[Schwiebus.pl - ¦wiebodzin na starych kartach pocztowych, stare pocztówki, widokówki, kartki pocztowe]
Google
szukaj:
Menu g³ówne
strona g³ówna
strona artyku³ów
strona newsów
forum
ksiêga go¶ci
katalog stron
family tree
schwiebus.2002
schwiebus.2004
Ostatnio dodane
Zamkniêty o³tarz
Sukiennik ¶wieb...
Portret miasta ...
Podró¿e Pekaesem ...
Spod przymkniêtych ...
Los Sióstr ze Schwiebus
Tajemnice ...
Boromeuszki cd.
Historia zmian..
Sala Gotycka
Wernhera ¶cie¿kami
Kreatywni inaczej ..
Od legendy do ..
¦wiebodziñska legenda
Inskrypcja z 1735
Jakub Schickfus
Obrazki z przesz³o¶ci
Publikacje..
¦wiebodziñskie lecznictwo
Szpital
Wokó³ Ratusza
Odkrycie krypty
Bibliografia
Plac w przebudowie
Najazd na Ratusz
Dekret mianowania
Nowa twarz rynku
Na bruk nie wjedziesz
Odnówmy kamienice
Konsultacje
Hubertus Gabriel
Robert Balcke
Ruch wokó³ ratusza
Czasowy zarz±d
Przesiedleñcy 1945
Izba pami±tek
Wiekowe znaleziska
Spór wokó³ ratusza
Co dalej ze starówk±?
Granit pod ratuszem
Kronika Schickfusa
Pocz±tki - podsumowanie
Pocz±tki o¶wiaty
Najazd Zb±skiego
Maciej Kolbe
¦wiebodziñska "Solidarno¶æ"
Szcz±tki ¶w. Jerzego
Pieni±dze na ratusz
Pocz±tki o¶wiaty
Granit w ¶ródm..
Sulechów retro
Nowy Rok
¯ycie religijne
Odpolitycznianie ...
Ulice do poprawki
Wie¿a Bismarcka
Ko¶ció³ pw. ¶w. M.A.
Ko¶ció³ pw. N.M.P. K.P.
Zamek ...
Eberhard Hilscher
Baron J.H. v. Knigge
Z ¿ycia mieszczan
¦wiadectwo urodzenia
Sukiennictwo w dziejach
¯ary inwestuj± w starówkê
Strajk w Lubogórze w 1981 r.
Pocz±tki edukacji szkolnej
Pierwsze, szkolne lata
Kresy
Koniec niemieckiego panowania
Dramatyczne wydarzenia
Historyczne pocz±tki
Ratusz siê sypie
Schwiebüssen Schwibus
Dialog a badania arche
Unikalne Cmentarzyska
100 lat temu - 1904 r.
100 lat temu - 1902 r.
Aktualizacje
Ogólniak
Cmentarz miejski
Dekomunizacja ulic
PKP chce likwidowaæ..
Przesiedleñcy 1945
100 lat temu - 1906 r.
Spu¶cizna po Hilscherze
Dworzec z horroru
Piszczyñski Zenon
M. v. Knobelsdorff
Archeologia okolic
J.K. Sobociñski
Katalog C&Co.™
A.D. 2012
zbiór w³asny
katalog ulic
ostatnio dodane

