|
|||
:: Jan Kazimierz Sobociñski Artyku³ dodany przez: schwiebu (2005-07-03 20:52:20) Jan Kazimierz Sobociñski (20.02.1915 r. - 29.11.2004 r.)Jan Kazimierz Sobociñski urodzi³ siê 19.02.1915 roku (choæ w metryce jest pomy³kowa data 20.02.1915) na Ziemi Dobrzyñskiej w miejscowo¶ci Skêpe w rodzinie rymarza i po¶ród dziewiêciorga rodzeñstwa. Wojna, okupacja rosyjska powodowa³y bardzo trudne warunki w dzieciñstwie, bieda, g³ód, choroby. Po zakoñczeniu wojny zosta³ wys³any do ochronki prowadzonej przez siostry zakonne - skrytki, tam uczy³ siê wierszy, pie¶ni, abecad³a. W 1920 roku prze¿y³ najazd bolszewicki. W 1922 roku rozpocz±³ naukê w szkole powszechnej, któr± mimo braku podrêczników i wielu zajêæ w gospodarstwie ukoñczy³ w 1929 roku jako jeden z najlepszych. Ojciec, choæ pragn±³ wykszta³ciæ syna na dobrego rzemie¶lnika zgodzi³ siê na dalsz± naukê w seminarium nauczycielskim. Lata w seminarium to lata ¶wiatowego kryzysu gospodarczego (1929 - 1934), wymaga³y ze strony "studenta" i rodziny wielu wyrzeczeñ. Ulubionym przedmiotem by³a matematyka, znienawidzonym wychowanie fizyczne (za brak ³y¿ew otrzyma³ ocenê niedostateczn± w I pó³roczu). Seminarium wychowywa³o w duchu patriotycznym. Po ukoñczeniu szko³y w 1934 roku Jan Sobociñski zg³asza siê na ochotnika do wojska i zostaje skierowany do Szko³y Podchor±¿ych w Brodnicy, któr± ukoñczy³ w stopniu kaprala podchor±¿ego. Z uwagi na panuj±ce bezrobocie dopiero po dwóch latach otrzymuje propozycje posady - nauczyciela dzieci polskich we Francji i pracy pedagogicznej w koniñskiem. Pozostaje w kraju i podejmuje pracê nauczycielsk± we wsi Koszuty, a nastêpnie S³awsku. Wiosn± 1938 roku otrzymuje stopieñ oficera rezerwy i odbywa æwiczenia wojskowe we Wrze¶ni, a wraz z wybuchem wojny melduje siê w jednostce mobilizacyjnej w Skierniewicach. W Kowlu zostaje zdemobilizowany przez wojska rosyjskie i 15.10.1939 roku unikaj±c niewoli powraca do domu. W 1941 roku zostaje aresztowany i wywieziony na roboty do Turyngii wraz z grup± 80 Polaków do maj±tku Aga. Tam prowadzi w wolnych chwilach podziemne nauczanie polskich dzieci. W tym¿e maj±tku zawiera zwi±zek ma³¿eñski z Honorat± Kordylewsk±, w 1944 roku urodzi³ siê syn Jan. Po wojnie nie czekaj±c na zorganizowan± repatriacjê powraca wraz z rodzin± do kraju i podejmuje pracê w szkole w Krzymowie, oraz wspó³uczestniczy w budowie szko³y w Jaroszynie. W 1947 roku Jan Sobociñski zda³ egzamin na WKN w Poznaniu, a po jego ukoñczeniu zosta³ zatrudniony w Liceum Pedagogicznym w O¶nie Lubuskim. Panuj±ce wzorowe stosunki kole¿eñskie uleg³y zak³óceniu po wst±pieniu do partii jednego z nauczycieli, co w konsekwencji w 1951 roku spowodowa³o rozes³anie wszystkich nauczycieli za "nieprawomy¶lno¶æ" po ca³ym województwie. Jan Sobociñski zostaje skierowany do szko³y przy Zak³adzie Leczniczo - Wychowawczym w ¦wiebodzinie, którego kierownictwo obj±³ dr Lech Wierusz. W szkole uczy matematyki, jêzyka niemieckiego, prowadzi zajêcia chóru, zak³ada Szkolne Ko³o Krajoznawczo-Turystyczne im. L. Teligi, organizuje szereg wycieczek krajoznawczych. Mimo, ¿e zamkniêty charakter zak³adu dawa³ poczucie bezpieczeñstwa nie pozostawiono J. Sobociñskiego w spokoju np.: gdy w 1969 roku w gronie nauczycieli i by³ych wychowanków przygotowywano publikacje o XX leciu szko³y, swojej pracy nie móg³ firmowaæ w³asnym nazwiskiem. Podobnie w 1970 roku, na zebraniu Zwi±zku Chórów Polskich wszyscy dyrygenci wysunêli powtórnie kandydaturê Sobociñskiego na dyrektora artystycznego zwi±zku, i tym razem ówczesne w³adze polityczne i o¶wiatowe siê sprzeciwi³y, w wyniku czego zwi±zek upad³. W 1975 roku Jan Sobociñski przeszed³ na emeryturê, dyrektor szko³y nak³ania³ do dalszej pracy "choæby na ca³y etat". Wkrótce po wyg³oszeniu w ko¶ciele sprawozdania z pielgrzymki do Rzymu otrzymuje