|
|||
:: Koniec niemieckiego panowania Artyku³ dodany przez: schwiebu (2005-11-20 21:12:09) Koniec niemieckiego panowania
¦wiebodziñska Gazeta Powiatowa
Wydania nr 07(127),08(128),09(129) 2002 Sytuacja frontu wschodniego, w styczniu 1945 roku, by³a dla dowództwa wojsk niemieckich wysoce niekorzystna. Przyjêta przez nie w lecie 1944 r. koncepcja obrony przewidywa³a rozbudowê, na zachód od Wis³y, kilku zorganizowanych linii umocnieñ. Jednak b³yskawiczna realizacja za³o¿eñ operacji wi¶lañsko-odrzañskiej przez Armiê Czerwon± spowodowa³a, ¿e w okresie od 12 do 25 stycznia prze³ama³a ona wiêkszo¶æ z nich. Najwiêkszy sukces operacyjno-taktyczny zanotowa³y armie l Frontu Bia³oruskiego marsza³ka G. ¯ukowa, które 26 stycznia rozpoczê³y prze³amywanie ostatniej zorganizowanej linii oporu. Jej zdobycie umo¿liwia³o wyj¶cie na dalekie przedpole Berlina. By³ ni± Miêdzyrzecki Rejon Umocniony (MRU) nazywany w propagandzie niemieckiej "Ostwall", a przez sztab Armii Czerwonej - Czworobokiem Odrzañskim. Radzieckie sukcesy zmusi³y niemiecki sztab do skupienia maksymalnych si³ na wschodnim teatrze wojny kosztem innych frontów. W tym celu 26 stycznia na Pomorzu utworzono Grupê Armii „Wis³a" dowodzon± przez Reichsführera SS H. Himmlera. Mia³a ona zamkn±æ lukê miêdzy Grup± Armii "A" i "¦rodek", które 25 stycznia przemianowano odpowiednio na "¦rodek" i "Pó³noc" oraz jak najd³u¿ej opó¼niaæ marsz l FB na kierunku Poznañ - Frankfurt. Zadania te zamierzano wykonaæ w oparciu o systemy umocnieñ Wa³u Pomorskiego i MRU. Do realizacji tego planu potrzebny by³ czas, bowiem marsza³ek ¯uków narzuca³ wysokie tempo dzia³añ na wymienionym kierunku. Umocnienia MRU nale¿a³y pod wzglêdem wymogów technicznych i ówczesnej sztuki fortyfikacji do najnowocze¶niejszych w Europie. Jednak ich warto¶æ bojowa w 1945 r. by³a raczej niewielka. Budowa MRU nie by³a dokoñczona, wiele obiektów po kilkuletniej przerwie rozbudowywano, wiele te¿ budowano od podstaw. Umocnienia nie posiada³y w pe³ni planowanego uzbrojenia i zaopatrzenia. Ponadto brakowa³o odpowiedniej liczby wyszkolonych jednostek fortecznych. MRU sk³ada³ siê z trzech pasów obrony: przes³aniaj±cego, g³ównego i ty³owego. Ponadto do walki przystosowano ka¿d± miejscowo¶æ w jego obrêbie. Te z nich. które stanowi³y wêz³y komunikacyjne a by³y pozbawione naturalnych warunków obronnych zamieniono w samodzielne punkty oporu dowodzone przez komendanta wojennego. Posiada³y one niewielki garnizon oraz pewn± ilo¶æ umocnieñ, co umo¿liwia³o walkê w ramach frontu. Dodatkowo bezpo¶rednie przedpole linii g³ównej przygotowano do zatopienia przez spiêtrzenie wody w jeziorach i rzekach le¿±cych w pasie Skwierzyna - Czerwieñsk. Na tym przedpolu usytuowany by³ ¦wiebodzin zamieniony w samodzielny punkt oporu. Dowództwo wojsk niemieckich liczy³o siê z faktem ust±pienia z obszarów na wschód i zachód od Odry. Przewidywano, ¿e linie umocnieñ spowolni± impet Armii Czerwonej, tak