Krosno Odrzańskie - Są winnice i starówka
Gazeta Lubuska
19 stycznia 2007 r.
Do muzeum na Zamku Piastowskim trafiła pierwsza, oryginalna grafika z XIX-wiecznym widokiem na miasto.
- Ktoś musi przetrzeć szlak - mówi Grzegorz Maciąg. Mężczyzna liczy, że teraz inni mieszkańcy też będą wspierać muzeum. (fot. Mariusz Kapała)
Koniec wątpliwości i pytań, czy w mieście były winnice. Odpowiedź na to pytanie daje grafika J. Gotheil'a. Pochodząca sprzed dwóch wieków litografia kilka dni temu trafiła do muzeum. Na niej winnice widać wyraźnie. Podobnie zresztą jak stare miasto i kościół, jeszcze z drewnianą wieżą.
Zdaniem społecznego opiekuna zabytków Jerzego Szymczaka wartości stalorytu nie da się wyliczyć.
- Ta wartość jest ogromna - ucina J. Szymczak. - Na grafice widać wyraźnie ujście Bobru, którego już nie ma. Jest port drzewny. No i winnice. Co ciekawe, w tle są dwa wiatraki i sporo kominów fabrycznych.
reklama
Taki gest ma znaczenie
Staloryt ma więc nie tylko artystyczną wartość. Świetnie dokumentuje wygląd miasta sprzed dwóch wieków. Grafika drukowana prawdopodobnie w Lipsku, trafiła do muzeum dzięki prywatnej osobie. Kupił ją za 240 zł Grzegorz Maciąg.
To pierwszy od dawna przejaw mecenatu kultury w mieście. - Bardzo liczę na to, że będzie ich więcej. W tym ubóstwie finansowym każdy gest, nawet najdrobniejszy ma ogromne znaczenie - mówi J. Szymczak.
To zależy od kosztów
Sam fundator skromnie wypowiada się o swoim geście. - Czy kiedyś jeszcze coś ufunduję muzeum? Nie wiem. Wszystko zależy od kosztów. Mam jednak nadzieję, że za mną pójdą też inni. Może rada miejska przeznaczy stałe kwoty na wsparcie kultury? Co by nie mówić historia jest ważna. A wzbogacanie się muzeum przyniesie korzyść wszystkim - uważa G. Maciąg.
Krośnianin kupił grafikę od jednego z antykwariuszy z Torunia. Przesłał on do muzeum swoją ofertę. Gdyby nie hojność pana Grzegorza, staloryt mógłby nie trafić do Zamku Piastowskiego.
Na szczęście jest. Może go obejrzeć każdy. - Cieszę się tym bardziej, że to pierwszy tego typu oryginał. Dotychczas posługiwaliśmy się odbitkami ksero - kończy J. Szymczak.
|