ca³kowite wymówienie, bo " taki cz³owiek nie mo¿e mieæ kontaktów z dzieæmi polskimi". Zezwolono jednak na pewn± dzia³alno¶æ spo³eczn±, gdy¿ w rêkach Jana Sobociñskiego spoczywa³o przez ponad 20 lat kierownictwo Chóru "Harfa" . Prowadzi³ te¿ chór przy Spó³dzielni "Przemys³ Drzewny", nale¿a³ do rady nadzorczej PSS. Od 1971 roku Jan Sobociñski pracowa³ w Wy¿szym Seminarium Duchownym w Go¶cikowie jako lektor jêzyka niemieckiego, po¶wiêcaj±c swój czas dzia³alno¶ci spo³ecznej. Zajmuje siê tak¿e pisarstwem; jest autorem pierwszego z "Zeszytów ¦wiebodziñskich" pt. Pierwszy Chór Ziemi Lubuskiej "Harfa" (1984 r.), t³umaczem tekstów historycznych dotycz±cych Ziemi ¦wiebodziñskiej. W 2000 r. wyda³ pracê naukow± "Parady¿ - placówka wychowawcza w latach 1836 -1952 " nak³adem UAM. Za zas³ugi dla Ko¶cio³a otrzymuje od Papie¿a Jana Paw³a II wysokie wyró¿nienie - dyplom "PRO ECCLESIA ET PONTIFICE". Wraz z odznaczeniem otrzymuje dyplom, którego pe³ny tekst w t³umaczeniu z jêzyka ³aciñskiego brzmi:
Jan Pawe³ II Najwy¿szy Kap³an
³askawie nadaje i przekazuje Janowi Kazimierzowi Sobociñskiemu Order Krzy¿a ¦wiêtego DLA KO¦CIO£A I PAPIE¯A ustanowiony dla szczególnie wyró¿niaj±cych siê gorliw± prac± i wiedz± udzielaj±c mu jednocze¶nie praw dekorowania siê osobi¶cie tym znakiem. W 1999 r. go¶ci w swoim domu, z okazji Dnia Nauczyciela, Premiera Jerzego Buzka. Podczas obchodów 700 Lecia Miasta ¦wiebodzin Jan Sobociñski otrzymuje zaszczytny tytu³ Honorowego Obywatela Miasta i Gminy ¦wiebodzin. Jest ojcem czwórki dzieci, ma siedmioro wnucz±t i jedn± prawnuczkê. Profesor Jan Sobociñski nauczy³ nas otwarto¶ci, tolerancji, chêci poznania kraju i ludzi oraz wielkiego szacunku dla chleba i pracy. Te warto¶ci spowodowa³y potrzebê utrzymywania dalszej przyja¼ni miêdzy nami i naszym Wspania³ym Mentorem, realizacj± jest w³a¶nie od trzydziestu lat dzia³aj±ca "Grupa Opty". A oto s³owa wpisane do naszej kroniki przez Profesora Sobociñskiego po otrzymaniu tytu³u Honorowego Obywatela - dnia 1 czerwca 2002 roku:
"Dzieñ dzisiejszy zaliczam do najszczê¶liwszych w moim d³ugim ¿yciu.
¦wiebodziñska Gazeta Powiatowa
Wydanie Nr 3 [159] marzec 2005 Wspomnienie ¦p. Jan Sobociñski w ¦wiebodzinie by³ znany w³a¶ciwie wszystkim, a jego skromno¶æ i szlachetno¶æ sprawi³a, ¿e wszyscy go lubili i szanowali. Choæ mówi siê, ¿e „nie ma ludzi niezast±pionych” to w³a¶nie niezast±piony by³ ¶p. prof. Jan Kazimierz Sobociñski: Honorowy Obywatel Miasta ¦wiebodzin, Kawaler Orderu „Pro ecclesia et pontifice" (za zas³ugi dla Ko¶cio³a i papie¿a; order nadawany przez papie¿a), Konfrater Zakonu ¶w. Wincentego á Paulo w Rzymie, wspó³za³o¿yciel Apostolatu Maryjnego, wspó³twórca i wieloletni dyrygent chóru „Harfa”, wspó³za³o¿yciel Grupy „Opty” - Stowarzyszenia im. Lecha Wierusza, wyk³adowca jêzyka niemieckiego i historii Parady¿a w Wy¿szym Seminarium Duchownym w Go¶cikowie-Parady¿u, pedagog, wychowawca i opiekun m³odzie¿y niepe³nosprawnej. Jan Sobociñski w O¶nie Lubuskim z uczniami i wychowankami - 1949/1950 r. Urodzi³ siê 20 lutego 1915 r. w Skêpem w województwie w³oc³awskim. W czasie wojny wywieziony na roboty do Niemiec. W roku 1948 ukoñczy³ Wy¿szy Kurs Nauczycielski w Poznaniu, w 1959 Studium Nauczycielskie - Muzyka - w Raciborzu, w 1961 r. Instytut Pedagogiki Specjalnej w Warszawie i w 1962r. Wy¿sz± Szko³ê Pedagogiczn± w Gdañsku. Pracowa³ w Szkole Powszechnej, Liceum Pedagogicznym, Liceum dla M³odzie¿y Kalekiej. Podziêkowanie za order "Pro ecclesia et pontifice" - 22 grudnia 1997 r. Jego praca i dzia³alno¶æ w sanatorium i Grupie „Opty” jest powszechnie znana. Dzi¶ publikujemy czê¶æ historii ¿ycia Pana Profesora zwi±zanej z Seminarium w Parady¿u, któr± opisa³ w ksi±¿ce „Diecezjalne Wy¿sze Seminarium Duchowne Gorzów Wielkopolski. - Parady¿; 1947-1997; Ksiêga Jubileuszowa”.
