Najbardziej oficjalna strona ¦wiebodzina na starych kartach pocztowych

   MENU

  Skok do tamt±d sk±d przyby³e¶ :-=)  Powrót
   • Strona G³ówna
   • Wstêp
   • Z historyi ...
   • 130 lat ...
   • Kroniki ...
   • Katalog C&Co.
   • Co nowego
   • Bibliografia
   • E-Mail




   Kroniki...

Kroniki wypadków z XVII i XVIII wiecznych

dziejów ¦wiebodzina


      "Kroniki wypadków..." czy to kolejna rubryka w wydaniu lokalnego tygodnika? Nie. Tym razem autor tekstu, Pan W³odzimierz Zarzycki pokusi³ siê o ma³e podsumowanie XVII i XVIII wiecznych "przypadków" ¶wiebodziñskich. Wielokrotnie powtarzane powiedzenie ¿e wypadki chodz± po ludziach jak nigdy pó¼niej idealnie pasuje do tego okresu z dziejów naszego miasta
      Bardzo dziêkujê Autorwi artyku³u za udostêpnienie materia³u do publikacji.

Aby móc nieco pozytywniej spojrzeæ na nasz± wspó³czesno¶æ dobrze jest czasem u¶wiadomiæ sobie, jakie niebezpieczeñstwa, zagro¿enia i nieszczê¶cia wisia³y na co dzieñ nad g³owami mieszkañców ¦wiebodzina zaledwie 300-400 lat temu, a to w historii okres przecie¿ nie a¿ tak d³ugi. Podobny, lub jeszcze gorszy, los by³ udzia³em prawie wszystkich miast, szczególnie ¶rodkowoeuropejskich. W opisach dziejów miasta Jakuba Schickfusa, Samuela Knispela czy Gustawa Zerndta a¿ roi siê od opisów ró¿nych wydarzeñ ma³ych i wielkich, ¶miesznych i dramatycznych. Z tego bogatego skarbca wybra³em tylko te tematy wydarzeñ, które niegdy¶ wia³y groz± a dzi¶ na szczê¶cie, s± nam ca³kowicie nieznane. Pominê jednocze¶nie te wypadki, które dotyczy³y pojedynczych osób a zajmê siê wy³±cznie tymi, które k³ad³y siê piêtnem na ca³ej spo³eczno¶ci miejskiej. Dlatego na wstêpie wymieniê te zagadnienia których nie poruszê i wyja¶niê dlaczego.

Nie bêdê zajmowa³ siê wojnami. ¦wiebodzin, choæ nigdy nie oblegany i nie niszczony wojnami prze¿ywa³ jednak ciê¿kie chwile w czasie czêstych przemarszów wojsk. Kwaterunki, burdy, kontrybucje by³y codzienno¶ci±. By³y tu prawie wszystkie wojska ¶rodkowej i wschodniej Europy. Te cierpienia prze¿ywa³y i inne miasta na przestrzeni dziejów a¿ po wspó³czesno¶æ i groza wojny jest nam powszechnie znana, a wielu z nas nawet z autopsji.
Nie bêdê równie¿ mówi³ o bijatykach, zabójstwach, wypadkach czy po¿arach 2-3 domów. Dzi¶ mamy bójki w dyskotekach, strzelaniny na parkingach, porachunki mafii wreszcie tak liczne wypadki drogowe, ¿e tym nas minione wieki niczym nie zaskocz±.
Nie wspomnê tak¿e o utyskiwaniu i karaniu za uwiedzenia, zdradê ma³¿eñsk±, za nierz±d czy wreszcie oburzenia na bardzo z³± s³awê ³a¼ni miejskich. Dzi¶ mamy to samo, ponadto "krasawice" na trasach przelotowych, natomiast ³a¼nie zast±pi³y dzi¶ agencje towarzyskie.
Nie bêdê wspomina³ tak¿e k³opotów finansowych kupców, rzemie¶lników i nauczycieli bo istnia³y one zawsze i trwaj± niezmiennie do dzi¶. (...)

Jak grom z jasnego nieba spada³y na miasto po¿ary. Wszystkie domy z wyj±tkiem ratusza, ko¶cio³a, szko³y (od 1604r.) i zamku zbudowane by³y z drewna lub ich konstrukcje by³y ryglowe (drewniana konstrukcja wype³niona glin± zmieszan± ze s³om±). Piece prymitywne, otwarty ogieñ latarni, ¶wiec, ³uczywa. W mie¶cie by³y stajnie, obory, stodo³y. Pali³o siê czêsto.
Stra¿nik z wie¿y alarmowa³ dzwonem, ale kiedy ogieñ wybucha³, wszystko zale¿a³o od kierunku wiatru. Ratunkiem by³ deszcz. Pierwsze przepisy przeciwpo¿arowe i ¶rodki ppo¿. Pojawi³y siê dopiero w drugiej po³owie XVIII wieku.