2012-04-15
C&Co.™ 1208
C&Co.™ 1207
C&Co.™ 1206
C&Co.™ 1205
C&Co.™ 1204
C&Co.™ 1203
C&Co.™ 1202
C&Co.™ 1201
2012-04-05
C&Co.™ 1200
C&Co.™ 1199
C&Co.™ 1198
C&Co.™ 1197
C&Co.™ 1196
C&Co.™ 1195
C&Co.™ 1194
C&Co.™ 1193
C&Co.™ 1192
C&Co.™ 1191
C&Co.™ 1190
2012-03-30
C&Co.™ 1189
C&Co.™ 1188
C&Co.™ 1187
C&Co.™ 1186
C&Co.™ 1185
C&Co.™ 1184
C&Co.™ 1183
C&Co.™ 1182
C&Co.™ 1181
C&Co.™ 1180
C&Co.™ 1179
C&Co.™ 1178
C&Co.™ 1177
C&Co.™ 1176
C&Co.™ 1175
C&Co.™ 1174
C&Co.™ 1173
C&Co.™ 1172
C&Co.™ 1171
C&Co.™ 1170
C&Co.™ 1169
C&Co.™ 1168
C&Co.™ 1167
2012-03-22
C&Co.™ 1166
C&Co.™ 1165
C&Co.™ 1164
C&Co.™ 1163
C&Co.™ 1162
C&Co.™ 1161
C&Co.™ 1160
C&Co.™ 1159
C&Co.™ 1158
C&Co.™ 1157
C&Co.™ 1156
C&Co.™ 1155
C&Co.™ 1154
C&Co.™ 1153
C&Co.™ 1152
C&Co.™ 1151
C&Co.™ 1150
2012-03-12
C&Co.™ 1149
C&Co.™ 1148
C&Co.™ 1147
C&Co.™ 1146
C&Co.™ 1145
C&Co.™ 1144
C&Co.™ 1143
C&Co.™ 1142
C&Co.™ 1141
C&Co.™ 1140
C&Co.™ 1139
C&Co.™ 1138
C&Co.™ 1137
C&Co.™ 1136
C&Co.™ 1135
C&Co.™ 1134
C&Co.™ 1133
C&Co.™ 1132
C&Co.™ 1131
C&Co.™ 1130
C&Co.™ 1129
C&Co.™ 1128
C&Co.™ 1127
C&Co.™ 1126
C&Co.™ 1125
2012-03-03
C&Co.™ 1124
C&Co.™ 1123
C&Co.™ 1122
C&Co.™ 1121
C&Co.™ 1120
C&Co.™ 1119
2012-02-27
C&Co.™ 1118
C&Co.™ 1117
C&Co.™ 1116
2012-02-26
C&Co.™ 1115
C&Co.™ 1114
C&Co.™ 1113
C&Co.™ 1112
C&Co.™ 1111
C&Co.™ 1110
2012-02-25
C&Co.™ 1109
C&Co.™ 1108
C&Co.™ 1107
C&Co.™ 1106
C&Co.™ 1105
C&Co.™ 1104
C&Co.™ 1103
C&Co.™ 1102
C&Co.™ 1101
C&Co.™ 1100
2012-02-19
C&Co.™ 1099
C&Co.™ 1098
C&Co.™ 1097
C&Co.™ 1096
C&Co.™ 1095
2012-02-17
C&Co.™ 1094
C&Co.™ 1093
C&Co.™ 1092
C&Co.™ 1091
C&Co.™ 1090
C&Co.™ 1089
C&Co.™ 1088
C&Co.™ 1087
C&Co.™ 1086
C&Co.™ 1085
2012-02-13
C&Co.™ 1084
C&Co.™ 1083
C&Co.™ 1082
2012-02-12
C&Co.™ 1081
C&Co.™ 1080
C&Co.™ 1079
C&Co.™ 1078
C&Co.™ 1077
C&Co.™ 1076
C&Co.™ 1075
C&Co.™ 1074
C&Co.™ 1073
C&Co.™ 1072
2012-02-11
C&Co.™ 1071
C&Co.™ 1070
C&Co.™ 1069
C&Co.™ 1068
C&Co.™ 1067
C&Co.™ 1066
C&Co.™ 1065
C&Co.™ 1064
C&Co.™ 1063
C&Co.™ 1062
C&Co.™ 1061
Katalog C&Co.™
A.D. 2007
2007-03-12
C&Co.™ 1057
C&Co.™ 1056
C&Co.™ 1055
C&Co.™ 1054
C&Co.™ 1053
C&Co.™ 1052
C&Co.™ 1051
2007-03-11
C&Co.™ 1050
C&Co.™ 1049
C&Co.™ 1048
C&Co.™ 1047
C&Co.™ 1046
C&Co.™ 1045
C&Co.™ 1044
C&Co.™ 1043
C&Co.™ 1042
C&Co.™ 1041
C&Co.™ 1040
C&Co.™ 1039
C&Co.™ 1038
C&Co.™ 1037
C&Co.™ 1036
C&Co.™ 1035
C&Co.™ 1034
C&Co.™ 1033
C&Co.™ 1032
C&Co.™ 1031
C&Co.™ 1030
C&Co.™ 1029
C&Co.™ 1028
C&Co.™ 1027
C&Co.™ 1026
C&Co.™ 1025
C&Co.™ 1024
C&Co.™ 1023
C&Co.™ 1022
C&Co.™ 1021
C&Co.™ 1020
C&Co.™ 1019
C&Co.™ 1021
C&Co.™ 1020
C&Co.™ 1019
C&Co.™ 1018
2007-03-08
C&Co.™ 1017
C&Co.™ 1016
C&Co.™ 1015
C&Co.™ 1014
C&Co.™ 1013
C&Co.™ 1012
C&Co.™ 1011
C&Co.™ 1010
C&Co.™ 1009
C&Co.™ 1008
C&Co.™ 1007
C&Co.™ 1006
C&Co.™ 1005
C&Co.™ 1004
C&Co.™ 1003
2007-03-06
C&Co.™ 1002
C&Co.™ 1001
C&Co.™ 1000
C&Co.™ 0999
C&Co.™ 0998
C&Co.™ 0997
C&Co.™ 0996
C&Co.™ 0995
C&Co.™ 0994
C&Co.™ 0993
C&Co.™ 0992
C&Co.™ 0991
C&Co.™ 0990
C&Co.™ 0989
C&Co.™ 0988
C&Co.™ 0987
C&Co.™ 0986
C&Co.™ 0985
C&Co.™ 0984
C&Co.™ 0983
C&Co.™ 0982
C&Co.™ 0981
C&Co.™ 0980
C&Co.™ 0979
C&Co.™ 0978
C&Co.™ 0977
C&Co.™ 0976
2007-03-02
C&Co.™ 0975
C&Co.™ 0974
C&Co.™ 0973
C&Co.™ 0972
C&Co.™ 0971
C&Co.™ 0970
C&Co.™ 0969
C&Co.™ 0968
C&Co.™ 0967
C&Co.™ 0966
C&Co.™ 0965
C&Co.™ 0964
C&Co.™ 0963
C&Co.™ 0962
C&Co.™ 0961
C&Co.™ 0960
C&Co.™ 0959
C&Co.™ 0958
C&Co.™ 0957
Inne
forum
kontakt
bannery
download
logowanie
rekomenduj nas
Menu u¿ytkownika
Nie masz jeszcze konta? Mo¿esz sobie za³o¿yæ!
subskrypcja
informacje o zmianach na twój mail!
Artyku³y > ¦wiebodzin od 1945 roku > Ostatnie dni niemieckiego ¦wiebodzina