Od kilku lat ¶p. Pan Profesor Sobociñski nie prowadzi³ ju¿ lektoratu z jêzyka niemieckiego, ale ca³y czas by³ obecny w ¿yciu seminarium, m.in. oprowadzaj±c pielgrzymki i wycieczki po zabytkowym obiekcie Parady¿a, publikowa³ artyku³y i wspomnienia. W paradyskim wirydarzu 1999 r. Pamiêci profesora Jana Sobociñskiego zosta³ po¶wiêcony uroczysty koncert zorganizowany 19 lutego 2005 r. przez Burmistrza ¦wiebodzina i Dyrektora Muzeum Regionalnego w 90 rocznicê urodzin Pana Profesora. W programie znalaz³y siê utwory miêdzy innymi Chopina, Mozarta, Vivaldiego. Trzy pokolenia Janów: Jan Kazimierz Sobociñski - Ojciec, Jan Sobociñski - syn, Jan Stanis³aw Sobociñski - wnuk. Redakcja ¦wiebodziñskiej Gazety Powiatowej serdecznie dziêkuje Pani Danusi i Janowi Sobociñskim za udostêpnienie fotografii z archiwum rodzinnego.
Marta Sieciechowicz
Dzieñ za Dniem
Wydanie Nr 38 [151] z dnia 29 wrze¶nia 2004 Prze³azy (gm. Lubrza). Wiêzy na ca³e ¿ycie dziêki ludziom wyj±tkowej wra¿liwo¶ci Szko³a m±drego dzieciñstwa - dziedzictwem kilku pokoleñ
Profesor Jan Sobociñski. Wszyscy, to znaczy ludzie z ca³ej Polski i Europy: stale u¶miechniêta Basia z £odzi, która z pacjentki przeobrazi³a siê w lekarza, szefuj±cy im Andrzej - wielka Figura w warszawskim hotelu Mariott, sympatyczny Zenek z Wroc³awia - pasjonat ¿agli, Zo¶ka z "Wysokich obcasów" Gazety Wyborczej, która mówi³a o sobie podczas zlotu - Koñ Koordynator, i Maria - Koñ Poci±gowy (przepraszam Pani± za to niezgrabne i nieprofesjonalne okre¶lenie), która wziê³a na siebie z Zosi± ciê¿ar organizacji tak udanego zlotu, Sonia i jej m±¿ Józek z Pragi czeskiej, Pani Profesor nadzw. dr hab. Ewa Zeyland-Malawka z Gdañska, która piêædziesi±t lat temu "zapomnia³a siê" przy "swoich dzieciach" na kilka lat w³a¶nie w Prze³azach, Ania ze ¦wiebodzina, pe³na uroku i wdziêku, nie pozwalaj±ca innym o sobie zapominaæ, i ... mo¿na by tak d³ugo jeszcze i d³ugo przedstawiaæ. Zloty "Grupy Opty" im. Z. Teligi, a pó¼niej Stowarzyszenia im. dra Lecha Wierusza, pod którego okiem i ramionami wyros³o, odbywaj± siê co roku ju¿ od trzydziestu lat. Za ka¿dym razem gdzie indziej w Polsce, ale okr±g³e rocznice zawsze "blisko macierzy", jak to powiedzia³ Zbyszek £yczakowski, czyli w Prze³azach lub £agowie, to znaczy - u nas. No có¿, wszyscy (znowu to okropne s³owo "wszyscy" - wybaczcie Optymi¶ci), zaskoczyli siê wzajemnie. Lek. Barbara Zakrzewska-Dryñska szepnê³a skromnie do ucha naszego reportera: - Nasze spotkania powinny byæ wzorem dla tych "piêknych i zdrowych", którzy przy nas - kulawcach - okazuj± siê tak bardzo smutni i chorzy. Komputerowiec, autor witryny internetowej Grupy Opty doda³: - Rozproszyli¶my siê po ca³ej Europie i ¶wiecie. £±cz± nas Prze³azy i nasz Profesor. A prezes Medyñski nakaza³: - W lutym spotkamy siê Wszyscy w ¦wiebodzinie na 90 urodzinach naszego Profesora. - Cieszê siê bardzo, ¿e moi pacjenci sprzed pó³ wieku znajduj± rado¶æ w zabawie, ¶piewie, kontakcie z lud¼mi, ¿e s± lud¼mi spe³nionymi - podsumowa³a spotkanie u go¶cinnego Micha³a Chromiñskiego prof. Ewa Zeyland.