aby bez po¶piechu mo¿na by³o ewakuowaæ urzêdy, fabryki, warto¶ciowe jednostki wojskowe oraz ludno¶æ cywiln± z zagro¿onych rejonów. ¦rodkowa i pó³nocna czê¶æ Ziemi Lubuskiej nie by³a przewidziana w planach ewakuacyjnych. S±dzono, ¿e umocnienia Wa³u Pomorskiego i MRU zatrzymaj± Armiê Czerwona i pozwol± na przygotowanie kontrnatarcia. Szczególnie aktywna w tych s±dach by³a propaganda niemiecka. Umocnienia te by³y przewidziane do obsadzenia w przewa¿aj±cej czê¶ci przez wycofuj±ce siê oddzia³y frontowe maj±ce prowadziæ d³ugotrwa³± obronê, choæ sztabowcy niemieccy zdawali sobie sprawê z faktu, ¿e nie przeszkolono ich w walce opartej na fortyfikacjach sta³ych. Jednak wydarzenia na froncie zmusza³y do energiczniejszych dzia³añ. Dowódca III Marchijskiego Okrêgu Obronnego, genera³ Kortzfleisch, og³osi³ 20 stycznia alarm dla wszystkich jednostek rezerwowych okrêgu. Utworzono z nich dwie zapasowe dywizje: 433 pod dowództwem genera³a dywizji Vollratha Lübbe powsta³± z jednostek garnizonowych Okrêgu frankfurckiego, z wy³±czeniem Cottbus i Guben oraz 463 dowodzon± przez genera³a dywizji Habenichta z³o¿on± z oddzia³ów zapasowych Okrêgu poczdamskiego. Te formacje by³y stosunkowo liczne. Ka¿da z nich posiada³a trzy pu³ki grenadierów, sk³adaj±ce siê z dwóch, a przewa¿nie trzech batalionów. Lecz ich przygotowanie do walki pozostawia³o wiele do ¿yczenia. Wystêpowa³y powa¿ne braki w ¶rodki wsparcia oraz w zaopatrzeniu i ³±czno¶ci. Nie mo¿na te¿ zapomnieæ, ¿e wyszkolenie i morale tych przypadkowo z³±czonych oddzia³ów by³o mizerne. Sztab III Okrêgu Obronnego zrezygnowa³ z anga¿owania tych si³ na terenie Wielkopolski. Obsadzono nimi pozycjê przes³aniania MRU. Dywizja 433 otrzyma³a pó³nocny odcinek od Miêdzychodu do Trzciela, a 463 po³udniowy od styku z poprzedni± dywizja do Babimostu. W tym czasie radzieckie jednostki rozbi³y oddzia³y XXI Okrêgu Obronnego w Wielkopolsce, którym dowodzi³ genera³ Petzel. Jego sztab wyruszy³ z Poznania przed 25 stycznia zanim miasto okr±¿ono. Posuwaj±c siê na zachód dotar³ do zespo³u koszarowego nieopodal Miêdzyrzecza, sk±d zamierza³ kierowaæ obron± pozycji przes³aniania MRU. W tym celu rozpoczêto zbieranie rozbitych i wycofuj±cych siê jednostek, które wraz z przydzielonymi oddzia³ami Volkssturmu utworzy³y XXI zastêpczy korpus armijny. Genera³ Petzel mia³ te¿ do dyspozycji 433 i 463 Dywizjê. Jednak sztab Grupy Armii „Wis³a” zadecydowa³ inaczej. W tej krytycznej sytuacji do kierowania niemieckimi si³ami odkomenderowano, maj±c± zaufanie Himmlera. doborow± jednostkê V Korpusu Górskiego SS dowodzon± przez genera³a policji Krügera. Jego sztab wraz z czê¶ci± si³ przerzucono z Jugos³awii do zespo³u koszarowego niedaleko Miêdzyrzecza 25 stycznia. Pozosta³e oddzia³y przetransportowano w ci±gu nastêpnych dni. Dowództwo XXI Korpusu podporz±dkowa³o siê jego rozkazom i utworzy³o ni¿szy szczebel dowodzenia. Pieczê nad nim obj±³ genera³ Petzel, którego 29 stycznia