Ostatnie dni niemieckiego ¦wiebodzina





Okolice Najbli¿sze
Wydania nr 02(97) luty 2005 i 03(98) marzec 2005
Ostatnie dni niemieckiego ¦wiebodzina

31 stycznia minê³o 60 lat od czasu, kiedy wojska Armii Czerwonej w wyniku dzia³añ wojennych zajê³y ¦wiebodzin. Wymieniaj±c datê 31 stycznia 1945 r. wiêkszo¶æ z nas ma na my¶li wyzwolenie ¦wiebodzina, choæ s³owo "wyzwolenie" jest w tym przypadku problematyczne. Bo czy dla ówczesnych - niemieckich mieszkañców miasta by³o to wyzwolenia? Na pewno nie. Dla nich by³ to dramat, data, która zawsze kojarzyæ im siê bêdzie z wieloma tragediami, z przymusem opuszczenia domów, ziemi. Ten czas, by³ dla niemieckich mieszkañców naszego miasta przepe³niony dramatycznymi wydarzeniami i cierpieniem. Wszyscy zostali wypêdzeni ze swoich domów. ¯aden z nich nie wróci³ tu na sta³e, jedynie niektórzy jako tury¶ci. To by³y ciê¿kie chwile. Trzeba jednak pamiêtaæ, ¿e by³y one nastêpstwem dzia³añ III Rzeszy, która wci±gnê³a ¶wiat w wir wojny. Od tej chwili w dziejach miasta rozpoczyna siê nowy rozdzia³, który trwa do dzi¶. Niemniej jednak warto wiedzieæ, chocia¿by z czystej ciekawo¶ci, jak wygl±da³o miasto w ostatnich dniach niemieckiego panowania, i w pierwszych radzieckiego, a w nieca³e trzy miesi±ce pó¼niej, polskiego. Co czuli niemieccy mieszkañcy? Co widzieli? Jak zapamiêtali te dni? O tym we fragmentach wspomnieñ z niepublikowanej w Polsce ksi±¿ki "Schwiebus Stadt und Land in deutscher Yergangenheit" wydanej przez Margarete Rothe-Rimpler, ze znanej i cenionej przedwojennej ¶wiebodziñskiej rodziny.





