólnie z nimi ¿yæ. Bóg da³ mi wiêc poprzez moich Prze³o¿onych now± ojczyznê i jestem za to bardzo wdziêczna. Z mi³o¶ci± pozdrawiam Ciê Czcigodna Matko Marino i pozostajê z wdziêczno¶ci±
Serdeczne pozdrowienia dla wszystkich Czcigodnych Prze³o¿onych.
S. M. Aphrodisia.
Spis Sióstr Boromeuszek pos³uguj±cych w ¦wiebodzinie
z dnia 18 maja 1941 r.
Siostra Aurelia ILGNER - s. prze³o¿ona do 16.02.1942
Siostra Gilberta JONSCHER - biuro
Siostra Sarkandra HADIRAN - szycie
Siostra Helene STEHR - pensjonat
Siostra Iphigenia SCHLENSOG - kuchnia
Siostra Josefa SEIFERT - refektorium
Siostra Lea MICHALSKI - kaplica i sieroty-ch³opcy.
Siostra Lybia ZAPOROWICZ - szycie
Siostra Libora TIETZE - oddzia³ kobiecy
Siostra Juventia WROBEL - sieroty-ch³opcy
Siostra Tatiana STENZEL - pralnia
Siostra Malcha SCHAMPERA - oddzia³ mêski
Siostra Almachia NEMITZ - ³a¼nia
Siostra Sigolina LIHS - sieroty-dziewczêta
Siostra Evangelista LONCZYK - ko¶ció³ i szycie
Siostra Adalricha GRÜTZNER - masa¿e, krótkie fale, itp.
Siostra Theodora KOSCHÜTZKA - oddzia³ po³o¿niczy
Siostra Priska LENKFELD - pensjonat i go¶cie
Siostra Amanda GLOMBIK - oddzia³ noworodków
Siostra Sebalda ZAREMBA - oddzia³ okulistyczny
Siostra Eliazara BLAUROCK - gospodarstwo
Siostra Hirena FÄHNRICH - sprz±tanie
Siostra Holda KEHR - sieroty-ch³opcy
Siostra Barnaba STEHR - biuro i muzyka
Siostra Speciosa URBANCZYK - sala operacyjna i rentgen
Siostra Senna FOITZIK - sieroty-dziewczêta
Siostra Aphrodisia LATZEL - oddzia³ kobiecy
Siostra Petrussa RICHTER - laboratorium
Siostra Carisia PODELIJSKA - gabinet opatrunkowy
Siostra Amidea MROSEK - oddzia³ po³o¿niczy
Siostra Parmenia KEDZIORA - oddzia³ mêski
Siostra Aderita SCHIMKE - kuchnia
Siostra Leutbergis STANIA - oddzia³ mêski
Siostra Joela SIKORSKI - biuro
Siostra Orlanda STRIEGAN - oddzia³ mêski
Siostra Pulcheria KAPOLZINSKI - oddzia³ noworodków
Siostra Heriburg FLORIAN - piekarnia
Siostra Leonora UMLAUF - przedszkole
Siostra Engelharda JUNG - prze³o¿ona od 17.02.1942
Materia³y z jêzyka niemieckiego przet³umaczy³a Pani Gra¿yna Hata³a.
Krótkie ¿yciorysy sióstr, które ponios³y tragiczn± ¶mieræ
w dniach od 3 do 9 lutego 1945 r. w ¦wiebodzinie
Siostra Maria Edmara Komischke
Urodzona 19. listopada 1915 r. w Szczecinie. Na chrzcie ¶w. otrzyma³a imiê Eleonora. Nowicjat rozpoczê³a 27. lipca 1935 r. w Trzebnicy i w tym te¿ dniu otrzyma³a sukniê zakonn±. Przez ¶luby zakonne po¶wiêci³a siê ca³kowicie Panu w dniu 01. sierpnia 1937 r. By³a dyplomowan± przedszkolank±. Pracowa³a w Z±bkowicach ¦l±skich. w S³awêcicach na ¦l±sku, a ostatnio w ¦wiebodzinie. By³a ofiarn±, pobo¿n±, cich±, prawdziw± siostr± mi³osierdzia. Napadniêta 3. lutego 1945 r. przez dwóch ¿o³nierzy rosyjskich, którzy kazali jej siê rozebraæ z szat zakonnych, wzbraniaj±c siê w obronie swojej czysto¶ci zawo³a³a: „Chcê raczej umrzeæ ani¿eli utraciæ swoj± niewinno¶æ!” i w tym momencie zosta³a przez nich zastrzelona.
4. lutego 1945 r. zamordowano w brutalny sposób w ¦wiebodzinie 4 siostry. Zabrano je z plebanii samochodem do pielêgnowania chorych – siostry te jednak ju¿ nie wróci³y. Po kilku dniach znaleziono okrutnie zmasakrowane cia³a tych sióstr w domu przy innej ulicy. Pochowano je w ogrodzie tego domu i na ³±ce. (Opis w za³±czonych relacjach pisemnych sióstr, które by³y ¶wiadkami tych wydarzeñ).
