[Schwiebus.pl - ¦wiebodzin na starych kartach pocztowych, stare pocztówki, widokówki, kartki pocztowe]
Google
szukaj:
Menu g³ówne
strona g³ówna
strona artyku³ów
strona newsów
forum
ksiêga go¶ci
katalog stron
family tree
schwiebus.2002
schwiebus.2004
Ostatnio dodane
Zamkniêty o³tarz
Sukiennik ¶wieb...
Portret miasta ...
Podró¿e Pekaesem ...
Spod przymkniêtych ...
Los Sióstr ze Schwiebus
Tajemnice ...
Boromeuszki cd.
Historia zmian..
Sala Gotycka
Wernhera ¶cie¿kami
Kreatywni inaczej ..
Od legendy do ..
¦wiebodziñska legenda
Inskrypcja z 1735
Jakub Schickfus
Obrazki z przesz³o¶ci
Publikacje..
¦wiebodziñskie lecznictwo
Szpital
Wokó³ Ratusza
Odkrycie krypty
Bibliografia
Plac w przebudowie
Najazd na Ratusz
Dekret mianowania
Nowa twarz rynku
Na bruk nie wjedziesz
Odnówmy kamienice
Konsultacje
Hubertus Gabriel
Robert Balcke
Ruch wokó³ ratusza
Czasowy zarz±d
Przesiedleñcy 1945
Izba pami±tek
Wiekowe znaleziska
Spór wokó³ ratusza
Co dalej ze starówk±?
Granit pod ratuszem
Kronika Schickfusa
Pocz±tki - podsumowanie
Pocz±tki o¶wiaty
Najazd Zb±skiego
Maciej Kolbe
¦wiebodziñska "Solidarno¶æ"
Szcz±tki ¶w. Jerzego
Pieni±dze na ratusz
Pocz±tki o¶wiaty
Granit w ¶ródm..
Sulechów retro
Nowy Rok
¯ycie religijne
Odpolitycznianie ...
Ulice do poprawki
Wie¿a Bismarcka
Ko¶ció³ pw. ¶w. M.A.
Ko¶ció³ pw. N.M.P. K.P.
Zamek ...
Eberhard Hilscher
Baron J.H. v. Knigge
Z ¿ycia mieszczan
¦wiadectwo urodzenia
Sukiennictwo w dziejach
¯ary inwestuj± w starówkê
Strajk w Lubogórze w 1981 r.
Pocz±tki edukacji szkolnej
Pierwsze, szkolne lata
Kresy
Koniec niemieckiego panowania
Dramatyczne wydarzenia
Historyczne pocz±tki
Ratusz siê sypie
Schwiebüssen Schwibus
Dialog a badania arche
Unikalne Cmentarzyska
100 lat temu - 1904 r.
100 lat temu - 1902 r.
Aktualizacje
Ogólniak
Cmentarz miejski
Dekomunizacja ulic
PKP chce likwidowaæ..
Przesiedleñcy 1945
100 lat temu - 1906 r.
Spu¶cizna po Hilscherze
Dworzec z horroru
Piszczyñski Zenon
M. v. Knobelsdorff
Archeologia okolic
J.K. Sobociñski
Katalog C&Co.™
A.D. 2012
zbiór w³asny
katalog ulic
ostatnio dodane