Szesnastego stycznia 1945 roku na Placu Lipowym pojawiaj± siê pierwsze wozy z uciekinierami, przybywaj±ce z prowincji Poznañ. Zapakowane po sam dach ciê¿kie wozy z artyku³ami spo¿ywczymi, ze sprzêtem domowym, z workami jedzenia dla zwierz±t zaprzêgowych. Niektóre z nich maj± chroni±cy przed niepogod± dach, ale na wiêkszo¶ci siedz± marzn±cy ludzie bez ani jednego okrycia nad sob± albo dodatkowo biegn± obok. Jest przejmuj±co zimno. Zamieæ ¶nie¿na, minus 20 stopni. S³ychaæ tylko d¼wiêk wozów z trudem przedzieraj±cy siê przez ¶nieg. Mam go ci±gle w uszach.

Miasto jest wystraszone. Co siê dzieje? Straszna trwoga co stanie siê ze ¦wiebodzinem?

Obwieszczenia kierownictwa powiatu podaj± do wiadomo¶ci: "Kto opu¶ci obszar powiatu, pope³nia czyn karalny". Napuszone zdanie: "Marka brandenburdzka zostaje wstrzymana!". Tylko ewakuowanym i miejscowym matkom z ma³ymi dzieæmi wolno opu¶ciæ miasto.

Miejsca noclegowe dla wyczerpanych uchod¼ców organizowane s± w szkole podstawowej dla ch³opców na ulicy Crossenerstrasse (obecnie £u¿ycka) i w sali brandenburdzkiego dworu. W kinach odbywa siê zaopatrzenie ludno¶ci. Tak¿e osoby prywatne przyjmuj± stale ci±gn±cych przez miasto. Rozdaj± ciep³e napoje maszeruj±cym tu¿ obok.

Pospolite ruszenie zosta³o zwo³ane. Lazarety (szpitale wojskowe) ju¿ nie wystarczaj±. Gdzie tylko mo¿na dostawiane s± ³ó¿ka. Do domu ¦wiêtego Józefa (szpital - obecnie LORO) z jego oko³o 300 ³ó¿kami. Z 80 ³ó¿ek we wcze¶niejszej czeskiej fabryce na ulicy M³yñskiej zrobi³o siê oko³o 150 ³ó¿ek. Do baraków Spitzberglagers zostaje do³±czony kolejny lazaret, urz±dzony w liceum w Parku Miejskim. Stale przybywaj± transporty z rannymi z obszarów wschodnich. Czasami ze wschodu huczy grzmot dzia³. Nie widzimy ¿adnych poci±gów z zaopatrzeniem, posi³kami dla objêtego dzia³aniami frontu wschodniego. Pojedynczy ¿o³nierze, którzy utracili swoje formacje, b³±kaj± siê zmêczeni, wyczerpani przez walkê i zmarzniêci po szosach na zachód. Przygnêbieni ludzie, wszêdzie dysputy - co mo¿emy zrobiæ?

Pakuje siê czê¶ciowo rzeczy i czeka na rozkaz ewakuacji. Dwudziestego pi±tego stycznia 1945 szpital Gustava Adolfa (obecny szpital) rozpoczyna ewakuacjê swoich chorych, sióstr i wszystkich wolontariuszy. Tak samo szpital ¦wiêtego Józefa. Poci±gi kursuj± nieregularnie a i tak musz± robiæ spore objazdy, poniewa¿ Berlin jest stale bombardowany.

Dwudziestego ósmego stycznia rosyjscy i inni jeñcy wojenni zostaj± zebrani i wys³ani na zachód, lecz nie wszyscy mog± zostaæ odtransportowani.

Wreszcie dwudziestego dziewi±tego stycznia 1945 roku kierownictwo powiatu wydaje rozkaz do ewakuacji. O wiele za pó¼no! Maj±c pe³ny obraz sytuacji nieodpowiedzialnym by³o to odraczanie i zwlekanie. Wynikiem czego, sta³a siê niewypowiedziana nêdza wielu ¦wiebodzinian, z których niejednego spotka³a ¶mieræ.

Miasto jest podobne do rozgrzebanego mrowiska. Wszystkich ogarnia bieganina; wszyscy naradzaj± siê szukaj±c najlepszych mo¿liwo¶ci ucieczki. Kupcy rozdaj± swoje towary za darmo; drogocenne papierosy, artyku³y spo¿ywcze, buty, materia³y. Samochodami, zaprzêgami, z wózkami rêcznymi, na ³y¿wach, z wózkami dzieciêcymi wybieraj± siê zasmuceni ludzie w drogê. Starsi i chorzy chc± i musz± pozostaæ, wstrz±saj±ce po¿egnania. Ludzie, którzy z wielkim wysi³kiem zdobyli swój dobytek nie chc± go opu¶ciæ.

