ciachu
forum admin postów: 823
|
28 Października 2005
Dwie godziny buntu w fabryce
- Strajkujemy, bo chcemy wyższych zarobków - mówią pracownicy Lubuskich Fabryk Mebli w Świebodzinie.
Wczoraj o 10.00 zawyła alarmowa syrena w fabryce. Na zakładowym placu pojawili się pracownicy zakładu.
Na razie ostrzegają
Kilku robotników z opaskami Solidarności na bramie wejściowej zawiesiło tabliczkę z napisem 'Strajk ostrzegawczy'.
- To nasz pierwszy strajk, potrwał dwie godziny - mówi przedstawiciel związkowców z fabryki Marek Kowalski. Pracownicy zdecydowali się zastrajkować z powodu niskich pensji. - Uważamy, że za mało dostajemy za wykonywaną pracę - tłumaczy Kowalski. Przedstawiciel związków zapewnia, że na razie pracownicy nie chcą zaostrzać formy protestu. Przerwali pracę na dwie godziny, aby pokazać, że są niezadowoleni. Chcą ustaleń z zarządem firmy o podwyżkach płac. - Nie będę jeszcze mówić o naszych dalszych korkach - zastrzega związkowiec.
Kłopot przez euro
Prezes zarządu i dyrektor naczelny Lubuskich Fabryk Mebli Witold Łukaszyk zna oczekiwania pracowników.
- Rzeczywiście, w porównaniu do ubiegłego roku zarabiają mniej o ok. 150 zł - mówi. Średnia płaca w zakładzie w 2004 r. wyniosła ok. 1.653 zł. Teraz osoby zatrudnione w firmie dostają po ok. 1.423 zł.
- Przyczyną spadku zarobków jest m.in. słabszy kurs euro niż przed rokiem - tłumaczy Łukaszyk. I dodaje, że wiele produkowanych w zakładzie mebli trafia na rynek niemiecki.
Żądania warte milion
Pracownicy mają zapewnioną premię od zysków firmy. Kiedy zyski spadają, automatycznie zmniejszają się wypłaty. Zakład utrzymał wszelkie świadczenia socjalne, na ten cel rocznie idzie ponad 500 tys. zł. Ekipa fabryki dostała również 3,5-procentową podwyżkę płac. - Spełnienie żądań pracowników przy trudnej sytuacji na rynku to dla firmy strata rzędu niemal 1 mln zł, co może zaszkodzić fabryce - podkreśla Łukaszyk.
PIOTR JĘDZURA
68 324 88 813
pjedzura@gazetalubuska.pl
--
C
U
S |