2012-04-15
C&Co.™ 1208
C&Co.™ 1207
C&Co.™ 1206
C&Co.™ 1205
C&Co.™ 1204
C&Co.™ 1203
C&Co.™ 1202
C&Co.™ 1201
2012-04-05
C&Co.™ 1200
C&Co.™ 1199
C&Co.™ 1198
C&Co.™ 1197
C&Co.™ 1196
C&Co.™ 1195
C&Co.™ 1194
C&Co.™ 1193
C&Co.™ 1192
C&Co.™ 1191
C&Co.™ 1190
2012-03-30
C&Co.™ 1189
C&Co.™ 1188
C&Co.™ 1187
C&Co.™ 1186
C&Co.™ 1185
C&Co.™ 1184
C&Co.™ 1183
C&Co.™ 1182
C&Co.™ 1181
C&Co.™ 1180
C&Co.™ 1179
C&Co.™ 1178
C&Co.™ 1177
C&Co.™ 1176
C&Co.™ 1175
C&Co.™ 1174
C&Co.™ 1173
C&Co.™ 1172
C&Co.™ 1171
C&Co.™ 1170
C&Co.™ 1169
C&Co.™ 1168
C&Co.™ 1167
2012-03-22
C&Co.™ 1166
C&Co.™ 1165
C&Co.™ 1164
C&Co.™ 1163
C&Co.™ 1162
C&Co.™ 1161
C&Co.™ 1160
C&Co.™ 1159
C&Co.™ 1158
C&Co.™ 1157
C&Co.™ 1156
C&Co.™ 1155
C&Co.™ 1154
C&Co.™ 1153
C&Co.™ 1152
C&Co.™ 1151
C&Co.™ 1150
2012-03-12
C&Co.™ 1149
C&Co.™ 1148
C&Co.™ 1147
C&Co.™ 1146
C&Co.™ 1145
C&Co.™ 1144
C&Co.™ 1143
C&Co.™ 1142
C&Co.™ 1141
C&Co.™ 1140
C&Co.™ 1139
C&Co.™ 1138
C&Co.™ 1137
C&Co.™ 1136
C&Co.™ 1135
C&Co.™ 1134
C&Co.™ 1133
C&Co.™ 1132
C&Co.™ 1131
C&Co.™ 1130
C&Co.™ 1129
C&Co.™ 1128
C&Co.™ 1127
C&Co.™ 1126
C&Co.™ 1125
2012-03-03
C&Co.™ 1124
C&Co.™ 1123
C&Co.™ 1122
C&Co.™ 1121
C&Co.™ 1120
C&Co.™ 1119
2012-02-27
C&Co.™ 1118
C&Co.™ 1117
C&Co.™ 1116
2012-02-26
C&Co.™ 1115
C&Co.™ 1114
C&Co.™ 1113
C&Co.™ 1112
C&Co.™ 1111
C&Co.™ 1110
2012-02-25
C&Co.™ 1109
C&Co.™ 1108
C&Co.™ 1107
C&Co.™ 1106
C&Co.™ 1105
C&Co.™ 1104
C&Co.™ 1103
C&Co.™ 1102
C&Co.™ 1101
C&Co.™ 1100
2012-02-19
C&Co.™ 1099
C&Co.™ 1098
C&Co.™ 1097
C&Co.™ 1096
C&Co.™ 1095
2012-02-17
C&Co.™ 1094
C&Co.™ 1093
C&Co.™ 1092
C&Co.™ 1091
C&Co.™ 1090
C&Co.™ 1089
C&Co.™ 1088
C&Co.™ 1087
C&Co.™ 1086
C&Co.™ 1085
2012-02-13
C&Co.™ 1084
C&Co.™ 1083
C&Co.™ 1082
2012-02-12
C&Co.™ 1081
C&Co.™ 1080
C&Co.™ 1079
C&Co.™ 1078
C&Co.™ 1077
C&Co.™ 1076
C&Co.™ 1075
C&Co.™ 1074
C&Co.™ 1073
C&Co.™ 1072
2012-02-11
C&Co.™ 1071
C&Co.™ 1070
C&Co.™ 1069
C&Co.™ 1068
C&Co.™ 1067
C&Co.™ 1066
C&Co.™ 1065
C&Co.™ 1064
C&Co.™ 1063
C&Co.™ 1062
C&Co.™ 1061
Katalog C&Co.™
A.D. 2007
2007-03-12
C&Co.™ 1057
C&Co.™ 1056
C&Co.™ 1055
C&Co.™ 1054
C&Co.™ 1053
C&Co.™ 1052
C&Co.™ 1051
2007-03-11
C&Co.™ 1050
C&Co.™ 1049
C&Co.™ 1048
C&Co.™ 1047
C&Co.™ 1046
C&Co.™ 1045
C&Co.™ 1044
C&Co.™ 1043
C&Co.™ 1042
C&Co.™ 1041
C&Co.™ 1040
C&Co.™ 1039
C&Co.™ 1038
C&Co.™ 1037
C&Co.™ 1036
C&Co.™ 1035
C&Co.™ 1034
C&Co.™ 1033
C&Co.™ 1032
C&Co.™ 1031
C&Co.™ 1030
C&Co.™ 1029
C&Co.™ 1028
C&Co.™ 1027
C&Co.™ 1026
C&Co.™ 1025
C&Co.™ 1024
C&Co.™ 1023
C&Co.™ 1022
C&Co.™ 1021
C&Co.™ 1020
C&Co.™ 1019
C&Co.™ 1021
C&Co.™ 1020
C&Co.™ 1019
C&Co.™ 1018
2007-03-08
C&Co.™ 1017
C&Co.™ 1016
C&Co.™ 1015
C&Co.™ 1014
C&Co.™ 1013
C&Co.™ 1012
C&Co.™ 1011
C&Co.™ 1010
C&Co.™ 1009
C&Co.™ 1008
C&Co.™ 1007
C&Co.™ 1006
C&Co.™ 1005
C&Co.™ 1004
C&Co.™ 1003
2007-03-06
C&Co.™ 1002
C&Co.™ 1001
C&Co.™ 1000
C&Co.™ 0999
C&Co.™ 0998
C&Co.™ 0997
C&Co.™ 0996
C&Co.™ 0995
C&Co.™ 0994
C&Co.™ 0993
C&Co.™ 0992
C&Co.™ 0991
C&Co.™ 0990
C&Co.™ 0989
C&Co.™ 0988
C&Co.™ 0987
C&Co.™ 0986
C&Co.™ 0985
C&Co.™ 0984
C&Co.™ 0983
C&Co.™ 0982
C&Co.™ 0981
C&Co.™ 0980
C&Co.™ 0979
C&Co.™ 0978
C&Co.™ 0977
C&Co.™ 0976
2007-03-02
C&Co.™ 0975
C&Co.™ 0974
C&Co.™ 0973
C&Co.™ 0972
C&Co.™ 0971
C&Co.™ 0970
C&Co.™ 0969
C&Co.™ 0968
C&Co.™ 0967
C&Co.™ 0966
C&Co.™ 0965
C&Co.™ 0964
C&Co.™ 0963
C&Co.™ 0962
C&Co.™ 0961
C&Co.™ 0960
C&Co.™ 0959
C&Co.™ 0958
C&Co.™ 0957
Inne
forum
kontakt
bannery
download
logowanie
rekomenduj nas
Menu u¿ytkownika
Nie masz jeszcze konta? Mo¿esz sobie za³o¿yæ!
subskrypcja
informacje o zmianach na twój mail!
Artyku³y > Z ziemi polskiej ... > W 40 roku, na Sybir nas Matko zes³ali