Kto chce uciec poci±giem, musi wzi±æ pod uwagê niekoñcz±cy siê czas oczekiwania i d³ug± drogê okrê¿n±, aby móc dostaæ siê do Berlina, tzn. w jego okolice jak Poczdam czy Eberswalde.

Wozy i piesi, którzy wybrali szosy w kierunku Reppen - Frankfurt (Rzepin - Frankfurt) zostali skierowani przez wojskowych wartowników przy Wutschdorf (Buczê) na rozwidleniu Salchow - Schoenow - Zielenzig (¯elechów - Sieniawa - Sulêcin) na mniej uczêszczan± drogê. G³ówna szosa powinna pozostaæ wolna dla wojskowego zaopatrzenia! I to sta³o siê zgub± i nieszczê¶ciem wielu tysiêcy. Najszybsze wozy, które opu¶ci³y ¦wiebodzin dwudziestego dziewi±tego stycznia i dotar³y do Zielenzig, zosta³y ju¿ rano 30 stycznia otoczone przez rosyjskie czo³gi. Powsta³a wielkimi kosztami taktyka zalania tzw. wa³u wschodniego nie mog³a zostaæ zastosowana przy ¶niegu i lodzie. Wróg nie zosta³ powstrzymany.

Kto 29 stycznia wybiera drogê na Crossen (Krosno Odrzañskie), uchodzi Rosjanom. G³ówna szosa do Frankfurtu 30 i 31 stycznia jest znów przejezdna. Jak okiem siêgn±æ nie widaæ wojska i kilku wozom, które wyruszy³y pó¼niej, a wiêc dopiero 30 i 31, udaje siê jeszcze przekroczyæ Odrê.

Ostatni poci±g, który opu¶ci³ ¦wiebodzin 31 stycznia, ca³kowicie wype³niony cywilami i wojskiem, dostaje siê wkrótce za ¦wiebodzinem pod ostrza³. Straty s± przera¿aj±ce. Zabici le¿± przy nasypie kolejowym, wypadaj± z przedzia³ów. Poci±g wlecze siê jeszcze do Wilkowa i tam zostaje zatrzymany przez Rosjan. Cywile musz± wysiadaæ na lewo w stronê wsi Wilkowo, wojskowi na prawo. Wszyscy ¿o³nierze zostaj± rozstrzelani.

Zdjêcie to, zosta³o opublikowane w pierwszych miesi±cach 1945 roku w jednej z rosyjskich gazet. Ciekawostk± jest to, ¿e zosta³o podpisane, jako zdobywanie Berlina. Ponadto, prawdopodobnie zosta³o ono sfabrykowane i wykonane w wiele tygodni po zajêciu miasta przez czerwonoarmistów. 31 stycznia do ¦wiebodzina ¶ci±gaj± Rosjanie. Przybywaj± z po³udnia; dzia³ania wojenne siê nie odbywaj±. Czerwona chor±giew z m³otem i sierpem zosta³a podniesiona na wie¿y ratuszowej.

Dni grozy, które teraz rozpoczê³y siê dla miasta s± nie do opisania. To jest pierwsze zderzenie armii rosyjskiej z ludno¶ci± niemieck± na wschodnich ziemiach, bowiem Niemcy z prowincji Poznañ zostali ewakuowani. Rozstrzelania, po¿ary, spustoszenia. Cywile s± rozstrzeliwani z b³ahego powodu; np. przy odmowie podania godziny, kobiety sprzeciwiaj±ce siê gwa³tom. Pijani, g³o¶no wrzeszcz±cy, pl±druj±cy, z broni± zawsze gotow± do strza³u Rosjanie sprawiaj±, ¿e miasto jest niebezpieczne. Nie ma pr±du, wody i gazu. Rosjanie, którzy pl±druj± wieczorem domy, wyrzucaj± zapalone zapa³ki i domy staj± w p³omieniach. Szczególnie mieszkania, w których zostaj± znalezione portrety Hitlera, emblematy partii, portrety ¿o³nierzy, s± podpalane. Codziennie widaæ czerwon± ³unê na wieczornym niebie. Ko¶ció³ ¶wiêtego Micha³a, wcze¶niej otoczony przez domy, po spopieleniu domu Krumbholza, "Gospody my¶liwskiej", "Scherbelmüller" i "Starej Altany" stan±³ nagle na pustym placu.