zast±pi³ genera³ SS Heilmann. Jednak faktycznym dowodz±cym by³ szef sztabu XXI Korpusu genera³ pu³kownik Hassenstein. Sztab korpusu przeniesiono do maj±tku ziemskiego - Rzeczyca oddalonego od ¦wiebodzina o 6 km na wschód. Podlega³a mu po³owa si³ 463 Dywizji na odcinku Zb±szyñ - Babimost i 192 Dywizja zapasowa na linii Babimost - Kargowa - Bojad³a. Tymczasem radzieckie jednostki l Armii Pancernej gwardii genera³a pu³kownika Michai³a Katukowa rozpoczê³y, 26 stycznia, prze³amywanie MRU w rejonie Trzciela. Wobec braku mo¿liwo¶ci zajêcia miasteczka si³y 11 Korpusu Pancernego obesz³y je od pó³nocy i sforsowa³y Obrê. Nastêpnie otrzyma³y rozkaz prze³amania g³ównego pasa obrony, wyj¶cia na jego ty³y i oczekiwania nadej¶cia g³ównych si³ l Armii Pancernej i 69 Armii ogólno-wojskowej pod dowództwem genera³a pu³kownika W³adimira Kowpakczy. Zadanie z du¿ym rozmachem i szczê¶ciem wykona³a 44 Brygada Pancerna gwardii, która noc± z 29 na 30 stycznia przebi³a siê w rejonie Wysokiej i zorganizowa³a obronê w strefie Tursk - Ma³uszów - Malutków - Lêdów. Kiedy radzieckie czo³ówki pancerne przebija³y siê w rejonie Trzciela w ¦wiebodzinie panowa³ wzglêdny spokój. Linie kolejowe z Frankfurtu do ¦wiebodzina i ze ¦wiebodzina do Sulechowa funkcjonowa³y, przynajmniej do 28 stycznia bez wiêkszych przerw. Dzia³a³a poczta, wodoci±gi i elektrownia. Wiêkszo¶æ ludno¶ci pozosta³a na miejscu, rnimo ¿e uciekinierzy ze wschodu ostrzegali przed okrucieñstwami czerwonoarmistów. Ci, którzy opuszczali miasto udawali siê do S³ubic i dalej na zachód. W sobotê 27 stycznia w sulechowskim starostwie powiatu odby³a siê narada na temat sytuacji militarnej. Udzia³ wziêli w niej dowódcy obozu wojskowego w Ciborzu i garnizonu sulechowskiego oraz dowódca jednostki stacjonuj±cej w ¦wiebodzinie pu³kownik Berger, starosta Wolfgang Winkler i kierownik powiatowy NSDAP Anton Hauk. Dopiero w poniedzia³ek 29 stycznia da³o siê wyczuæ w mie¶cie pewien niepokój. Rano kierownik NSV Münchberg poinformowa³ A. Hauka, ¿e w restauracji "Markischer Hof" ¿o³nierze spl±drowali znajduj±ce siê tam miejsce zaprowiantowania. Byli przy tym zadziorni i grozili mu pobiciem. Kiedy pu³kownik Berger dowiedzia³ siê o tym obieca³ podj±æ wobec winnych zaj¶cia surowe ¶rodki. Jednocze¶nie zakomunikowa³ A. Haukowi. ¿e ukoñczono budowê umocnieñ wokó³ miasta i zamierza³ zamkn±æ siê ze swoja jednostka w ¦wiebodzinie oraz og³osiæ go twierdz±. Tymczasem kierownik NSDAP wyrazi³ w±tpliwo¶æ, czy po awanturze w restauracji mo¿na jeszcze ufaæ jego ludziom. Nied³ugo potem przyby³ ze sztabu w Rzeczycy, genera³ Hassenstein wraz z rotmistrzem hrabi± von Lüttwitz. Zamierzali dotrzeæ do Miêdzyrzecza, ale droga zosta³a po po³udniu zajêta przez 8 Samodzielny Korpus Zmechanizowany genera³a majora Iwana Driemowa nacieraj±cy na kierunku Rusinów - Lubrza. Jednocze¶nie dowiedziano siê. ¿e dwa rosyjskie czo³gi, prawdopodobnie ze zwiadu 8 Korpusu, ostrzela³y dwa