Polscy robotnicy przymusowi
Pod koniec lata 1939 roku niemieccy mężczyźni czasowo są werbowani do Wehrmachtu co powoduje pogorszenie się i tak już niezadowalającej sytuacji gospodarczej na terenie Ziemi Świebodzińskiej. W związku z tym niemieckie władze rozpoczęły tzw. „ kampanię werbunkową” mającą na celu pozyskiwanie i zachęcanie ludności do wyjazdu na roboty do III Rzeszy. Gdy zabiegi te nie przyniosły rezultatu rząd przystąpił do wykonywania planu „B” czyli przymusowego pozyskiwania siły roboczej.
Tzw. Arbeitsamty czyli urzędy pracy zaczęły kierować ludzi do przymusowej pracy. Zwerbowani robotnicy zaczęli pracować w gospodarstwach, majątkach ziemskich, przemyśle, na budowach itp.
Władzę zwierzchnią kierującą transportami robotników piastowała rejencja we Frankfurcie nad odrą.
Robotnicy przymusowi musieli być oznakowani w związku z tym 08-03-1940 roku Reichsfuhrer SS i szef hitlerowskiej policji w III Rzeszy Heinrich Himmler podpisał dokument określający podstawę prawną oznakowania robotników przymusowych.
„Wszyscy robotnicy i robotnice narodowości polskiej muszą zawsze nosić na piersi po prawej stronie na każdej sztuce odzieży oznaczenie ...”
Oznaczenie to przedstawia kwadrat stojący na jednym z narożników ukazujący w fioletowym obramowaniu na żółtym tle fioletowe „P” (Pole-Polak).
Długość boku kwadratu wynosiła 50 mm, szerokość obramowania 5 mm a wysokość litery „P” posiadała 25 mm.
Oznaki te były zamawiane w firmie Berliner Fahnenfabrik Geitel w Berlinie przy ulicy Wallstrasse 16.
Każdy robotnik i robotnica dostawali a raczej byli zmuszani do kupienia 5 szt. oznak w cenie 10 fenigów.
Śledząc ilość zamawianych oznak możemy wyobrazić sobie ilość robotników przymusowych na ziemi świebodzińskiej.
29-11-1940 roku burmistrz miasta zwraca się do landrata w Sulechowie z prośbą o przesłanie mu 200 oznak „P”.
dnia 22-07-1941 zamawia – 300 szt.
dnia 27-08-1941 zamawia – 200 szt.
dnia 18-03-1942 zamawia – 200 szt.
dnia 10-09-1942 zamawia – 500 szt.
08-03-1940 roku biuro Himmlera wydaje jeszcze jedno zarządzenie, dotyczące traktowania zatrudnionych w Rzeszy robotników i robotnic cywilnych narodowości polskiej.
Zarządzenie to było zbiorem zakazów za nieprzestrzeganie niektórych z nich przewidziana była nawet kara śmierci.
Niemcy zakazywali polskim robotnicom i robotnikom dosłownie wszystkiego. Przykładem tu może być pismo z datą 04-03-1941 frankfurckiego Gestapo dotyczące ograniczeń kultu religijnego.
„Nabożeństwa dla Polaków mogły się odbywać tylko 1 raz w miesiącu. Polacy musieli posiadać przy sobie specjalne zezwolenie policyjne.”
Za nieprzestrzeganie tego zakazu groziła poważna grzywna pieniężna. Oprócz kar pieniężnych i cielesnych Niemcy stosowali wobec Polaków tzw. Wochenendarrest, czyli osadzenie w areszcie na koniec tygodnia (na sobotnie popołudnie lub wieczór i niedzielę).
Jaśli tego typu kary nie przyniosły skutku niesfornych Polaków osadzano w więzieniach i wychowawczych obozach pracy.
Do więzienia można było trafić na dosłownie najmniejsze przewinienie i tak m.in.:
- za odmowę pracy
- za niechęć do pracy
- za łamanie umowy o pracę
- za obrazę
- za fałszowanie dokumentów
- za brak oznaki „P”
14-05-1942 roku zostaje wydane zarządzenie szefa SS Himmlera dotyczące racji żywnościowych jakie więźniowie powinni dostawać i tak:
- 280 g mięsa z przydziałów (było to najczęściej mięso zwierząt chorych na gruźlicę bądź konina)
- 170 g tłuszczu
- 40 g tłuszczu wieprzowego lub 32 g smalcu
- 2500 g chleba
- 75 g mąki żytniej
- 50 g mąki chlebowej
Zarówno skromne racje żywnościowe, jak i szereg zakazów wywoływały w Polakach wielką niechęć do pracy. Wielu z nich mimo nadzoru wyspecjalizowanego aparatu takiego którego zadaniem było kierowanie akcją wyłapywania zbiegów, mimo ścisłej izolacji, zakazów i kar porzucali swoje stanowiska pracy, uciekając prze zieloną granicę.