Oko³o czwartego lutego nastêpuje atak bombowców armii niemieckiej. Najwiêksze zniszczenia s± przy pastwiskach. Prawdopodobnie s± wymierzone w liniê kolejow±.

Wszyscy mê¿czy¼ni w wieku od 17 do 70 lat musz± siê stawiæ w komendach, urz±dzonych w du¿ych domach. Mê¿czy¼ni zostaj± zamkniêci w obozie, nastêpnie przetransportowani na wschód i w obozie poznañskim nêdznie ¿ywieni (porcja wodnistej zupy na dzieñ). Z g³odu i zimna umieraj± tysi±ce i koñcz± w masowym grobie. Do ¦wiebodzina wracaj± wozy, którym nie uda³o siê przekroczyæ Odry. Kobiety zostaj± natychmiast przydzielone do prac porz±dkowych, do Wilkowa do kopania okopów. Trochê zel¿a³o, silny mróz ust±pi³.

Aby zapobiec tworzeniu siê partyzantki wszyscy cywile od po³owy lutego s± gnani do wiosek na wschód, daleko w g³±b prowincji poznañskiej. Pochód cierpienia wlecze siê po rozmokniêtych od topniej±cego ¶niegu drogach. Wozy z nêdznym dobytkiem ci±gn± siê wraz z nim. Potêpieni umieraj±cy na skraju drogi. Nie ma nikogo, kto móg³by i komu by³oby wolno ich pogrzebaæ. Dalej, dalej. Z ledwo¶ci± opieraj± siê wydaleniu niektórzy ludzie. Pozostaje równie¿ felczer Lüscher, który daje schronienie kilku starcom. Na swoim domu wywiesza chor±giew z czerwonym krzy¿em i ofiarnie troszczy siê o rannych, chorych i umieraj±cych. ¯adnego lekarza w mie¶cie nie ma. Niezliczeni s± ci, którym ¿ycie zbrzyd³o i którzy chc± z nim skoñczyæ. Za¿ywaj± zbyt ma³± dawkê trucizny i mecz± siê potwornie, nie mog±c ani ¿yæ ani umrzeæ. Lüscher pomaga, gdzie mo¿e. Pokonuje dalek± drogê np. do Merzdorf (Lubinicko), aby cierpi±cego dotkliwie chorego uwolniæ od zakleszczonego w nim przymusowego cierpienia. Lüscher jest dla Rosjan niemieckim partnerem do negocjacji. Sprawi³, ¿e wolno mu i niemieckim wiê¼niom pogrzebaæ licznych zmar³ych, le¿±cych w domach. Widzi siê kolumny wiê¼niów ci±gn±cych przez miasto. Musz± obozowaæ przed barakami przy Spitzberglager. Wprawdzie ¦wiebodzin jest prawie wymar³ym miastem (w opustosza³ych oknach nêdznych domostw mieszka zgroza), tylko sporadycznie zaludnionym przez wojsko rosyjskie - wszystkie si³y s± skupione nad Odr± - mimo to domy s± nieprzerwanie kontrolowane. ¯aden dom, ¿adne mieszkanie nie ma prawa byæ zamkniête, dniem i noc± chodz± patrole. ¦pi siê w ubraniach, w nocy cz³owiek zostaje o¶wietlony przez jaskrawe ¶wiat³o lampy karbidowej. M³odsze kobiety - siostry, które pielêgnuj± niemieckich rannych w barakach, czerni± sobie twarze, wk³adaj± mo¿liwie stare i brudne odzienie, poniewa¿ ci±g³e gwa³ty s± przeokropne. Brak dostatecznej ilo¶ci ¶rodków do ¿ycia jest ogromny. Tylko wêch jest w stanie odnale¼æ zapasy.

Pierwsze miesi±ce powojennego ¦wiebodzina Ka¿dego dnia Rosjanie wzywaj± jeszcze jako tako zdolnych do pracy rannych i wiê¼niów.

Wszystkie fabryki i zak³ady rzemie¶lnicze zostaj± zdemontowane, wszystkie maszyny, kot³y, maszyny parowe i narzêdzia do ostatniego gwo¼dzia sprz±tniête. Z prywatnych domów wynosi siê wszystkie maszyny do szycia, pianina, radia, instrumenty muzyczne, kuchenki gazowe, meble, obrazy, dywany. Czê¶ciowo ca³e to mienie jest natychmiast wysy³ane do Rosji lub magazynowane w tzw. hali miejskiej przy dworcu kolejowym.