wuz
Dzieñ za Dniem
Wydanie Nr 45 [158] z dnia 17 listopada 2004 ¦wiebodzin. Presti¿owa statuetka dla Jana Sobociñskiego Z³ota tarcza ¦wiebodziñski starosta i zarz±d powiatu uhonorowali Jana Sobociñskiego "Z³ot± Tarcz± Powiatu". W jego imieniu symboliczny podarunek odebra³ syn Jan podczas uroczysto¶ci obchodów Narodowego ¦wiêta Niepodleg³o¶ci w czwartek 11 listopada. Na statuetce z jednej strony umieszczone s± herby Piastów Wielkopolskich i Dolno¶l±skich oraz herb cysterski i Krzy¿ Maltañski. Druga strona zawiera maksymê Jana Paw³a II. Postaæ niezwykle wa¿n± i zas³u¿on± dla naszego regionu - Jana Sobociñskiego, przedstawi³a zgromadzonym wicedyrektor Zespo³u Szkó³ Ogólnokszta³c±cych w ¦wiebodzinie - Barbara Lewandowska, która wspó³pracowa³a z uhonorowanym i jest zaprzyja¼niona z rodzin±. Na tê szczególn± okazjê B. Lewandowska przygotowa³a dwa znacz±ce fakty z ¿ycia nestora ¶wiebodziñskiej o¶wiaty. - W 1975 roku na mszy ¶w. dla m³odzie¿y wyst±pi³ Jan Sobociñski, by podzieliæ siê wra¿eniami z wycieczki do Rzymu - mówi B. Lewandowska. Nastêpnego dnia zosta³ pozbawiony funkcji nauczyciela. Ówczesne w³adze uzna³y, ¿e "taki cz³owiek", w ich mniemaniu nieprawomy¶lny, nie mo¿e mieæ kontaktu z m³odzie¿±. Natomiast w roku 1999 Janina Ochojska, wychowanka profesora, zaprosi³a go jako honorowego go¶cia do udzia³u w audycji telewizyjnej, gdzie tê wielk± postaæ zobaczy³a ca³a Polska. Przypomnijmy, ¿e Jan Sobociñski otrzyma³ dyplom od papie¿a Jana Paw³a II, by³ u niego z wizyt± premier Jerzy Buzek, otrzyma³ równie¿ tytu³ Honorowego obywatela ¦wiebodzina. Prawo¶ci s³owa by³ wierny przez ca³e swoje ¿ycie. Zawsze mia³ te¿ wsparcie w rodzinie, czwórce dzieci i synowych. Obecnie przebywa w szpitalu i walczy z chorob±. Tak¿e jest przy nim rodzina. Dodajmy, ¿e "Z³ot± Tarczê Powiatu", owo presti¿owe wyró¿nienie, wcze¶niej otrzymali starostowie Nowego Tomy¶la i Ostprignitz Ruppin, marsza³ek lubuski, ¶wiebodziñskie organizacje kombatanckie, ¦wiebodziñski Zwi±zek Kresowian, NSZZ "Solodarno¶æ", biskup ordynariusz, ks. dziekan Benedykt Pacyga, Tomasz Karataj, Wac³aw ¯urakowski, Lech Ko³dyka i ks. Norbert Nowak - proboszcz z £agowa.
wuz
Okolice Najbli¿sze
Wydania nr 12(095) 2004 Byæ prawym cz³owiekiem Jan Kazimierz Sobociñski urodzi³ siê 89 lat temu. Pochodzi³ z centralnej Polski. Na nasze tereny trafi³ przypadkowo. Po ukoñczeniu w 1948 roku, Wy¿szego Kursu Nauczycielskiego w Poznaniu, zosta³ skierowany do O¶na Lubuskiego, gdy¿ jak mówi³y ówczesne w³adze, by³a potrzeba tworzenia zrêbów polsko¶ci na zachodzie kraju. Pan Jan uczy³ w O¶nie przez trzy lata. Jednak jak sam wspomina³, nie pasowa³ do tej rzeczywisto¶ci. Jego ojciec, ¿o³nierz w wojsku rosyjskim, który prze¿y³ rewolucjê, wpoi³ synowi inne warto¶ci. „Praklata w³a¶æ"- takie okre¶lenie mia³ na panuj±cy wówczas ustrój. Za swoje przekonania, za to ¿e chodzi³ do ko¶cio³a. Jan Sobociñski zosta³ karnie przeniesiony do ¦wiebodzina. By³ to rok 1951. Trafi³ do ówczesnego Sanatorium Ortopedycznego, gdzie rozpoczyna³ te¿ pracê dyrektor Lech Wierusz. Pan Jan uczy³ przede wszystkim matematyki, ale te¿ ¶piewu, a potem jêzyka rosyjskiego i niemieckiego, nie tylko w sanatorium, ale te¿ w „ogólniaku" i w „dwójce". Jako nauczyciel pracowa³ w sanatorium a¿ do emerytury – 1975 r. Jan Sobociñski za³o¿y³ i prowadzi³ Ko³o Krajoznawczo-Turystyczne. Dziêki temu, m³odzi, niepe³nosprawni ludzie mogli zwiedziæ ciekawe miejsca