|
|||
:: Kroniki wypadków Artyku³ dodany przez: schwiebu (2005-03-24 11:12:32) Kroniki wypadków z XVII i XVIII wiecznychdziejów ¦wiebodzina
"Kroniki wypadków..." czy to kolejna rubryka w wydaniu lokalnego tygodnika? Nie. Tym razem autor tekstu, ¦P Pan W³odzimierz Zarzycki pokusi³ siê o ma³e podsumowanie XVII i XVIII wiecznych "przypadków" ¶wiebodziñskich. Wielokrotnie powtarzane powiedzenie ¿e wypadki chodz± po ludziach jak nigdy pó¼niej idealnie pasuje do tego okresu z dziejów naszego miasta
Bardzo dziêkujê Autorwi artyku³u za udostêpnienie materia³u do publikacji. Aby móc nieco pozytywniej spojrzeæ na nasz± wspó³czesno¶æ dobrze jest czasem u¶wiadomiæ sobie, jakie niebezpieczeñstwa, zagro¿enia i nieszczê¶cia wisia³y na co dzieñ nad g³owami mieszkañców ¦wiebodzina zaledwie 300-400 lat temu, a to w historii okres przecie¿ nie a¿ tak d³ugi. Podobny, lub jeszcze gorszy, los by³ udzia³em prawie wszystkich miast, szczególnie ¶rodkowoeuropejskich. W opisach dziejów miasta Jakuba Schickfusa, Samuela Knispela czy Gustawa Zerndta a¿ roi siê od opisów ró¿nych wydarzeñ ma³ych i wielkich, ¶miesznych i dramatycznych. Z tego bogatego skarbca wybra³em tylko te tematy wydarzeñ, które niegdy¶ wia³y groz± a dzi¶ na szczê¶cie, s± nam ca³kowicie nieznane. Pominê jednocze¶nie te wypadki, które dotyczy³y pojedynczych osób a zajmê siê wy³±cznie tymi, które k³ad³y siê piêtnem na ca³ej spo³eczno¶ci miejskiej. Dlatego na wstêpie wymieniê te zagadnienia których nie poruszê i wyja¶niê dlaczego.
Nie bêdê zajmowa³ siê wojnami. ¦wiebodzin, choæ nigdy nie oblegany i nie niszczony wojnami prze¿ywa³ jednak ciê¿kie chwile w czasie czêstych przemarszów wojsk. Kwaterunki, burdy, kontrybucje by³y codzienno¶ci±. By³y tu prawie wszystkie wojska ¶rodkowej i wschodniej Europy. Te cierpienia prze¿ywa³y i inne miasta na przestrzeni dziejów a¿ po wspó³czesno¶æ i groza wojny jest nam powszechnie znana, a wielu z nas nawet z autopsji.
Jak grom z jasnego nieba spada³y na miasto po¿ary. Wszystkie domy z wyj±tkiem ratusza, ko¶cio³a, szko³y (od 1604r.) i zamku zbudowane by³y z drewna lub ich konstrukcje by³y ryglowe (drewniana konstrukcja wype³niona glin± zmieszan± ze s³om±). Piece prymitywne, otwarty ogieñ latarni, ¶wiec, ³uczywa. W mie¶cie by³y stajnie, obory, stodo³y. Pali³o siê czêsto.
Miasto pali³o siê ju¿ wcze¶niej, ale my zajmiemy siê wy³±cznie XVI i XVII wiekiem i to tylko tymi po¿arami, które obejmowa³y znaczn± czê¶æ miasta. I tak: Nie licz±c po¿arów drobnych i wcze¶niejszych, to w okresie 140 lat miasto pali³o siê 5 razy, ¶rednio co 28 lat! £aski ksi±¿êce, ulgi podatkowe, drewno z lasu miejskiego pomaga³y odbudowaæ miasto, ale wszystko trzeba by³o za ka¿dym razem rozpoczynaæ od zera. Gin±³ ca³y dobytek. Lêk przed ogniem by³ ogromny. Spodziewaæ siê go mo¿na by³o w ka¿dej chwili i trzeba by³o mieæ wszystko w pogotowiu.