¦wiebodzin sta³ siê dla Rosjan miastem szpitalem oraz g³ównym miejscem zaopatrzenia dla nadchodz±cej ofensywy wiosennej. Mówi siê, ¿e dziennie jest przyjmowanych oko³o 4000 rannych.

Na dworcu towarowym bez przerwy wy³adowywany jest sprzêt wojskowy. Przez miasto tocz± siê czo³gi; wszystkie ze znakiem "made in USA" bez w±tpienia jest to zaopatrzenie dla frontu, który stoi nad Odr±. Czasami od po³udnia s³ychaæ huk wystrza³ów, mówi siê te¿ o dzia³aniach wojennych przy trójk±cie odrzañskim.

Marzec. Pierwsza pie¶ñ kosa. P±czki bzu. Szpital z niemieckimi rannymi zostaje rozwi±zany; ciê¿ko ranni wysy³ani s± na wschód, l¿ej ranni wraz z pielêgniarkami i pomocnikami zostaj± zebrani do odtransportowania. Kobiety, które cudem odzyska³y wolno¶æ próbuj± siê od razu ukryæ. Nie docieraj± do nas ¿adne wiadomo¶ci, nikt nie ma ¿adnego radia. W marcu wracaj± z obozu proboszcz Müller i dr Wulkow.

W kwietniu do ¦wiebodzina przybywa pierwsza grupa Polaków. Oni, tak jak Rosjanie, zak³adaj± komendantury, szukaj± r±k do pracy i ¶rodków do ¿ycia.

W niezniszczonym ko¶ciele ¶w. Micha³a odbywaj± siê msze. Polacy s± bardzo bogobojni. ¦wiadczyæ o tym mo¿e taki widok: kiedy umar³y niesiony jest na cmentarz, przechodnie przystaj± przy krawêdzi ulicy i ¶ci±gaj± z g³ów czapki. Równie¿ w ko¶ciele ewangelickim, który choæ ca³y jest wybrudzony pozosta³ nieuszkodzony, Lüscher zbiera protestantów.

Wypalone kamienice Maj. Koniec wojny. W mie¶cie odbywa siê wielkie ¶wiêtowanie. Pijani zwyciêzcy ci±gn± przez miasto beztrosko wiwatuj±c. W tym czasie ¿aden Niemiec nie wa¿y siê nawet wyj¶æ z domu. Pe³ne pychy pie¶ni rosyjskich chórów brzmi± w ca³ym mie¶cie. Scena do tañców w ogrodzie "Sakriß" jest ca³y czas pe³na. Pokazywane s± na niej tañce ludowe. Niemcy s± niesamowicie smutni.

Jest ciep³y, piêkny maj. Lecz nie odczuwa siê wcale piêkna natury wobec tej zgrozy, troski, brzydoty, brudu. Wys³anym na wschód ¦wiebodzinianom wolno ju¿ powróciæ ze swoich przepe³nionych kwater znów do miasta. Ludzie, którzy znale¼li siê w Saksonii, Brandenburgii, Meklemburgii powracaj±. Zajmuje im to wiele dni, bo id± pieszo. Swoje mieszkania zastaj± w wiêkszej czê¶ci opró¿nione, strasznie wybrudzone i spustoszone.

W tym okresie ¦wiebodzin jest miejscem zbiórki wiê¼niów niemieckich, ukraiñskich. Koczuj± tutaj przez kilka dni czekaj±c na wysy³kê. Zwyciêzcy grabi± to, co jeszcze w domach pozosta³o, ¿±daj± ka¿dego skrawka materia³u (traktuj±c nas przy tym okropnie). Widzia³am jeden bardzo du¿y dom, w którym nie by³o ani skraweczka materia³u.

Ci±gn±cy przez miasto byli wiê¼niowie s± ¿±dni wszystkiego, co zd±¿y³o urosn±æ. Po¿eraj± zielony agrest, wi¶nie, truskawki. ¯aden kwiat nie rozkwita, nie ma ¿adnych p±czków, wszystko zosta³o zerwane.

Brak ¶rodków do ¿ycia jest dla ludno¶ci niemieckiej coraz bardziej dramatyczny. Panuje du¿a umieralno¶æ, szczególnie starszych ludzi, z powodu g³odu. Wszêdzie szuka siê ostatnich zapasów ziemniaków, buraków czy marchwi, która jest w tym okresie smako³ykiem. Niektórzy znajduj± zbo¿e.