w Polsce. Zawi±zane w sanatoryjnej szkole przyja¼nie, zaowocowa³y po latach za³o¿eniem turystycznej „Grupy OPTY" im. Lecha Wierusza. Do dzisiaj doro¶li ju¿ (40-50 letni) ludzie, rozproszeni po ca³ym kraju, co roku organizuj± zjazdy, na których nie mog³o zabrakn±æ ich ukochanego wychowawcy. Zjazd w 2002 roku odby³ siê w Bieszczadach. Jan Sobociñski przez osiem dni razem z innymi dziarsko wêdrowa³ po górach. W Bieszczadach z wychowankami - 2002 r. Jednak Jan Sobociñski znany by³ g³ównie ze swoich muzycznych talentów. W 1953 roku za³o¿y³ i przez lata kierowa³ ¶wiebodziñskim chórem „Harfa". By³ to chór mieszany, nawet 40-osobowy, czterog³osowy. Swoimi wystêpami zespó³ u¶wietnia³ wszelkie uroczysto¶ci miejskie. Do 1970 roku ¦wiebodzin by³ siedzib± Lubuskiego Oddzia³u Polskiego Zjednoczenia Zespo³ów ¦piewaczych i Instrumentalnych, a Jan Sobociñski by³ dyrektorem artystycznym. Jemu podlega³y zespo³y z Sulechowa, Zb±szynka, Górek Noteckich, Sulêcina czy Gorzowa. Pamiêtnym wystêpem dla Jana by³a impreza w 1956 roku w Poznaniu, na której wszystkie zjednoczone chóry, razem od¶piewa³y tzw. Suitê Lubusk±, skomponowan± przez artystê wielkopolskiego Stefana Boles³awa Poradowskiego. Co roku zespó³ koncertowa³ w Zielonej Górze podczas winobrania, by³ na wystêpach w Warszawie i w innych miastach w Polsce. Jan Sobociñski - Honorowy Obywatel ¦wiebodzina Dzia³alno¶æ pedagogiczna i artystyczna Jana Sobociñskiego zosta³a doceniona dopiero po latach. Dwa lata temu, podczas obchodów 700-lecia ¦wiebodzina, w³adze miasta nada³y mu godno¶æ „Honorowego Obywatela". Rada Miejska tak argumentowa³a swoj± decyzjê: „Za kszta³towanie postaw obywatelskich m³odego pokolenia ¦wiebodzinian. Wychowanie aktywnych, otwartych, kieruj±cych siê trwa³ymi zasadami ludzi, z których nasz kraj mo¿e byæ dumny. Za „przyk³ad jak ¿yæ uczciwie i s³u¿yæ swoim ¿yciem innym ludziom..." Jan Sobociñski zosta³ te¿ odznaczony medalem papieskim za wk³ad w nauczaniu kleryków w Go¶cikowie. Bo trzeba wiedzieæ, ¿e pan Jan, równocze¶nie z nauczaniem w ¶wiebodziñskich szko³ach, przez ponad 30 lat prowadzi³ wyk³ady z jêzyka niemieckiego w seminarium. Jest autorem ksi±¿ki pt. „Parady¿ - placówka wychowawcza w latach 1836-1952". W lutym przysz³ego roku Jan Kazimierz Sobociñski - pedagog, artysta (gra³ równie¿ na skrzypcach), pisarz historyk, skoñczy³by 90 lat. Dochowa³ siê 4 dzieci, 7 wnuków i jednej prawnuczki. Elegancki starszy pan, z nieod³±cznym, charakterystycznym w±sem, by³ dumny ze swojego ¿ycia. Za swoje przekonania nie awansowa³ na kierownicze stanowiska, ale zawsze by³ wierny swojemu ¿yciowemu mottu: „Byæ prawym cz³owiekiem". Jan Kazimierz Sobociñski zmar³ 29 listopada.
Andrzej Lichuta
Dzieñ za Dniem
Wydanie Nr 47 [160] z dnia 1 grudnia 2004 ¦wiebodzin. Odszed³ Honorowy Obywatel Miasta - Jan Sobociñski Urodzony w niewoli Jan Sobociñski urodzi³ siê w 1915 roku na Ziemi Dobrzyñskiej w miejscowo¶ci Skêpe. Przyszed³ na ¶wiat w kilka dni po zmianie okupacji rosyjskiej na niemieck±, w domu rymarza Jana Sobociñskiego. "Urodzony w niewoli" mia³ nie³atwe dzieciñstwo, pozna³ biedê, g³ód i choroby. Po zakoñczeniu pierwszej wojny rodzice wys³ali go do ochronki prowadzonej przez zakonnice skrytki. W 1920 roku prze¿y³ najazd bolszewicki. Dwa lata pó¼niej rozpocz±³ naukê w szkole powszechnej, któr± po siedmiu latach pomimo braku podrêczników i wielu zajêæ w gospodarstwie ukoñczy³ jako jeden z