Nad mieszkañcami miasta wisia³o nieustannie widmo zarazy. Przybywa³a g³ównie ze wschodu. ¦rodków zaradczych prawie nie by³o. Nieliczni tylko uchodzili z ¿yciem, i tak:
1510 r. - zmar³o tyle ludzi, ¿e nikt ich nie potrafi³ policzyæ,
W ci±gu tych 144 lat d¿uma szala³a 6 razy, ¶rednio co 24 lata! Jak dobrze, ¿e nie znamy tego nieszczê¶cia. Przytoczê tylko fragmenty z historii miasta Gustawa Zerndta:
W owych czasach karano surowo, a ze z³odziejami nie patyczkowano siê. Oto wyci±g z ówczesnego "kodeksu": "Je¶li kradzie¿ wynios³a pó³ srebrnego grosza (Batzen) i zosta³a potwierdzona przez trzech wiarygodnych ¶wiadków nale¿y go straciæ. Je¿eli wynios³a mniej, to ma byæ publicznie wych³ostany, je¿eli jednak wcze¶niej by³ dokona³ niecnego czynu lub krzywoprzysiêstwa to nale¿y te¿ go straciæ". Zabójstwa nie by³y niczym niezwyk³ym i karano je czêsto grzywn± lub odszkodowaniem rodzinie. A dzi¶ odwrotnie. Dalej pisze kronikarz: "¿e miasto mia³o w³asnego kata jest pewne. Mia³ on w tych dawnych czasach tyle roboty, ¿e musia³ utrzymywaæ pomocnika. Kiedy chwilowo "etat" kata nie by³ obsadzony, miasto anga¿owa³o katów z Miêdzyrzecza lub Krosna. Umowa z Ambrozisem, katem z Miêdzyrzecza opiewa³a na 2 guldeny od egzekucji i utrzymywanie przez wszystkie dni "pracy". Inne zajêcia jak ch³osta, tortury w czasie przes³uchañ prawdopodobnie te¿ nale¿a³y do jego obowi±zków. Wykonywa³ te¿ drobniejsze kary np. obcinanie r±k za kradzie¿.
A oto przyk³ady z zachowanych (dzi¶ ich nie ma) ksi±g s±dowych np. tylko z samej koñcówki XVI w. Obraz ówczesnego wymiaru sprawiedliwo¶ci nie by³by pe³ny, gdyby¶my nie wspomnieli o procesach czarownic. W XVII wieku by³y one czêste w Zielonej Górze i Frankfurcie. Sêdzia miejski Gottfried Beissricht nie chcia³ okazaæ siê opiesza³ym i ³apa³ czarownice gdzie tylko siê da³o. Wy³apa³ ich a¿ 6 (2 ze ¦wiebodzina, 4 z O³oboku). Dwie pope³ni³y samobójstwo w wiêzieniu - oczywi¶cie winnym by³ czart, który jednej przetr±ci³ kark, a druga siê powiesi³a. 13 lipca 1662 roku p³onê³o 6 stosów na o³obockim wygonie za trzecim wiatrakiem. Mieszkañcy ¦wiebodzina i okolicznych wiosek przybyli t³umnie by radowaæ wzrok mêczarniami, z dzisiejszego punktu widzenia, niczemu niewinnych kobiet. Jak g³osi³a fama czarownice rzuci³y kl±twê na sêdziego, który nie prze¿y³ po egzekucji nawet 4 tygodni. Tak wiêc d¿uma, cholera, po¿ary, topór katowski, stosy by³y powszechne i sia³y grozê w¶ród mieszkañców tego samego miasta, w którym my dzi¶ ¿yjemy. Pozwolê sobie zostawiæ to wszystko bez komentarza!
adres tego artyku³u: www.schwiebus.pl/articles.php?id=3 |