"W 40 roku, na Sybir nas Matko zes³ali"

Z Ziemomys³em Angerem, prezesem Ko³a Grunwald Zwi±zku Sybiraków w Poznaniu rozmawia Tomasz Rochatka, OBEP IPN Poznañ

Problem Sybiraków by³ przez wiele lat „bia³± plam±” w historiografii i publicystyce. Pokoleniu wychowanego w PRL, do którego nale¿ê, losy Polaków na Wschodzie ukazywano fragmentarycznie przez pryzmat fa³szu i niedomówieñ. Pomówmy o losach i do¶wiadczeniach ludzi, którzy byli na „nieludzkiej ziemi”. Proszê powiedzieæ, gdzie i kiedy siê Pan urodzi³? Jakie by³y losy pañskiej rodziny w momencie wkroczenia Armii Czerwonej?

Urodzi³em siê 2 lipca 1929 roku w Stanis³awowie obecnie – Ukraina. W rodzinie by³o nas dwóch synów – m³odszy o 3 lata by³ brat Jerzy. Ojciec mia³ wykszta³cenie techniczne, by³ in¿ynierem budownictwa i pracowa³ w Urzêdzie Miasta. Zajmowa³ siê budownictwem. W 1939 r. ojciec zosta³ zmobilizowany do wojska i po klêsce wrze¶niowej wraz z armi± poszed³ w kierunku Zaleszczyk na po³udnie. Brat mojej mamy by³ komendantem zawodowej stra¿y po¿arnej w Stanis³awowie w stopniu pu³kownika. W pa¼dzierniku 1939 r. wujek zosta³ aresztowany. Mama dowiedzia³a siê o tym od s±siada, który przyszed³ do nas. Mieszka³ z nami 84-letni ojciec mojej mamy, który mia³ mocno przytêpiony s³uch. Mimo pewnej odleg³o¶ci od stoj±cej mamy i s±siada – mimo przytêpionego s³uchu us³ysza³, o czym rozmawiano. Dziadek zdenerwowanym g³osem zapyta³ natychmiast: „Co, mój syn Wilik (wujek mia³ na imiê Wilhelm) aresztowany?”. Nie pomog³y ¿adne zapewnienia, ¿e nie o syna chodzi, ¿e to tylko zbie¿no¶æ imion – wymieniano jakie¶ nazwisko – nic nie pomog³o – w ¿adne zapewnienia nie wierzy³. Tak t± wiadomo¶ci± przej±³ siê, ¿e niebawem dosta³ wylew krwawy do mózgu – zosta³ zabrany do szpitala, gdzie nied³ugo potem zmar³. Uwa¿am, ¿e to by³o szczê¶cie w nieszczê¶ciu, gdy¿ gdyby razem z nami zosta³ zabrany, na pewno nie prze¿y³by tej tak ciê¿kiej katorgi.

Wybuch wojny prze¿y³em w wiosce Siemiakowce pod Ko³omyj±, gdzie przebywa³em z bratem na wakacjach u ojca siostry. Rodzice w tym czasie przebywali w Stanis³awowie. Po wkroczeniu wojsk radzieckich. na tereny polskie wujek odwióz³ nas do Stanis³awowa. Rok szkolny ju¿ siê rozpocz±³. Do szko³y zacz±³em uczêszczaæ, gdy Rosjanie byli w mie¶cie. Spotykali¶my ich na ulicach, je¼dzi³y ich samochody i czo³gi. W tej dzielnicy, gdzie mieszkali¶my, byli ró¿ni s±siedzi – ¯ydzi i Ukraiñcy. ¯yli¶my z nimi w zgodzie, tak jak po s±siedzku. Po wkroczeniu wojsk radzieckich do naszego miasta, po jakim¶ czasie przyjecha³y ich rodziny. Jako mali ch³opcy chodzili¶my ich ogl±daæ – byli¶my ciekawi, jak wygl±daj±. Zauwa¿yli¶my, ¿e panie dziwnie siê ubiera³y – halki ubiera³y na bluzki i nosi³y jako sukienki – gdy¿ u nich tak siê nosi³o sukienki nazywane „sarafanem”. My¶la³y wiêc, ¿e damska halka jest „sarafanem” – nas to ¶mieszy³o.

Po wkroczeniu wojsk radzieckich na tereny polskie bardzo o¿ywili siê Ukraiñcy, gdy¿ uwa¿ali, ¿e teraz bêd± mieli „Woln± Ukrainê”. Flagi polskie zdejmowali, a zawieszali ukraiñskie. ¦piewali narodowe pie¶ni ukraiñskie itp.