bunkry w pobli¿u Mostek i wziê³y do niewoli ocala³ych cz³onków Volkssturmu, którzy je obsadzali. Warto przy tym dodaæ, ¿e nie dysponowali oni broni± przeciwpancern±. Tymczasem od po³udniowego wschodu, drog± z Babimostu nadci±ga³ 12 Samodzielny Korpus Pancerny genera³a majora Filipa Rudkika. wchodz±cy w sk³ad 69 Armii. Jego si³y wspomaga³y pó³nocne skrzyd³o 33 Armii, która 29 stycznia osi±gnê³a drogê ¦wiebodzin - Zielona Góra na odcinku Kalsk - Sulechów – Cigacice. Ta sytuacja grozi³a miastu otoczeniem. Uprzedzaj±c t± mo¿liwo¶æ, wieczorem, 29 stycznia A. Hauk otrzyma³ z urzêdu wojewódzkiego we Frankfurcie rozkaz do natychmiastowej ewakuacji miasta. On wraz z si³ami Wehrmachtu mia³ wycofaæ siê na g³ówn± liniê obrony w rejonie Mostek. Tylko nieliczni mieszkañcy pozostali i szukali odpowiednich piwnic na kryjówki. Oko³o 9 wieczorem A. Hauk opu¶ci³ ¦wiebodzin na jednokonnym wozie, gdy¿ w mie¶cie od kilku dni nie by³o paliwa. Po drodze mija³, maszeruj±ce na zachód, oddzia³y oraz pojedyncze grupy ¿o³nierzy, którzy informowali go. ¿e oni nie maj± rozkazu obsadzenia umocnieñ ko³o Mostek, lecz maj± zebraæ siê w Buczy, kilka kilometrów dalej. W trakcie ewakuacji miasta MRU by³ prze³amany w dwóch miejscach: w Wysokiej i w Lubrzy, 10 km na pó³nocny-zachód od ¦wiebodzina, a 33 Armia rozpoczê³a walkê o przebicie siê w rejonie O³obok - £±kie - Sk±pe - Pa³ck - Brzezie - Brody. Wieczorem 29 stycznia miasto opustosza³o. Nieliczni mieszkañcy byli ukryci w piwnicach. Na zachód ci±gnê³y liczne oddzia³y Wehrmachtu. W dniu 30 stycznia jednostki 8 Samodzielnego Korpusu Zmechanizowanego i 11 Samodzielnego Korpusu Pancernego przyst±pi³y do zajmowania miasta. Tamte tragiczne dla ówczesnych mieszkañców ¦wiebodzina chwile zawarte s± w ich wspomnieniach. Oto co zapamiêta³, piêtnastoletni wówczas. Gerhard Stresow: "29 stycznia 1945 r. w ¦wiebodzinie panowa³a ¶miertelna cisza (...). Tej nocy ucieka³y przez miasto du¿e oddzia³y Wehrmachtu. Oko³o 8:30 nastêpnego dnia zauwa¿y³em pierwszych Rosjan (...). Oko³o godziny 10 wylecia³y drzwi piwnicy. Pijany Rosjanin zgwa³ci³ zaraz m³od± pani± P., która straszliwie krzycza³a. Jej piêcioletni syn gorzko p³aka³. Na górê do mieszkania wprowadzi³ siê na kwaterê mongolski oficer (...). Nasz s±siad, rencista Józef Detszewski zna³ rosyjski i zrozumia³, ¿e mamy byæ rozstrzelani, pospieszy³ do oficera i poprosi³ o pomoc (...). Przy maj±tku Fretschera by³a strzelanina. Zobaczy³em zabitych - dwóch niemieckich i dwóch rosyjskich ¿o³nierzy. Nastêpnej nocy niebo i ¶nieg by³y czerwone od ognia, pali³o siê wiele domów". W lecie 1944 r. jednostki Armii Czerwonej i Ludowego Wojska Polskiego przekroczy³y liniê rzeki Bug, która stanowi³a ju¿, si³± rzeczy, wschodni± granicê nowej Polski. Z tego powodu nale¿a³o okre¶liæ stosunki miedzy polsk± administracj± a radzieckimi organami w³adzy wojskowej, które wkroczy³y na terytorium "pañstwa suwerennego i zaprzyja¼nionego". By³y