Miasto pali³o siê ju¿ wcze¶niej, ale my zajmiemy siê wy³±cznie XVI i XVII wiekiem i to tylko tymi po¿arami, które obejmowa³y znaczn± czê¶æ miasta. I tak:
. r. 1500 - sp³onê³o pó³ miasta,
. r. 1522 - po¿ar browaru na Kreuzstrasse (3 Maja) rozprzestrzeni³ siê b³yskawicznie, sp³onê³o ca³e miasto w obrêbie murów z wyj±tkiem ratusza, ko¶cio³a, szko³y i zamku,
. r. 1541 - w ci±gu trzech godzin sp³onê³o ca³e miasto i przedmie¶cia z Bram± Krzy¿ow±, pozosta³ tylko zamek i przedmie¶cie G³ogowskie. Stopi³y siê dzwony ko¶cio³a,
. r. 1637 - po¿ar na rynku, spali³a siê ca³a czê¶æ miasta od ulicy 3 Maja a¿ po otoczenie ko¶cio³a ¦w. Micha³a. Znów stopi³y siê dzwony ko¶cio³a. W sumie 60 domów mieszkalnych i innych zabudowañ.
. r. 1640 - po¿ar spowodowa³ ¿o³nierz szwedzki stacjonuj±cych tu wojsk, sp³onê³o prawie 50 domów mieszkalnych oraz inne zabudowania.

Nie licz±c po¿arów drobnych i wcze¶niejszych, to w okresie 140 lat miasto pali³o siê 5 razy, ¶rednio co 28 lat! £aski ksi±¿êce, ulgi podatkowe, drewno z lasu miejskiego pomaga³y odbudowaæ miasto, ale wszystko trzeba by³o za ka¿dym razem rozpoczynaæ od zera. Gin±³ ca³y dobytek. Lêk przed ogniem by³ ogromny. Spodziewaæ siê go mo¿na by³o w ka¿dej chwili i trzeba by³o mieæ wszystko w pogotowiu.

Nad mieszkañcami miasta wisia³o nieustannie widmo zarazy. Przybywa³a g³ównie ze wschodu. ¦rodków zaradczych prawie nie by³o. Nieliczni tylko uchodzili z ¿yciem, i tak: . r. 1510 - zmar³o tyle ludzi, ¿e nikt ich nie potrafi³ policzyæ,
. r. 1533 - zmar³o 1900 osób - a miasto by³o przecie¿ ma³e,
. r. 1552 - zginê³o ponad 2000 osób - zaraza z nawrotami,
. r. 1625 - zmar³o 775 osób,
. r. 1630-33 - w pierwszych dwu latach zmar³o 1700 osób - niepoliczone i nie rejestrowane w ko¶ciele zw³oki le¿a³y po polach,
. r. 1654 - zarazê przywlekli ku¶nierze i kupcy skór z Rosji, we Frankfurcie zaraza szala³a 7 razy, w ¦wiebodzinie poch³onê³a 400 ofiar.

W ci±gu tych 144 lat d¿uma szala³a 6 razy, ¶rednio co 24 lata! Jak dobrze, ¿e nie znamy tego nieszczê¶cia. Przytoczê tylko fragmenty z historii miasta Gustawa Zerndta:
"Miasto wyda³o zarz±dzenia. Boczne drogi zabarykadowano i ustawiono obok nich szubienice z napisem, ¿e kto mimo to przejdzie bêdzie na miejscu powieszony. Damy z zaraz± znaczono podwójnym krzy¿em i zabijano na parterze drzwi i okiennice deskami i gwo¼d¼mi. Zdrowi mogli przedtem dom opu¶ciæ ale nie wracaæ, dopiero po 40 dniach po ust±pieniu zarazy. Duchowni nie¶li chorym pociechê przez otwory w okiennicach. Stra¿nicy dostarczali ¿ywno¶æ. Zamkniêci mogli tylko z piêtra spuszczaæ koszyki. Zrzucone pieni±dze i kartki z ¿yczeniami zakupu brano ³y¿k± lub obcêgami i najpierw moczono w occie. Grzebano bez konduktu (zakaz) o 1 ³okcia g³êbiej ni¿ zwykle i zalewano niegaszonym wapnem. 40 dni po ostatnim zgonie lub po prze¿yciu ostatniego chorego dom otwierano i miejscy stra¿nicy czy¶cili dom octem, s³on± wod±, gor±cym ³ugiem, ¶ciany tynkowano". G³ównymi ¶rodkami "medycznymi" by³o g³êbokie wypalanie ropni roz¿arzonym do bia³o¶ci ¿elazem, doustnie czosnek.