Proszê powiedzieæ, gdzie przewieziono Pana i pañsk± rodzinê? Jak wygl±da³a droga na „Sybir” w oczach dziecka?

To by³ bardzo trudny okres. 10 lutego 1940 roku – deportowano pierwszych Polaków na Sybir. By³a wówczas ciê¿ka zima. Temperatura dochodzi³a do –30°C. Ludzi ³adowali do bydlêcych, nieogrzewanych wagonów. Zdarza³y siê przypadki zamarzania. Trupa wyrzucano z wagonu na pobocze torów do ¶niegu. Do tych transportów zabierano rodziny by³ych wojskowych, policjantów, nauczycieli, duchownych – jednym s³owem inteligencjê polsk± – traktuj±c ich jako wrogów ludu.

Nas wywozili 13 kwietnia 1940 r. – w ¶rodku nocy gromki ³omot do drzwi. Na pytanie „kto tam?” odpowied¼ by³a jedna: „odkrywaj chadziajka – so³daty”. Po wej¶ciu do mieszkania okaza³o siê, ¿e byli to ¿o³nierze z karabinami. O¶wiadczyli, ¿e nale¿y ubieraæ siê i pakowaæ gdy¿ wyje¿d¿amy (dok±d i dlaczego nie umieli powiedzieæ – tylko prêdko pakowaæ siê). Mama by³a zdenerwowana i zap³akana, my mali ch³opcy te¿ zap³akani. Za³adowali nasze rzeczy na samochód i zawie¼li nas na dworzec kolejowy. Na bocznicy towarowej sta³ tam poci±g sk³adaj±cy siê wagonów „bydlêcych”, do którego za³adowano 13 rodzin. Wagon posiada³ piêtrowo zrobione z desek prycze. Okna zakratowane, jedne drzwi by³y zamkniête na g³uchu, mia³y wyciêty otwór, do którego by³a pod³±czona rura od prowizorycznego sedesu. Ten k±cik by³ zupe³nie otwarty – nie by³o ¿adnego parawanu. Na ¶rodku wagonu sta³ ¿elazny piecyk – ale nie by³o ¿adnego opa³u – Rosjanie t³umaczyli, ¿e w czasie jazdy nie wolno paliæ, bo to grozi niebezpieczeñstwem. Na tych dechach wagonu wszyscy rozmie¶cili siê, ka¿dy po¶cieli³ to, co mia³ zabrane z domu. W kwietniu by³o cieplej ni¿ w lutym – rozpoczyna³a siê wiosna. W czasie transportu ka¿dy my¶la³, dlaczego nas zabrali i gdzie nas powioz±. Mama dosz³a do wniosku, ¿e nas potraktowano jako rodzinê wojskow±: tata zmobilizowany – poszed³ z wojskiem na po³udnie, wujek za¶ – pu³kownik by³ aresztowany jesieni± 1939 r. i tak na pewno by³o. W wagonie byli ró¿ni ludzie – przede wszystkim – inteligencja z rodzin sêdziowskich, nauczycielskich, urzêdniczych, kolejarskich itp. Wówczas ocenili¶my, ¿e dobrze siê sta³o, ¿e dziadek nasz zmar³ – on by tego nie wytrzyma³. W tym samym czasie ¿ona wujka Wilika Kropiwnickiego te¿ by³a aresztowana i wywieziona gdzie indziej. Nie wiedzieli¶my o tym, gdy¿ mieszka³a w innej dzielnicy miasta (Stanis³awów by³ miastem wojewódzkim licz±cym wówczas 80 tys. mieszkañców) i zosta³a za³adowana do innego wagonu. W zwi±zku z tym trafi³a do innej czê¶ci Kazachstanu.

Wagon by³ zamkniêty i transport bardzo szybko mkn±³ na wschód, nie zatrzymuj±c siê na stacjach. Jedynie na du¿ych, wêz³owych stacjach zatrzymywa³ siê. Wtedy otaczali poci±g wartownicy, uzbrojeni w karabiny. Nie pozwalali wychodziæ doros³ym – jedynie dzieci mog³y wyj¶æ i pod stra¿± pobiegaæ lub pospacerowaæ. Bywa³o tak, ¿e przychodzi³ ¿o³nierz i z ka¿dego wagonu bra³ po dwie osoby z wiadrami. Sz³y one z nim na stacjê i dostawa³y do jednego wiadra gor±c± wodê – „kipiatok”, a do drugiego zupê. Nastêpnie dzielono zupê w wagonie pomiêdzy wszystkich. To by³ jedyny ciep³y posi³ek w ci±gu dnia. Transport w czê¶ci europejskiej by³ bardzo mocno pilnowany w czasie jazdy i na postojach. Po d³ugiej podró¿y dojechali¶my pod Ural.