one przedmiotem konsultacji Delegatury Krajowej Rady Narodowej, a od 21 lipca Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego i rz±du radzieckiego. Ostatecznie 26 lipca w Moskwie podpisano porozumienie. W okresie tzw. dwuw³adzy dochodzi³o czêsto do incydentów miêdzy obu stronami. Dotyczy³y one g³ównie spraw o kompetencje nad nieprzekazanymi jeszcze zak³adami i magazynami ¿ywno¶ci. Aby zapobiegaæ sporom radzieckie dowództwo postanowi³o, ¿e komendanci utrudniaj±cy pracê stronie polskiej bêd± usuwani. Do kontrolowania komend utworzono stanowisko przedstawiciela Rady Wojennej Pó³nocnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej przy Urzêdzie Okrêgowego Pe³nomocnika Rz±du RP. Dla pó³nocnych i ¶rodkowych powiatów Ziemi Lubuskiej przedstawiciel taki by³ w Poznaniu w osobie pu³kownika Nosowa, a dla po³udniowych we Wroc³awiu gdzie by³ nim genera³ Ozimin. Okres dzia³alno¶ci komend wojennych zosta³, w du¿ej czê¶ci, zakoñczony z chwila gdy usta³y potrzeby warunkuj±ce istnienie tego typu instytucji tj. z koñcem wojny. Kwestiê przekazania rz±dowi polskiemu pe³nego zakresu w³adzy rozstrzygniêto na konferencji w Warszawie 28 maja 1945 r. Podjêto na niej decyzjê o przejêciu w³adzy cywilnej przez Pe³nomocników Rz±du RP. By³y jednak przes³anki, które przemawia³y za tym, aby czê¶æ komendantur nadal funkcjonowa³a. W ich mocy pozosta³y szpitale wojskowe, garnizony, obiekty przemys³owe i rolnicze oraz wa¿ne wêz³y komunikacyjne. Z tych przyczyn dzia³a³y one do sierpnia 1945 r., a niekiedy do 1946 r. Do tych ostatnich nale¿a³ ¦wiebodzin. Po zajêciu miasta znalaz³o siê ono w strefie przyfrontowej. Ze wzglêdu na istnienie w mie¶cie wa¿nego wêz³a komunikacyjnego oraz wielu placówek gospodarczych, z punktu widzenia Armii Czerwonej, nale¿a³o w mo¿liwie krótkim czasie przywróciæ jego funkcjonalno¶æ. Dlatego rozkazem szefa Wydzia³u Komend Wojennych przy 1 FB. pu³kownika Szostakowa z dnia 2 lutego, powo³ano w ¦wiebodzinie radzieck± komendanturê wojenn±. Pracê rozpoczê³a ona 7 lutego. Komendantem mianowano majora Wladimira Gaunowa, a jego zastêpcami majora Pobere¼nego ds. politycznych i kapitana Matwiejenkê ds. gospodarczych. Siedziba w³adz wojskowych mie¶ci³a siê w gmachu przy skrzy¿owaniu ulic Kolejowej i Stalina (obecnie Pi³sudskiego). Wraz z ni± utworzono, niezale¿nie, delegaturê ds. pozyskania mienia po Niemcach. Po jej przej¶ciu komenda przyst±pi³a do organizowania swoich struktur w terenie tworz±c w okolicy miasta sieæ oddzia³ów rejonowych. Sk³ada³y siê one z 2-4 podoficerów i kilku ¿o³nierzy. Ich zadaniem by³o zapewnienie bezpieczeñstwa, ochrona mienia oraz tworzenie tymczasowych organów administracyjnych. Natomiast w mie¶cie ogrodzono czê¶æ ulic, zakazuj±c wstêpu cywilom. Za³o¿ono w tych wyodrêbnionych rejonach obóz przej¶ciowy. Jego komendantem by³ major Zwierow. Obóz by³ podzielony na dwie strefy. W jednej przetrzymywano Niemców (rejon ul. Poznañskiej), a