najlepszych. Ojciec pragn±³ przysposobiæ go na solidnego, jak sam rzemie¶lnika, ale pod wp³ywem pracowników szko³y zgodzi³ siê na dalsz± edukacjê syna w seminarium nauczycielskim. Ulubionym przedmiotem by³a matematyka, znienawidzonym za¶ przez seminarzystê wychowanie fizyczne (za brak ³y¿ew ocena niedostateczna na pierwsze pó³rocze). Seminarium wychowywa³o w duchu patriotyzmu. Po ukoñczeniu szko³y J. Sobociñski zg³osi³ siê ochotniczo do wojska. Szko³ê Podchor±¿ych ukoñczy³ w stopniu kaprala podchor±¿ego. We wrze¶niu 1937 roku podj±³ pracê nauczycielsk±. Wiosn± 1938 roku otrzyma³ nominacjê na oficera rezerwy, wraz z wybuchem wojny zameldowa³ siê w jednostce mobilizacyjnej w Skierniewicach. Piêtnastego pa¼dziernika 1939 roku, unikaj±c niewoli, powróci³ do domu. W 1941 roku zosta³ aresztowany i wywieziony do Turyngii. Pracowa³ tam w grupie 80. Polaków w maj±tku Aga. W wolnych chwilach uczy³ polskie dzieci czytaæ, pisaæ i poznawaæ dzieje Polski. W tym¿e maj±tku zawar³ zwi±zek ma³¿eñski z Honorat± Kordylewsk±, z którego w roku 1944 urodzi³ siê syn Jan. Po zakoñczeniu wojny powróci³ wraz z rodzin± do kraju. Zosta³ zatrudniony w Liceum Pedagogicznym w O¶nie Lubuskim. Wzorowe stosunki kole¿eñskie, uleg³y zak³óceniu, gdy jeden z nauczycieli wst±pi³ do partii. Na dzia³alno¶æ szko³y zaczê³y oddzia³ywaæ tzw. "czynniki". M³odzie¿ zaczêto wzywaæ do UB, mno¿y³y siê donosy na nauczycieli za ich "nieprawomy¶lno¶æ", a w 1951 roku wiêkszo¶æ nauczycieli rozes³ano po ca³ym województwie. Pan Jan skierowany zosta³ do szko³y przy Zak³adzie Leczniczo-Wychowawczym w ¦wiebodzinie, którego kierownictwo obj±³ w³a¶nie dr Lech Wierusz. Zamkniêty charakter zak³adu dawa³ pe³ne poczucie bezpieczeñstwa zatrudnionym tutaj pracownikom. Nie znaczy to jednak, ¿e J. Sobociñskiego pozostawiono w spokoju. Gdy na przyk³ad w 1969 roku przygotowywa³ w gronie kolegów i by³ych uczniów publikacjê z okazji 20-lecia szko³y, us³ysza³, ¿e pracy tej nie mo¿e firmowaæ swoim nazwiskiem. Podobnie w 1970 roku na zebraniu Zwi±zku Chórów Polskich wszyscy dyrygenci wysunêli powtórnie kandydaturê Sobociñskiego na dyrektora artystycznego zwi±zku, i tym razem ówczesne w³adze polityczne i o¶wiatowe kategorycznie siê sprzeciwi³y. W wyniku tego zwi±zek upad³. W 1975 roku J. Sobociñski przeszed³ na emeryturê. Dyrektor nak³ania³ emeryta do pozostania "choæby na ca³y etat". Wkrótce jednak, po wyg³oszeniu w ko¶ciele sprawozdania z pielgrzymki do Rzymu - otrzyma³ natychmiastowe wymówienie, bo "taki cz³owiek nie mo¿e mieæ kontaktów z polskimi dzieæmi". Na pewn± dzia³alno¶æ zezwolono jednak. Kierownictwo Chóru "Harfa" spoczywa³o w rêkach Jana Sobociñskiego przez prawie dwadzie¶cia lat. Prowadzi³ te¿ chór przy Spó³dzielni "Przemys³ Drzewny", nale¿a³ do rady nadzorczej PSS. Od 1971 roku Jan Sobociñski pracowa³ w Wy¿szym Seminarium Duchownym w Go¶cikowie jako lektor jêzyka niemieckiego, po¶wiêcaj±c nadal swój wolny czas dzia³alno¶ci spo³ecznej. By³ on inicjatorem i organizatorem grupy krajoznawczej "OPTY", która wspó³pracowa³a z Towarzystwem Przyjació³ Ziemi ¦wiebodziñskiej. Zajmowa³ siê tak¿e pisarstwem. By³ autorem pierwszego z "Zeszytów ¦wiebodziñskich" pod tytu³em "Pierwszy Chór Ziemi Lubuskiej - Harfa" (1984), dzie³a historycznego "Parady¿ - placówka wychowawcza w latach 1836 - 1952" i innych publikacji oraz t³umaczem tekstów historycznych dotycz±cych Ziemi ¦wiebodziñskiej. Cze¶æ Jego Pamiêci.