Na stacji kolejowej Ufa – krêcili siê ko³o poci±gu kolejarze. Gdy pytano ich, dok±d jedziemy, odpowiadali, ¿e nic nie wiedz±, na pewno daleko. Na Uralu ponownie zastali¶my zimê. W lasach i dolinach le¿a³ ¶nieg. Bywa³o tak, ¿e niektórzy kolejarze prosili o papierosa. Jedna pani rzuci³a przez okienko papierosa – wówczas podniós³ go, podziêkowa³ i powiedzia³, ¿e wioz± nas daleko na Syberiê. Mo¿e byæ tak, ¿e jak pojedziemy na pó³noc, to znaczy do tajgi, gdzie jest bardzo ciê¿ko. Je¿eli na po³udnie, to do Kazachstanu, gdzie s± du¿e stepy, ale bêdzie tam nieco l¿ej. W czasie jazdy przez Ural trudno by³o co¶ zauwa¿yæ, gdy¿ jest to du¿y ³añcuch gór. Poci±g wi³ siê w¶ród nich ca³y czas.

Jak by³o zorganizowane ¿ycie „przesiedleñców”?

Rejon, w którym mieszka³em, by³ rozleg³ym stepem z rzadko rozmieszczonymi osadami. Gdzieniegdzie spotykali¶my drobne zaro¶la ma³ych zagajników brzozowych. Do najbli¿szego lasu – prawdziwego drewna nadaj±cego siê jako budulec – by³o trzysta kilometrów. Step pó³nocnego Kazachstanu by³ pokryty bardzo gêst± traw± o cieniutkich, do w³osa podobnych ¼d¼b³ach, zwanych tam „kowy³’. Poniewa¿ step przez ca³e lata nigdy nie by³ koszony ani uprawiany, dlatego by³ mocno ukorzeniony. Idealnie nadawa³ siê do budowy domów typu „ziemianka”. P³ugiem ci±gniêtym przez traktor ciêto skibê darni ok. 6-8 m grub± i ok. 30 cm szerok±. Tak± skibê rêcznie ciêto na kawa³ki ok. 1 m d³ugo¶ci. Gotowe kawa³ki uk³adano na wóz z ¿erdziami i wo³ami przywo¿ono na miejsce budowy „domu”.

Budowa domu wygl±da³a podobnie, jak u nas buduje siê dom z ceg³y. Darñ uk³adano na ziemi w dwóch rzêdach które nastêpnie k³adziono w poprzek bez zaprawy. W ten sposób powstawa³a ¶ciana ok. 60 cm grubo¶ci. Zostawiano niedu¿e otwory ok. 70 x 120 cm na okna. Ponadto otwory na drzwi. Taki dom przewa¿nie sk³ada³ siê z dwóch izb. Wysoko¶æ przy ¶cianie by³a ok. 3 m a w szczycie ok. 5 m. W ten sposób powstawa³ wysoki i stromy dach. Gdy taki dom by³ wybudowany, przy szczycie wkopywano s³up jako podporê na belkê no¶n±. Na s³upach oparta by³a belka no¶na. Nastêpnie k³adziono ¿erdzie co 80 cm i w ten sposób powstawa³ szkielet domu. Na te ¿erdzi k³adziono gêsto faszynê (pêczki ga³êzi), nastêpnie s³omê, a na sam± górê uk³adano darñ systemem dachówkowym. Ca³o¶æ smarowano na zewnêtrz glin± rozrobion± z bydlêcym ³ajnem i drobn± sieczk±. Ca³y dom by³ tym smarowany, tak¿e na zewn±trz i wewn±trz, ³±cznie z pod³og±. Potem, jak by³o wapno, to dom malowano na bia³o.

Wewn±trz domu stawiano piec, tak aby ogrzewa³ obie izby. Ponadto w pierwszej izbie by³ piec, w którym mo¿na by³o gotowaæ w specjalnych garnkach zwanych „czohunami”. Piece i kominy budowano z ceg³y wyrabianej z gliny i suszonej na s³oñcu.

Zima przeciêtnie trwa³a od drugiej po³owy wrze¶nia do pierwszej po³owy maja. Temperatury by³y w granicach minus 40-50°C. W zwi±zku z tym drzwi by³y dwuczê¶ciowe, co by³o bardzo przydatne podczas zamieci ¶nie¿nej. Gdy dom by³ zasypany ¶niegiem, otwiera³o siê górn± czê¶æ drzwi i wsypywa³o ¶nieg do ¶rodka. Nastêpnie wychodzi³o siê na zewn±trz i kopa³o tunel do s±siada. Przy wszystkich kominach by³y tyczki obwi±zane czarn± szmat±.

Z chwil± przyjazdu tam my¶my utracili, w pewnym sensie, swoje dzieciñstwo. By³a to niepisana walka o byt i prze¿ycie. W wiosce by³a szko³a podstawowa 4-klasowa. Mama mnie zapisa³a do szko³y. Chodzi³em do czwartej klasy. Wszystko, co uczono by³o dla mnie powtórk±. Szybko siê nauczy³em po rosyjsku, bo zna³em ukraiñski. Moja edukacja trwa³a nieca³e dwa miesi±ce. Powiedzieli wówczas, ¿e Polak nie przyjecha³ siê tu uczyæ, tylko do pracy.