w drugiej (rejon ul. 30 Stycznia i Wa³owa) obywateli radzieckich, ¯ydów i Polaków, którzy znajdowali siê na robotach lub w obozach jenieckich. Ze wzglêdu na du¿± liczbê wiêzionych Ukraiñców zyska³ on miano getta ukraiñskiego. By³ to obóz o charakterze weryfikacyjnym tzn., ¿e sprawdzano to¿samo¶æ wiê¼niów. Warunki bytowe by³y okropne. Wiê¼niowie "mieszkali" w barakach o wymiarach 12x6x3 m. które musia³y pomie¶ciæ na dwóch poziomach do 160 osób. Obowi±zywa³ zakaz otwierania okien pod gro¼b± rozstrzelania, codziennie odbywa³y siê d³ugie apele. W obozie mia³y miejsce trudne do wyja¶nienia wydarzenia, które opisa³ lekarz obozowy dr Sievers. pochodz±cy z £otwy: "W nocy s³yszeli¶my straszne krzyki dobywaj±ce siê z ³a¼ni. Rano, zaprowadzono mnie tam, zobaczy³em straszny obraz, na kupie le¿a³o 12 mê¿czyzn bez spodni i marynarek, ze ¶ladami bicia (...). ¯ywi przemieszani byli z umar³ymi i dogorywaj±cymi. Kiedy siê zbli¿yli¶my zas³aniali siê ledwo mówi±c "nein, nein, nein". Sytuacje takie powtarza³y siê. Bywa³o, ¿e niektórzy wisieli na rurach". Zmar³ych grzebano w pobliskim stawie, który by³ ¼ród³em wody dla obozu. Ciê¿kie warunki ¿ycia, choroby, terror oraz beznadziejna sytuacja prowadzi³y czêsto do samobójstw. ¦miertelno¶æ w obozie wynosi³a oko³o 20 osób dziennie. W pocz±tkach marca w obozie przebywa³o oko³o 5 ty¶. wiê¼niów, których stopniowo zaczêto wywoziæ w g³±b Rosji. Jednym transportem zabierano oko³o 1000 osób, w tym i ciê¿ko chorych. Z tego wzglêdu ¶miertelno¶æ w¶ród wiê¼niów wynosi³a oko³o 300 osób. Wywozem, który trwa³ do koñca maja, objêto 12-14 ty¶. ludzi. Obóz funkcjonowa³ jeszcze w pierwszych miesi±cach 1946 r. Blisko 2 miesi±ce Armia Czerwona by³a jedyn± w³adza w mie¶cie. Dopiero 27 marca major W. Gaunow wys³a³ do Poznania swego pe³nomocnika, którego zadaniem by³o sprowadzenie z Komitetu Wojewódzkiego PPR grupy dzia³aczy z wytycznymi do stworzenia zal±¿ku polskiej administracji. Grupê 105 osób przewieziono 5 ciê¿arówkami od komendanta pod dowództwem polskiego podporucznika 28 marca. Gdy u majora W. Gaunowa dokonywa³ siê formalny ju¿ podzia³ stanowisk, pod budynkiem dosz³o do tragicznego zaj¶cia. Polska mowa wywo³ywa³a zaciekawienie w¶ród ¿o³nierzy radzieckich. Jeden z nich, major w skórzanej kurtce, podszed³ do Polaków i zacz±³ ogl±daæ ich rêce. Po chwili zacz±³ krzyczeæ na nich, ¿e s± kapitalistami, polskimi panami, inteligentami oraz dekownikami. Oczywi¶cie pomy³ka by³a ewidentna. Po czym wyci±gn±³ pistolet i przy³o¿y³ do piersi najbli¿szego stoj±cego. By³ nim 23-letni ch³opak pochodz±cy z W±growca, który tydzieñ wcze¶niej siê o¿eni³ - Józef Diament. Po krótkim wahaniu major wystrzeli³, ch³opak chwyci³ siê za pier¶, zrobi³ kilka kroków i upad³. Wystraszeni Polacy rozbiegli siê. Majora zaraz ujêto. Józef Diament zmar³ 2 godziny pó¼niej w szpitalu wojskowym. Wydarzenie to wytr±ci³o z równowagi wielu dzia³aczy, z których czê¶æ zrezygnowa³a z