W owych czasach karano surowo, a ze z³odziejami nie patyczkowano siê. Oto wyci±g z ówczesnego "kodeksu": "Je¶li kradzie¿ wynios³a pó³ srebrnego grosza (Batzen) i zosta³a potwierdzona przez trzech wiarygodnych ¶wiadków nale¿y go straciæ. Je¿eli wynios³a mniej, to ma byæ publicznie wych³ostany, je¿eli jednak wcze¶niej by³ dokona³ niecnego czynu lub krzywoprzysiêstwa to nale¿y te¿ go straciæ". Zabójstwa nie by³y niczym niezwyk³ym i karano je czêsto grzywn± lub odszkodowaniem rodzinie. A dzi¶ odwrotnie. Dalej pisze kronikarz: "¿e miasto mia³o w³asnego kata jest pewne. Mia³ on w tych dawnych czasach tyle roboty, ¿e musia³ utrzymywaæ pomocnika. Kiedy chwilowo "etat" kata nie by³ obsadzony, miasto anga¿owa³o katów z Miêdzyrzecza lub Krosna. Umowa z Ambrozisem, katem z Miêdzyrzecza opiewa³a na 2 guldeny od egzekucji i utrzymywanie przez wszystkie dni "pracy". Inne zajêcia jak ch³osta, tortury w czasie przes³uchañ prawdopodobnie te¿ nale¿a³y do jego obowi±zków. Wykonywa³ te¿ drobniejsze kary np. obcinanie r±k za kradzie¿. A oto przyk³ady z zachowanych (dzi¶ ich nie ma) ksi±g s±dowych np. tylko z samej koñcówki XVI w.
. r. 1597, 30 stycznia ¶ciêto Michaela Heinza za kradzie¿,
. r. 1597, 15 sierpnia niejak± Baumgarten zakopano ¿ywcem i przebito palem za wiaro³omstwo i mord na w³asnym nienarodzonym dziecku,
. r. 1597, 4 sierpnia ¶ciêto Heinza Schade z powodu ci±g³ych kradzie¿y, tego samego dnia ¶ciêto Hansa Horna za to samo - obaj sukiennicy,
. r. 1598, 28 listopada Georg Heinze stracony za kradzie¿ przez stopniowe obcinanie cz³onków i pogrzebany przed bram± G³ogowsk±,
. r. 1599, 11 czerwca Heinz Burgman powieszony za kradzie¿ i nierz±d.
Kto¶ mo¿e mi zarzuciæ, ¿e we wstêpie obieca³em nie poruszaæ spraw indywidualnych. Ale to nie by³y sprawy indywidualne. Na egzekucjê zbiega³o siê ca³e miasto. By³a to ciekawo¶æ, demonstracja potêpienia z³a, dowarto¶ciowanie siê, ¿e to ja jestem kryszta³owy. By³o to wielkie spotkanie, ceremonia³, teatr, kino, telewizja, telefon, wszystko w jednym! By³y opisy zbrodni, plotki, ocena lub krytyka sztuki katowskiego rzemios³a, wreszcie lekcja wychowawcza. Rodzice zabierali bowiem dzieci by im pokazaæ co czeka cz³owieka za niecne czyny. Dlatego kaci prze¶cigali siê w organizowaniu atrakcyjnego spektaklu. A oto inny okres:
. r. 1630, 22 czerwca ¶ciêto Bartela Buttnera za kradzie¿ koni, g³owê nabito na dr±g, a cia³o ³amano ko³em - tego samego dnia powieszono Hansa Bergera za kradzie¿ wo³ów i koni.
Inny wycinkowy okres: od 1667 do 1686 ¶ciêto piêæ osób za wystêpki ró¿nego pochodzenia. Ciekawe wydarzenie mia³o miejsce w 1738 roku: zosta³a 6 lipca zasztyletowana w nocy w ³ó¿ku ¿ona kata Krasnego przez m³odzieñca, który za kradzie¿ uwiêziony w Stockhauzie (wiêzienie w baszcie za PKO - antykwariat) wyzwoli³ siê z ³añcuchów (chyba zemsta na kacie za tortury?). M³odzieñca ujêto w szuwarach za zamkiem i 28 wrze¶nia ¶ciêto a cia³o ³amano ko³em. Wniosek: jeszcze w po³owie XVIII wieku miasto posiada³o kata!

Obraz ówczesnego wymiaru sprawiedliwo¶ci nie by³by pe³ny, gdyby¶my nie wspomnieli o procesach czarownic. W XVII wieku by³y one czêste w Zielonej Górze i Frankfurcie. Sêdzia miejski Gottfried Beissricht nie chcia³ okazaæ siê opiesza³ym i ³apa³ czarownice gdzie tylko siê da³o. Wy³apa³ ich a¿ 6 (2 ze ¦wiebodzina, 4 z O³oboku). Dwie pope³ni³y samobójstwo w wiêzieniu - oczywi¶cie winnym by³ czart, który jednej przetr±ci³ kark, a druga siê powiesi³a. 13 lipca 1662 roku p³onê³o 6 stosów na o³obockim wygonie za trzecim wiatrakiem. Mieszkañcy ¦wiebodzina i okolicznych wiosek przybyli t³umnie by radowaæ wzrok mêczarniami, z dzisiejszego punktu widzenia, niczemu niewinnych kobiet. Jak g³osi³a fama czarownice rzuci³y kl±twê na sêdziego, który nie prze¿y³ po egzekucji nawet 4 tygodni. Tak wiêc d¿uma, cholera, po¿ary, topór katowski, stosy by³y powszechne i sia³y grozê w¶ród mieszkañców tego samego miasta, w którym my dzi¶ ¿yjemy. Pozwolê sobie zostawiæ to wszystko bez komentarza!




(c) by Robert Ziach & Co. A.G. (tm)