Poszed³em wiêc pracowaæ. Przydzielono mnie do pracy na kosiarce, ci±gniêtej wo³ami, przy sianokosach. W okresie zimy pracowa³em przy koniach. Za tê pracê otrzymywa³em 120 rubli. W pierwszym roku naszego pobytu by³ tam czynny sklepik, w którym mo¿na by³o co¶ kupiæ (cukierki, cukier, sól, drobne przedmioty, bieliznê itp.). Potem, jak wybuch³a wojna niemiecko-rosyjska, s³u¿y³ jedynie do sprzedawania przydzia³owego chleba lub innych drobnych rzeczy, które Rosjanie przywozili z miasta powiatowego – Fiodorowki. Sprzedawali tam „kirpicznyj czaj”, czyli prasowan± herbatê robion± z ró¿nych malin, wi¶ni itp. Rosjanie stosowali taki zwyczaj, ¿e herbatê pi³o siê bez cukru w ró¿nych systemach. Jak mamy cukier na „prykusku”, oznacza³o to, ¿e cz³owiek bra³ kostkê cukru umoczy³ lekko w herbacie, gryz³ kawa³eczek i popija³. Na „prygliatku” – le¿a³a kostka cukru na stole, a my pili¶my herbatê gorzk±, a na „prydumku” – pijemy herbatê gorzk± i pamiêtamy jak wygl±da³ cukier.

Jaki wp³yw na pañskie losy mia³ wybuch wojny niemiecko-sowieckiej w 1941 r. i pó¼niejsze stosunki polsko-sowieckie?

Wybuch wojny – informacja dotar³a do nas z du¿ym opó¼nieniem. Na wie¶æ o tym w¶ród Polaków nast±pi³a rado¶æ. Wydawa³o siê nam, ¿e to przyspieszy nasz powrót do ojczyzny. Rosjanie zauwa¿yli to, zrobili zebranie i otrzymali¶my reprymendê, ¿e tam ludzie gin±, a my cieszymy siê. Wszyscy zaparli siê tego, ¿e nikt siê nie cieszy, bo przecie¿ tam s± nasze rodziny i jako¶ siê uspokoili. Rosjanie wprowadzili chleb na przydzia³ – 400 gramów, a dla niepracuj±cego – 200 gramów. Chleb foremkowy, mocno gliniasty i ciê¿ki. By³ wówczas taki trudny okres czasu, ¿e moja mama rozchorowa³a siê. Le¿a³a w szpitalu, a potem w domu na zwolnieniu. Brat nie pracowa³ wcale. Gdy przysz³y ¿niwa – sianokosy, pracowali¶my ca³± brygad± daleko w polu, spali¶my w barakowozach lub na sianie. Chleb wysy³a³em mamie, gdy jechali po prowiant dla nas. Mama w zamian przysy³a³a mi w rondelku ugotowane ziemniaki wymieszane z serem i dzik± cebulk±, która tam ros³a. Na polu pracowa³o siê od wschodu do zachodu s³oñca, tj. 14-15 godzin, z przerw± na obiad. W po³udnie by³o bardzo gor±co – temperatura dochodzi³a do 50°c. By³ jeden posi³ek. Rano jaka¶ kawa i nic do tego, bo chleba nie by³o. Po dzieñ dzisiejszy nie pijê zimnej wody. Ten nawyk stepowy mi pozosta³, bo tam by³a taka sytuacja. Nie by³o wody ¼ródlanej, ale w wiosce wybudowali staw. Na koniach wje¿d¿ali¶my do stawu, aby koñ pop³ywa³. To dla nas by³a rozrywka. Je¶li dali kubek kawy, to wypi³em kawê, a jak nie dali, to nic nie pi³em.

W latach 1941-1942 po rozmowach gen. Sikorskiego ze Stalinem podpisano umowê Sikorski-Majski. Sybiraków z ró¿nych stron Zwi±zku Radzieckiego powo³ano do polskiej armii gen. Andersa. Sytuacja znacznie siê poprawi³a. Powsta³a w Kujbyszewie polska ambasada. Byli powo³ani tak¿e polscy pe³nomocnicy. Zaczê³y przychodziæ dary z UNRR-y (odzie¿, suchary, soki, obuwie itp.) i czasem dociera³y do nas. Podczas licznych wêdrówek Polaków odnalaz³ siê wtedy na wolno¶ci brat mojej mamy, Wilhelm Kropiwnicki. Odszuka³ swoj± ¿onê Helenê i poinformowa³ nas telefonicznie, ¿e wst±pi³ do armii Andersa. Doda³o nam to wiele otuchy, ¿e mo¿e i nasza sytuacja siê odmieni, kto¶ o nas pomy¶li.

Armia Andersa wyjecha³a jednak na po³udnie do Iraku i Iranu, za zgod± Stalina, w liczbie 140 tys. ¿o³nierzy i ok. 70 tys. ludno¶ci cywilnej. By³y to rodziny tych ¿o³nierzy. Posz³a informacja, ¿e gen. Anders uciek³ ze swoj± armi± do aliantów. By³o to nieprawd±. Propozycja aliantów zosta³a przyjêta przez Stalina. Stalin nie tylko wyrazi³ zgodê, ale gen. Andersowi podarowa³ w prezencie dwa bia³e konie. Po wojnie w Polsce mówiono, ¿e Anders wyjecha³ z Rosji na bia³ym koniu, a to by³ przecie¿ prezent od Stalina.