wuz
Okolice Najbli¿sze
Wydanie Nr 3 [98] marzec 2005 Koncert pamiêci W sobotê 19 lutego, w ¶wiebodziñskim ratuszu odby³ siê uroczysty koncert, po¶wiêcony pamiêci prof. Jana Kazimierza Sobociñskiego, w 90 rocznicê jego urodzin. Patronem koncertu by³ burmistrz ¦wiebodzina. Na koncert licznie przybyli zaproszeni go¶cie. Obszerna sala ¶lubów z ledwo¶ci± pomie¶ci³a zaproszonych go¶ci. W¶ród nich byli czo³owi przedstawiciele Powiatu i Gminy, proboszczowie naszych parafii, ksiê¿a z seminarium w Paradyzu, najbli¿sza rodzina Jana Sobociñskiego, jego przyjaciele i znajomi. Na wstêpie Marek Nowacki, dyr. Muzeum Regionalnego i wspó³organizator koncertu, przywita³ zgromadzonych i w paru s³owach ciep³o wspomnia³ najistotniejsze wydarzenia z ¿ycia Jana Sobociñskiego. Chcieliby¶my aby ten koncert by³ ho³dem z³o¿onym cz³owiekowi wyj±tkowemu - mówi³ Marek Nowacki. Elegancki starszy pan, z charakterystycznym w±sikiem, nie zbudowa³ tu ¿adnego szpitala, szko³y, czy przedszkola. Jan Sobociñski by³ skromnym nauczycielem i wychowawc±. Jednak jego aktywno¶æ, zaanga¿owanie, otwarto¶æ, niez³omno¶æ i osobiste relacje z wieloma lud¼mi, zaskarbi³y mu mnóstwo przyjació³ i szczególne miejsce w naszej pamiêci. Pan Jan nigdy nie by³ zaanga¿owany politycznie. Wychowany w rodzinie o g³êbokich tradycjach patriotycznych i religijnych, swoich osobistych nieprzyjació³ zawsze traktowa³ z i¶cie chrze¶cijañsk± wyrozumia³o¶ci± i mi³osierdziem, wspomina M. Nowacki. Za swoje liczne zas³ugi nigdy nie domaga³ siê poklasku. Jednak Jana Sobociñskiego docenili inni. Wielkim wyró¿nieniem by³o odznaczenie medalem papieskim. W³adze miasta w 2002 roku nada³y mu honorowe obywatelstwo, a Starostwo Powiatowe tytu³ zas³u¿onego dla Powiatu ¦wiebodziñskiego. Pan Jan nie doczeka³ swoich 90 urodzin. Zmar³ 29 listopada 2004 roku. Gra³ Kwartet Pomorski. Zebrani w skupieniu i z szacunkiem wys³ucha³ wspomnieñ o tym prawym cz³owieku, jakim by³ Jan Sobociñski W podobnie podnios³ej atmosferze, go¶cie z przyjemno¶ci; wys³uchali koncertu smyczkowego Kwartetu Pomorskiego : Bydgoszczy. W programie znalazry siê utwory W.A. Mozarta J.S. Bacha, J. Haydna, F. Chopina, G. Gershwina i innycl bardziej lub mniej znanych kompozytorów.
L. Kowalczyk
¦wiebodziñska Gazeta Powiatowa
Wydania nr 04(124) 2002 Jan Kazimierz Sobociñski W roku 1997 Wy¿sze Diecezjalne Seminarium Duchowne - diecezji zielonogórsko-gorzowskiej w Parady¿u-Go¶cikowie obchodzi³o 50 lat swego istnienia. Z tej okazji zosta³a wydana Ksiêga Jubileuszowa, w której zamieszczono wiele informacji i wspomnieñ. Jedno z takich wspomnieñ napisa³ prof. Jan Kazimierz Sobociñski, d³ugoletni lektor jêzyka niemieckiego w Seminarium. PRO ECCLESIA ET PONTIFICE W roku 1997 mgr Jan Sobociñski zosta³ odznaczony medalem papieskim "PRO ECCLESIA ET PONTIFICE" - tzn. DLA KOSCIO£A I PAPIE¯A.
Jan Kazimierz Sobociñski
¦wiebodziñska Gazeta Powiatowa
Wydanie Nr 07-08 [127-128] 2002 "nie jestem godzien" - rozpocz±³ swe przemówienie Pan Profesor Jan Sobociñski, w dniu l czerwca 2002 r. w którym to dniu otrzyma³ tytu³ Honorowego Obywatela miasta ¦wiebodzina. Ta ogromna skromno¶æ Pana Profesora, stanê³a w ca³kowitej sprzeczno¶ci ze sposobem, w jaki specjalna sesja Rady Miejskiej by³a prowadzona. Licznie zgromadzona publiczno¶æ w sali widowiskowej ¦wiebodziñskiego Domu Kultury, z niedowierzaniem s³ucha³a s³ów przewodnicz±cego Rady, zupe³nie nie przygotowanego do przedstawienia curiculum vitae Pana Profesora. Jakie¶ p³askie dowcipy, napomykanie o chorej w±trobie burmistrza, zwracanie siê do ksiêdza dziekana przez per "panie Pacyga", kilkakrotne powtarzanie: "ale potem wszystko by³o na misia", (?), ca³kowite pomylenie tytu³u papieskiego dyplomu, który Pan Profesor otrzyma³ od Ojca ¦wiêtego w roku 1997 - nazwa dyplomu (a tak¿cie medalu), brzmi: PRO ECCLESIA ET PONTIFICE (co znaczy: Dla Ko¶cio³a i Papie¿a). Przez Pana Przewodnicz±cego zosta³o to nazwane w przedziwnie przekrêcony wyraz: "Pro ekscelencja" (a wystarczy³o wzi±æ do rêki "Gazetê Powiatow±" nr 4 z kwietnia br. gdzie znajduj± siê wspomnienia Pana Profesora i przedruk dyplomu w ca³o¶ci). Poza tym w sposób niegrzeczny przewodnicz±cy myli³ nazwisko