Siostra Maria Speciosa Urbañczyk
Urodzona 19. stycznia 1898 r. w Szymiszowie pow. Strzelce Opolskie. Na chrzcie ¶w. otrzyma³a imiê Jadwiga. Sukniê zakonn± otrzyma³a 11. lutego 1923 r. i rozpoczê³a nowicjat w Trzebnicy. Profesjê zakonn± z³o¿y³a 22. lutego 1926 r. Dyplom pielêgniarki zdoby³a w 1934 r. By³a wzorow± osob± zakonn± i bardzo dobr±, ofiarn± pielêgniark±. Pracowa³a w Szpitalu w Trzebnicy, a od 1926 r. w ¦wiebodzinie. Zamordowana 04. lutego 1945 r. w ¦wiebodzinie.
Siostra Maria Leutbergis Stania
Urodzona 28. lutego 1912 r. w Chwa³owicach pow. Rybnik. Na chrzcie ¶w. otrzyma³a imiê Elfryda. Nowicjat rozpoczê³a 04. lutego 1932 r., a przez Profesjê zakonn± 27. czerwca 1934 r. odda³a siê na ca³kowit± s³u¿bê Bogu. Zdoby³a dyplom pielêgniarki w 1934 r. i by³a wzorow± zakonnic± i sumienn±, ofiarn± pielêgniark±. W 13-t± rocznicê przyjêcia sukni zakonnej, 04. lutego 1945 r. ponios³a ¶mieræ mêczeñsk± w ¦wiebodzinie.
Siostra Maria Orlanda Striegan
Urodzona 08. sierpnia 1904 r. w Klisienie pow. G³ubczyce woj. opolskie. Na chrzcie ¶w. otrzyma³a imiê Klara. Sukniê zakonn± otrzyma³a 19. lutego 1933 r. i rozpoczê³a nowicjat. Przez profesjê zakonn± w dniu 05. maja 1935 r. po¶wiêci³a siê ca³kowicie na s³u¿bê Bogu. By³a dyplomowan± pielêgniark± – dyplom zdoby³a w 1935 r. Pracowa³a w szpitalu w Trzebnicy, a od 1935 r. w ¦wiebodzinie. By³a bardzo cenion± przez lekarzy, chorych i wspó³siostry jako osoba pe³na dobroci, sumienna i zawsze gotowa do pomocy i ofiary. Po 10 latach wiernej pracy w ¦wiebodzinie ponios³a ¶mieræ mêczeñsk± 4. lutego 1945 r.
Siostra Maria Melisa Pawlik
Urodzona 28. marca 1911 r. w Grzêdzinie pow. Ko¼le na Górnym ¦l±sku. Na chrzcie ¶w. otrzyma³a imiê Mechtylda. Sukniê zakonn± przyjê³a i rozpoczê³a nowicjat 28. lutego 1929 r. ¦luby zakonne z³o¿y³a 29. pa¼dziernika 1931 r. By³a bardzo ofiarn± pielêgniark±, chêtnie pe³ni³a dy¿ury nocne. Pracowa³a w domach w Grodowicach, Namys³owie, So¶nicowicach, Bytomiu, Lwówku ¦l., a od 1943 r. w ¦wiebodzinie. By sprawiæ rado¶æ chorym i wspó³siostrom chêtnie robi³a im niespodzianki. Wed³ug opowiadañ sióstr jako m³oda dziewczyna zwierza³a siê swojej kole¿ance, ¿e chcia³yby umrzeæ jako mêczennica. Dobry Bóg wys³ucha³ jej ¿yczenie i ponios³a ¶mieræ mêczeñsk± 04. lutego 1945 r. w ¦wiebodzinie.
Siostra Maria Lybia Zaporowicz
Urodzona w W±brze¼nie 07. pa¼dziernika 1882 r. Na chrzcie ¶w. otrzyma³a imiê El¿bieta. Nowicjat rozpoczê³a 01. maja 1902 r., a profesjê zakonn± z³o¿y³a 15. maja 1906 r. Liczy³a 62 lata z których 42 lata prze¿y³a w Kongregacji. By³a wychowawczyni± w przedszkolach. Miejsca pracy to Pruszków, Trzebnica, Brzeg Dolny, Wroc³aw, Rybnik, Kamienic, P³awna i ¦wiebodzin. Wiernie wype³nia³a swoje obowi±zki zakonne i zawodowe. By³a lubiana przez wszystkich, szczególnie przez dzieci. Siostra Lybia stanê³a w obronie 10-letniej dziewczynki, któr± ¿o³nierz rosyjski chcia³ zabraæ matce. W trakcie t³umaczenia, ¿e dziewczynka nale¿y do matki, zosta³a przez ¿o³nierza zastrzelona 09. lutego 1945 r.
† Wieczny odpoczynek racz im daæ Panie,
a ¦wiat³o¶æ Wiekuista niechaj im ¶wieci.
Niech odpoczywaj± w pokoju wiecznym.
Amen
Czytaj wiêcej:
¦wiebodziñska legenda
Od legendy do faktów
Boromeuszki cd...
Odkrywane tajemnice
Los Sióstr cd...
inne:
Zabytkowy k³opot
|