W nied³ugim czasie po wyje¼dzie armii Andersa zawieszono pracê ambasady polskiej w Kujbyszewie. Pe³nomocników ambasady aresztowano a deportowanym Polakom nakazano oddaæ dowody to¿samo¶ci. W zamian dawano dokumenty radzieckie. Moja mama o¶wiadczy³a, ¿e nie ma polskich dokumentów, gdy¿ podczas prze³adunku z wagonów polskich do radzieckich zabierano je. Wiêc mama zosta³a przy polskiej narodowo¶ci i nie wydali jej dokumentów radzieckich. Natomiast ci, którzy otrzymali dokumenty radzieckie, mieli k³opoty w 1946 roku. Gdy przysz³o zarz±dzenie o robieniu spisów Polaków przed powrotem do Polski, tych którzy mieli dokumenty radzieckie, uznawano za obywateli radzieckich.

W 1943 r. powsta³ Zwi±zek Patriotów Polskich. W wielu rejonach zaczêli dzia³aæ jego mê¿owie zaufania. Bardzo nas ta wiadomo¶æ ucieszy³a – w czerwcu tego¿ roku udali¶my siê do Fiodorowskiego Rejonu pieszo 50 km, ¿eby spotkaæ siê z takim mê¿em zaufania. Sz³a nas gromadka, gdy¿ niektórzy byli chorzy, a inni uznali, ¿e to za daleko, aby doj¶æ. Szli¶my dwa dni. Spotkali¶my siê z mê¿em zaufania, który wyja¶ni³ nam, ¿e bêdzie zorganizowana polska armia i niektórzy ochotnicy z ca³ej Rosji zje¿d¿aj± ju¿ do Siedlc nad Ok±. Mówi³, ¿e jak wojna zakoñczy siê, to wrócimy do Polski. Dosta³em z paczek UNRR-y p³aszcz, mama – myd³o, du¿± puszkê soku pomarañczowego i suchary wojskowe. Z tym baga¿em pe³ni optymizmu wyruszyli¶my w drogê powrotn±. Jesieni± 1943 r. wyruszy³a na front I dywizja im. T. Ko¶ciuszki. Dowiedzieli¶my siê o tym od naszego mê¿a zaufania.

Pó¼n± jesieni± 1943 r. przyjecha³a do naszej wioski pani w ¶rednim wieku bardzo ³adnie i ciep³o ubrana jak na owe czasy. Potem okaza³o siê, ¿e by³a zastêpc± naszego naczelnika do spraw politycznych. Stosunki w wiosce pogorszy³y siê. Ka¿dy musia³ uwa¿aæ, co i gdzie mówi. Kobiety pracuj±ce w magazynach zbo¿owych musia³y uwa¿aæ, jak pod spódnic± wynosi³y ziarno, ¿eby nie zauwa¿y³a [tego – TR], bo zaraz by³ prokurator i s±d. By³o takie zdarzenie, ¿e dwie dziewczyny posz³y daleko za wioskê w pole tam, gdzie jesieni± by³o magazynowane ziarno pszenicy. Le¿a³o ono g³êboko pod ¶niegiem. Dziewczyny odgrzeba³y ¶nieg i nabra³y do woreczków trochê ziarna razem ze ¶niegiem. Pani ta, gdy wraca³y do wioski, pyta³a, gdzie by³y, co widzia³y i co nios±. Gdy pokaza³y zabra³a je do kancelarii gdzie kaza³a ziarno zwa¿yæ – by³o po ok. 2 kg. Zabra³a im ziarno i wys³a³a meldunek do prokuratora. Zorganizowano pokazow± rozprawê i dziewczyny dosta³y po dwa lata pracy przy wyrêbie lasu w tajdze. A zbo¿e, które zabra³y wiosn± i tak by³o spalone, lecz g³odnemu cz³owiekowi nie wolno by³o tego wzi±æ. Trzy miesi±ce przed naszym wyjazdem do Polski enkawudzistka wyjecha³a.

Proszê opisaæ okoliczno¶ci, warunki i oczekiwania zwi±zane z przybyciem do ojczyzny? W jaki sposób do¶wiadczenia religijne odbi³y siê na pañskiej psychice?

Atmosfera poprawi³a siê w drugim pó³roczu 1944 r. Wojska radzieckie sz³y na zachód. Amerykanie zaczêli pomagaæ – przychodzi³ sprzêt, dzia³a³a UNRRA. Otrzymywali¶my bieliznê, odzie¿, ¶rodki spo¿ywcze. Zaczêli pojawiaæ siê popi. Ludzie miejscowi gromadzili siê w izbach. Przychodzi³ pop (nie wiem, sk±d mia³ szaty liturgiczne) odprawia³ nabo¿eñstwo, chrzci³ dzieci. Bywa³o nawet, ¿e niektórzy doro¶li te¿ siê chrzcili. Do tej pory tylko dziêki naszym mamom mogli¶my siê modliæ i wiedzieæ, kiedy przypadaj± ¶wiêta. Podczas ¦wi±t Bo¿ego Narodzenia zbierali¶my siê w izbie i ¶piewali¶my kolêdy. Tak wygl±da³y nasze ¶wiêta. Poza tym by³ bardzo du¿y ¶nieg i mróz. Do lasu by³o bardzo daleko – nie by³o ¶wierku. Czasami robili¶my ze s³omki, nici i kolorowego papiery ozdóbki, które wieszali¶my pod sufitem lub wokó³ ¶wiêtego obrazka. Rosjanie, jak s³yszeli nasze kolêdy, przychodzili i s³uchali. Bardzo im siê podoba³o – twierdzili, ¿e oni nie znaj± takich pie¶ni. Natomiast od czasu kiedy przyjecha³a do nas ta enkawudzistka, sytuacja siê pogorszy³a. Robi³a zebranie i t³umaczy³a, ¿e takie zbieranie siê, to spiskowanie przeciwko w³adzy radzieckiej. Nasze mamy t³umaczy³y, ¿e jeste¶my wychowani w wierze katolickiej i to nam pomaga w przetrwaniu. A ona na to: „Co ma Bóg do tego i tak tu zdechniecie.” Poza Bo¿ym Narodzeniem bardzo siê zatraci³y inne ¶wiêta. Nawet Rosjanie obchodzili spotkanie z Nowym Rokiem, by³ czasami „dziadek mróz”, ale nigdy nie by³o choinki.