Dla wielu Polaków ucieczka z przymusowych robót kończyła się szczęśliwie. Jednak większość wpadała w ręce Niemców. Zbiedzy tacy osadzani byli w obozach karnych przymusowej pracy.
Od roku 1943 sytuacja robotników jeszcze bardziej się pogorszyła. Do więzień Polacy trafiali nawet za drobne uchybienia. Niemcowi wystarczyło to że Polak źle na niego spojrzał i był natychmiast osadzany w areszcie. Co za tym idzie areszty bardzo szybko się zapełniły, więźniów więc zaczęto wysyłać do obozów pracy.
Pierwszy taki obóz przeznaczony głównie dla Polaków zorganizowano w Międzyrzeczu. Uciekinierów kierowano tam na okres przejściowy, by po odpowiednim przeszkoleniu wysłać ich ponownie do byłych pracodawców.
Jednym z takich obozów początkowo przejściowych był obóz „Bratz” pod Brójcami. Obóz powstał w październiku 1940 roku i był obozem w którym umieszczano głównie Polaków, którzy byli nieposłuszni ustalonym zasadom.
W początkach jego istnienia przebywający w nim więźniowie głównie Żydzi pod nadzorem cywilnych Niemców pracowali przy budowie autostrady, prowadzącej z Berlina do Poznania.
Od 02 do 09-1941 roku w obozie trwały prace przy rozbudowie obozu. Oprócz Żydów zaczęto tu osadzać obywateli różnych narodowości.
Obóz był w kształcie czworoboku z usytuowanymi na rogach wieżyczkami strażniczymi, na których pełnili wartę uzbrojeni Niemcy. Całość obozu otoczona była drutem kolczastym. Bratz był obozem karnym w którym osadzano zarówno mężczyzn jak i kobiety.
Do obozu można było trafić m.in. za:
- ucieczkę z robót przymusowych
- odmowę wykonania pracy na rzecz Niemców
- udzielanie pomocy ukrywającym się Polakom lub partyzantom
- pobicie Niemca
- sabotowanie produkcji
- kradzieże
Największą grupę więźniów stanowili jednak robotnicy uciekający z robót przymusowych w Niemczech.
W obozie więźniowie przebywali przez okres od 2 tygodni do 1 roku. Więźniowie zwalniani z obozu byli odsyłani do uprzedniego miejsca pracy, albo odsyłani do innych więzień.
Po wywiezieniu Żydów najliczniejszą grupę narodowościową stanowili Polacy. Osadzani tu byli również: Rosjanie, Ukraińcy, Czesi, Francuzi, Włosi, Jugosłowianie, Grecy, Holendrzy.
Obóz był administrowany przez SS. Komendantem był oficer SS kapitan Erich Faupel.
Więźniowie mieszkali w barakach bez sufitów, każdy więzień miał jeden koc. W barakach było brudno, dokuczało robactwo.
Racje żywnościowe jakie otrzymywał więzień to:
- śniadanie: 0,5 l czarnej gorzkiej kawy zbożowej i kawałek chleba
- obiad: zupa z brukwi
- kolacja: czarna kawa zbożowa i kawałek chleba
Więźniowie obozu w dzień pracowali w różnych miejscach i tak:
- u gospodarzy niemieckich w polu
- w firmie Herberta Lindemanna w Fabryce Gumy „Rekord” w Świebodzinie
- przy budowie obiektów wojskowych w Trzcielu
Traktowanie więźniów w obozie było przerażające. Od początku do końca pobytu więźniów w obozie byli oni prześladowani, a zwłaszcza bici przy każdej nadażającej się okazji bez żadnych powodów. Były również przypadki dokonywania zabójstw pojedynczych więźniów, oraz zbrodnie masowe.
W lesie niedaleko obozu ustawiona była szubienica, na której co pewien czas wisiały zwłoki obozowicza.
Zdarzały się również przypadki wywożenia więźniów do obozów zagłady i tak w dniu 18-08-1943 roku z obozu Bratz do Auschwitz wywieziono 18 żydów. Wg ocalałych dokumentów do obozów śmierci w latach 1941-1945 odtransportowano około 1000 osób różnej narodowości.
Deportacje do obozów zagłady stanowić miały jeszcze jedną z form ucisku i grozy. Transporty zmierzały m.in. do
- Auschwitz
- Buchenwald
- Rarensbruk
Również choroby nie dawały spokoju przebywającym w obozie osadzonym. Latem 1944 roku w obozie wybuchła epidemia tyfusa, która pociągnęła za sobą kilkaset ofiar.
Zwłoki więźniów chowano bez ubrań, bez trumien, bez jakiegokolwiek oznaczenia miejsca zakopania.
Likwidacja obozu nastąpiła przed wkroczeniem wojsk radzieckich na Ziemię Świebodzińską w styczniu 1945 roku.
Więźniów w większości załadowano na wagony towarowe i wywieziono do Frankfurtu. Tu część więźniów zwolniona a pozostałych eksportowano do Sachsenhausen.
Bartłomiej Gordzelewski
Świebodzin, 26 czerwca 2005 r.