dalszego pobytu w ¦wiebodzinie i powróci³a do domów. Pozostali zajêli Siê organizowaniem ¿ycia w mie¶cie. Kompetencjom w³adz polskich nie podlega³o bezpieczeñstwo, s±downictwo, poczta, przemys³ oraz kolejnictwo. Dyskusji nie podlega³ fakt, ¿e dzia³alno¶æ strony polskiej musia³a przebiegaæ w ¶cis³ym porozumieniu z radzieck± w³adz± wojskow±. W pierwszej kolejno¶ci administracja polska stara³a siê rozwi±zaæ problemy aprowizacyjne. Zadanie to by³o o tyle trudne, ¿e nale¿a³o reaktywowaæ rolnictwo, które stymulowa³oby rozwój handlu i rzemios³a. Tymczasem strona radziecka dysponowa³a 98% byd³a oraz wiêkszo¶ci± maj±tków ziemskich. W tej sytuacji wszystko zale¿a³o od zrêcznego podej¶cia i uk³adów z komendantem, u którego "co pewien czas odbywa³y siê zebrania, na których omawiano i regulowano wszelkie sprawy zwi±zane z przeprowadzeniem zasiewów" i nie tylko. Oto 5 lipca na zebranie w Zarz±dzie Miasta, z jednogodzinnym opó¼nieniem, przyby³ starosta Roman Tylkowski, który o¶wiadczy³, ¿e wraca od komendanta i poda³ do wiadomo¶ci rzeczy uzyskane u niego. By³y to: samochód (reprezentacyjna limuzyna), krowa, baran, ¶winia, 2 worki maki pszennej, 50 kg cukru, 50 litrów spirytusu, a nawet papierosy. Jednak nie wszystkie problemy rozwi±zywano tak ³atwo. Akcja ¿niwna, mimo technicznej pomocy Armii Czerwonej, nie przynios³a oczekiwanych plonów, w tej sytuacji Komisarz Ziemski in¿. K. Rybarkiewicz zwróci³ siê, w pi¶mie z 21 sierpnia, do komendanta z pro¶b± aby odst±piono, wed³ug uznania, kilka pól, z których strona polska mog³aby dodatkowo zebraæ zbo¿e, gdy¿ liczba mieszkañców ¦wiebodzina ro¶nie, a zbo¿a jest wci±¿ ma³o. Komendant W. Gaunow pozostawi³ tê pro¶bê bez odpowiedzi. Z kolei we wrze¶niu pe³nomocnik ds. akcji siewnej w Urzêdzie Wojewódzkim w Poznaniu, in¿. Witold Maring, nakaza³ staro¶cie utworzenie "Funduszu Siewnego". Na ten cel mia³ otrzymaæ zbo¿e od Armii Czerwonej w stosunku 180 kg z hektara. Tymczasem referent rolny Jan Jakubowski odpisa³ mu, ¿e 19 wrze¶nia by³ u miejscowego komendanta, lecz odmówiono mu zbo¿a t³umacz±c, ¿e Armia Czerwona i tak ju¿ da³a du¿o zbo¿a (zebrane z 6100 hektarów oziminy i 2020 hektarów jarych). Tymczasem "polskie ¿niwa" objê³y odpowiednio 6000 i 3000 hektarów, z których nale¿a³o wy¿ywiæ ludzi, zwierzêta oraz odstawiæ kontyngent i od³o¿yæ na nastêpny zasiew. Innym problemem by³a sprawa ziemniaków. Otó¿ na zebraniu w Zarz±dzie Miasta wójtów i so³tysów 19 wrze¶nia, zabroniono wykopywania ziemniaków, gdy¿ jak zapewnia³ kapitan Matwiejenko, by³y sadzone przez Armiê Czerwon± i tylko ona mia³a prawo do ich zbioru. Polacy protestowali t³umacz±c, ¿e czê¶æ pól obsadzili sami. Tymczasem radziecki oficer spokojnie o¶wiadczy³, ¿e "bêdzie ustalaæ siê prawdziwo¶æ tych doniesieñ i wydawaæ odpowiednie pozwolenia". Jednak nie zawsze strona polska by³ na straconej pozycji. Podczas posiedzenia 6 stycznia 1946 r. Miejskiej Rady Narodowej podjêto kwestie