Miel± je w m³ynkach do kawy i jedz± jak kaszê. Chleb, który czasami dostaje siê od Rosjan za dobrze wykonan± pracê jest niezwyk³ym delikatesem. Wszyscy ludzie, którzy zdolni s± do pracy musz± wcze¶nie do niej wyruszaæ. Wstaje siê bardzo wcze¶nie wg s³oñca, bowiem nikt nie ma ju¿ zegarka. Bez przerwy sprz±tany jest gruz. Najokropniejsze zabrudzenia maj± zostaæ usuniête. W komendanturach trzeba gotowaæ, praæ, szyæ.

Rowery s± dla rosyjskich ¿o³nierzy dziecinn± zabawk±, widzi siê ich je¿d¿±cych wszêdzie, nawet na cmentarzach. A s± tam przecie¿ groby naszych rodzin z wymurowanymi kryptami, które teraz s± wy³amane, a na oko³o walaj± siê zniszczone tablice.

Nocami odbywaj± siê ci±g³e kontrole. Od stycznia ¿adna noc nie przebieg³a bez zak³óceñ czy ha³asu. Pewnego razu kobieta, która zasnê³a pijana, obudzi³a siê nagle i zaczê³a pozdrawiaæ Rosjan s³owami: "Heil Hitler".

Wiosna a¿ do czerwca jest bardzo sucha. Niewiele pomp daje wodê. Trzeba chodziæ daleko, aby zaczerpn±æ wody z piêknych ¼róde³ek przy stawie Fischkrausa. Dopiero w po³owie lipca pojawiaj± siê pracownicy przedsiêbiorstwa wodoci±gowego, wkrótce potem jest ju¿ woda z zak³adu. Jednak wszystkim doskwiera ci±g³y brak gazu i pr±du. Ostatnie ¶wiece, jakie jeszcze by³y s± ju¿ dawno zu¿yte.

Niektórzy komendanci pozwalaj± uprawiaæ ogrody, w których mo¿emy posadziæ ziemniaki, hodowaæ warzywa. Czê¶æ warzyw dowo¿onych jest z okolicznych wsi. Zaproponowane Polakom szparagi nie przyjê³y siê, nie s± im znane.

Dwudziestego ósmego maja przybywaj± z wózkami rêcznymi pierwsi Niemcy, którzy w styczniu opu¶cili miasto. S± wstrz±¶niêci zastanym widokiem. Polacy wypêdzaj± wszystkich Niemców z ich w³asnych domostw w ¦wiebodzinie i z wiosek. Wszystkich nas ogarn±³ jeszcze wiêkszy parali¿uj±cy strach. Kto przecierpia³ te miesi±ce pod okupacj±, nieudan± emigracjê, kto prze¿y³ piesz± ucieczkê i taki te¿ powrót, tyle trudów i niedostatku, ten wierzy³, ¿e bêdzie móg³ pozostaæ w rodzinnym mie¶cie. Nic z tego! Ludzie staraj± siê o pozwolenia od komendantów na wyjazd poci±giem w wagonach towarowych. Tocz± siê przecie¿ i tak puste do Berlina, a wracaj± wype³nione maszynami, czasami nawet tramwajami, z powrotem na wschód.

Jednak wiêkszo¶æ ludzi musi drogê za Odrê przebyæ na piechotê. Wypêdzenia trwaj± jeszcze d³ugo. Nawet w drodze wielu wygnañców zostaje ograbionych z tego co im jeszcze pozosta³o. Dla starszych ludzi prawie zawsze wyruszenie w podró¿ oznacza koniec.

Dwudziestego ósmego czerwca po d³ugiej suszy przychodzi pierwsza burza. Ostatnia noc spêdzona na pod³odze poczekalni dworcowej. Widzê podje¿d¿aj±cy otwarty poci±g towarowy, a w tle padaj±cy deszcz...

Margarete Rothe-Rimpler

T³umaczenie: Agnieszka Szarapanowska
Fotografie: Muzeum Regionalne w ¦wiebodzinie

PS. Dziêkujemy Miros³awowi Algierskiemu za pomys³ i dostarczenie materia³ów oraz Agnieszce Szarapanowskiej za trud jaki w³o¿y³a w ich przet³umaczenie.



komentarz[1] |

© 2001-2012 by Robert Ziach C&Co. A.G.™ ® 2012 by Schwiebus.pl
Wszelkie prawa zastrze¿one.

0.022 | powered by jPORTAL 2