Pana Hilschera, mówi±c ca³y czas: "Hirszer". Du¿e wzburzenie licznej grupy cz³onków "Opty" (inicjatorów przedstawienia Pana Profesora do tytu³u Honorowego Obywatela miasta ¦wiebodzina) wzbudzi³o ustawiczne mylenie szko³y w Sanatorium (obecnie LORO), ze Szko³a Specjaln±, Któr± to nazwê w latach siedemdziesi±tych szko³a sanatoryjna nosi³a. S³ychaæ by³o g³o¶ne komentarze zdenerwowanych cz³onków grupy "Opty": "co on plecie?, to skandal! dlaczego dopuszczono do g³osu tego cz³owieka?” W dwa dni po tej paradzie impertynencji i niekompetencji - lotem b³yskawicy obieg³a miasto wiadomo¶æ o "aresztowaniu" przewodnicz±cego Rady Miejskiej, z zupe³nie zreszt± innego powodu. Gdyby takie wydarzenie (doprowadzenie przez policjê do prokuratury) mia³o miejsce w kraju prawdziwie demokratycznym, cz³owiek pe³ni±cy wa¿n± funkcjê we w³adzach nie tylko lokalnych, zapad³by w polityczny niebyt. Na razie mamy anarchiê na najwy¿szych szczeblach w³adzy (vide: Lepper i in.) - a jak wiadomo: "ryba psuje siê od g³owy". Nie zosta³ w ogóle wspomniany 30-letni okres ¿ycia Pana Profesora, kiedy wyk³ada³ w Seminarium Paradyskim jêzyk niemiecki, a który to czas Pan Profesor uwa¿a wrêcz za swój najlepszy i najbardziej owocny w sensie pedagogicznym i naukowym, o ksi±¿kach, które napisa³ i o setkach artyku³ów oraz t³umaczeñ z niemieckiego na polski i vice versa. Tutaj chcê dodaæ, ¿e w¶ród sporej grupy osób przemawiaj±cych do widzów z trybuny w sali widowiskowej SDK, 80% to byli Niemcy, snuj±cy sentymentalne wspomnienia o ¶wiebodziñskim Heimacie. Dopiero Pan Andrzej Medyñski - cz³onek grupy "Opty" i dawny pacjent ¶p. Pana dr Lecha Wierusza, nale¿ycie uhonorowa³ Pana Profesora, dziêkuj±c Mu serdecznie za wielkie serce i po¶wiêcenie, jakie okazywa³ swoim uczniom, bêd±c nauczycielem w tej "specjalnej" szkole. Pan Profesor Jan Sobociñski, do Którego przewodnicz±cy Rady Miejskiej, uporczywie zwraca³ siê "Panie Janie" (bez specjalnej estymy) przekaza³ "Gazecie Powiatowej" tekst hymnu grupy "Opty", wyja¶niaj±c przy tej okazji, dlaczego pacjenci dawnego Sanatorium (jeszcze dawniej "Caritasu"), a uczniowie Pana Profesora - wybrali tê nazwê. Otó¿ w r. 1971 wysuniêto has³o: "musimy mieæ nazwê naszej turystycznej grupy". W¶ród ró¿nych pomys³ów pad³a propozycja "Opty" - czyli nazwa jachtu Leonida Teligi, wspania³ego ¿eglarza polskiego, który tym w³a¶nie jachtem op³yn±³ ¶wiat. A poza tym, u¶miecha siê Pan Profesor - to by³ pierwszy cz³on s³owa "optymizm" - które to s³owo i idea, jak± ze sob± niesie, by³a bardzo potrzebna moim drogim uczniom, tak bardzo skrzywdzonym przez los. A potem Pan Profesor wynalaz³ w starym ¶piewniku pie¶ñ, która sta³a siê hymnem grupy "Opty" i trwa do dzisiaj. To w³a¶nie ten hymn za¶piewa³ Pan Profesor ze sceny i do³±czyli do Niego natychmiast, wzruszeni cz³onkowie "Opty". Czas ju¿ koñczyæ te refleksje, miejscami bardzo gorzkie - ale zosta³ jeszcze jeden temat: Medale 700-lecia: wybito ich ponoæ 200 szt. Wbito je tak ciasno w czerwone etui, ¿e nie mo¿na wyj±æ bez podwa¿enia no¿em, nic dziwnego - na rewersie bowiem "pyszni" siê napis: "700-lecie nabycia praw miejskich ¦wiebodzina". "Trefny medal" - nazwa³ tê historyczn± wpadkê red. Micha³ Iwanowski (Gazeta Lubuska, 08.06.2002 r.). Urz±d Miejski wydaj±c ów medal, nie skonsultowa³ tych s³ów z ¿adnym historykiem, których w ¦wiebodzinie spora gromadka - wyliczaj±c najbardziej znanych: dyrektor ¦DK - Z. Szumski. dyrektor muzeum Marek Nowacki, nauczyciel historii w ogólniaku Tomasz Mo¿ejko, nauczyciel historii w Szkole Zawodowej Waldemar Wachowski, czy te¿ znany wszystkim regionalista - prof. Jerzy Piotr Majchrzak. Pan Majchrzak da³ wyraz swemu zbulwersowaniu w³a¶nie w wywiadzie dla red. M. Iwanowskiego - mówi±c, ¿e owszem, medal jest ³adny, ale zupe³nie bezwarto¶ciowy historycznie. Ciekawe, co te¿ sobie pomy¶leli Lucy Brugman i Eberhardt Hilscher - tak¿e honorowi obywatele ¦wiebodzina, kiedy im ten nieszczêsny napis na rewersie medalu -przet³umaczono; zw³aszcza Pan Hilscher, którego ojciec, Max Hilscher, by³ przed wojn± dyrektorem muzeum w ¦wiebodzinie.
Bo¿ena Sieciechowicz
adres tego artyku³u: www.schwiebus.pl/articles.php?id=61 |