nie op³aconych przez komendê rachunków za u¿ywanie wody z Miejskich Zak³adów Wodoci±gowych, któr± wykorzystywa³y te¿ radzieckie szpitale i getto ukraiñskie. Burmistrz Stanis³aw B³aszak postanowi³, ¿e MZW mia³y wystawiæ komendzie rachunek i przez Starostwo przes³aæ go do Wydzia³u Interwencji, przy Urzêdzie Wojewódzkim w Poznaniu, na rêce pu³kownika Nosowa. Na temat epilogu zdarzenia brak jest niestety dokumentów. Obok aprowizacji istotn± spraw± by³o uruchomienie w ¦wiebodzinie obiektów przemys³owych i komunalnych, które oprócz produktów zapewnia³yby miejsca pracy dla rosn±cej liczby mieszkañców miasta. Jednak kluczowe obiekty s³u¿y³y Armii Czerwonej, przez co pocz±tkowo w mie¶cie rozwin±³ siê tylko drobny handel i rzemios³o. Liczba zajêtych obiektów by³a wysoka (zajmowano 43 obiekty). Ponadto zajmowano szpital ¶w. Józefa przy ulicy Zamkowej 1, koszary przy ulicy Mi³ej oraz 4 z 5 szkó³. W sierpniu rozpoczê³o siê przekazywanie polskiej administracji obiektów zarz±dzanych przez wojsko radzieckie, w dokumentach archiwalnych zachowa³o siê 20 aktów z ich przekazania. W nastêpnym miesi±cu Armia Czerwona przekaza³a pocz±tkowo 711 sztuk ró¿nego sprzêtu rolniczego. Radzieckie w³adze wojskowe bra³y równie¿ udzia³ w przygotowaniach i obchodach uroczysto¶ci pañstwowych l Maja, 3 Maja oraz do¿ynkach. Wraz z zakoñczeniem wojny, okrzepniêciem administracji polskiej oraz normalizacj± ¿ycia spo³ecznego kompetencje radzieckiej w³adzy wojskowej przechodzi³y stopniowo w polskie rêce. W tym okresie rozwi±zano wiêkszo¶æ komendantur na Ziemiach Zachodnich i Pó³nocnych. Jednak w niektórych miastach dzia³a³y one dalej, tak jak np. w ¦wiebodzinie a¿ do 21 maja 1946 r. W tym dniu odby³o siê spotkanie miejscowych czynników politycznych z radzieckimi oficerami, na którym oficjalnie rozwi±zano komendê wojenn±, a majorowi Gaunowowi wrêczono list dziêkczynny za okazan± pomoc. Tym samym zakoñczono okres dwuw³adzy na Ziemi ¦wiebodziñskiej. Dzia³alno¶æ radzieckich komend wojennych mo¿na rozpatrywaæ dwojako. Z jednej strony jej posuniêcia pozwoli³y na stworzenie i okrzepniêcie polskiej w³adzy oraz umo¿liwi³y wszczêcie procesów polonizacji i repolonizacji Ziem Zachodnich i Pó³nocnych zapewniaj±c bezpieczeñstwo i przekazuj±c stopniowo zarz±d nad gospodark±. Choæ nie zawsze intencje obu stron by³y podobne to starano siê nie doprowadzaæ, w miarê mo¿liwo¶ci, do zadra¿nieñ w obustronnych stosunkach. Z drugiej strony nie mo¿na zapomnieæ, ¿e Armia Czerwona zarz±dza³a Ziemiami Zachodnimi i Pó³nocnymi jako terytorium wroga. St±d jej dzia³ania mia³y czêsto charakter ³upie¿czy i odwetowy w stosunku do wszystkiego co nosi³o znamiê niemiecko¶ci. Takie postêpowanie t³umaczono z regu³y, mniej lub bardziej s³usznie, chêci± zado¶æuczynienia za okupacjê ZSRR.
Waldemar Wachowski
Materia³y archiwalne pochodz± z zasobów Muzeum Regionalnego w ¦wiebodzinie
adres tego artyku³u: www.schwiebus.pl/articles.php?id=118 |