Nadszed³ oczekiwany rok 1946. Wiosn± dotar³a do nas wiadomo¶æ, ¿e Polacy mog± wracaæ do Polski. Robiono spisy ludno¶ci polskiej. Nast±pi³a wielka rado¶æ, ale stopniowo ros³o zniecierpliwienie oczekiwaniem na wyjazd.. Pewnego dnia zapakowano nasze tobo³ki na sanie i zawieziono na stacjê. Na stacji kolejowej „D¿arkul” czekali¶my ok. 2 tygodni na podstawienie poci±gu. Odwiedzali nas przedstawiciele Zwi±zku Patriotów, przynosili polsk± prasê i organizowali posi³ki. W tym czasie przychodzi³y dary z UNRR-y. Pewnego dnia przyszed³ przedstawiciel biura repatriacyjnego i przyniós³ ca³y plik listów, które nadesz³y z Polski. Mama dosta³a list od brata naszego ojca – jego rodzina zosta³a przesiedlona z Kresów na nowe ziemie zachodnie.

Nareszcie podstawili transport – taki sam jak przed laty. Inna by³a jednak atmosfera – ludzie pe³ni rado¶ci zajmowali miejsce w wagonach. Przyniesiono nam polskie flagi i udekorowali¶my nimi wagony. Pojawi³y siê has³a: „¿egnaj katorgu, witaj kraju ojczysty”. Nie by³o stra¿ników z karabinami, ¿adnej ochrony – tylko normalni „¿eleznodoro¿niki”, czyli kolejarze. Jechali¶my przez Miñsk i Brze¶æ. W Miñsku zatrzymali¶my siê na dwie doby. Widzieli¶my tam zniszczone lotnisko. Dotarli¶my do Poznania. Poci±g sta³ na bocznicy niedaleko dworca g³ównego. Wita³o nas du¿o ludzi – przynosili prowiant, odzie¿ itp. Nagle przysz³a nasza kuzynka, tj. Janina Czo³owska ze swoim ojcem. Rado¶æ by³a ogromna. Mama zapyta³a, czy jest w pobli¿u ko¶ció³. Posz³y wiêc obie do ko¶cio³a. Powrót do Polski dla mamy by³ przykry, gdy¿ oprócz rado¶ci z przyjazdu do kraju zobaczy³a równie¿, jak ubrane by³y polskie kobiety. Mama by³a w spódnicy uszytej z worka. Na nogach mia³a rzemienie i ³apcie. Mama mia³a ¿al do siostrzenicy, ¿e j± zaprowadzi³a do ko¶cio³a w takim ubiorze. Dosyæ d³ugo p³aka³a. Siostrzenica t³umaczy³a jej, ¿e „niewa¿ne buty, ubiór, ale wa¿ne, ¿e by³a¶ w ko¶ciele. Mia³a¶ mo¿liwo¶æ podziêkowaæ Bogu, ¿e jeste¶cie ju¿ w Polsce”.

Nastêpnie przyjechali¶my do Szczecina, gdzie zaopiekowali siê nami pracownicy biura repatriacyjnego. Razem z grup± ch³opców wyruszy³em na zwiedzanie miasta. W dzielnicy domków jednorodzinnych opuszczonych przez Niemców wyjadali¶my, co siê da³o ze spi¿arni. Takich produktów przez sze¶æ lat nie widzieli¶my na oczy. Zatrzyma³ nas radziecki saper. Powiedzia³ nam, ¿e czê¶æ domów jest rozminowana, lecz s± te¿ pu³apki, np. ¶mieci pod którymi s± miny. W pewnym momencie kaza³ nam zaczekaæ i poszed³ do s±siedniego domu. Gdy wróci³, poci±gn±³ za linkê i nast±pi³ wybuch czê¶ci tamtego domu. Wygl±da³o to okropnie, tym bardziej, ¿e my wojny nie widzieli¶my. Wystraszony powiedzia³em pó¼niej mamie, aby¶my st±d wyjechali do Opola do brata ojca. Mimo ¿e wys³ali¶my telegram, w Opolu na dworcu nikt na nas nie czeka³. W koñcu przyszed³ po nas wujek. Wyk±pali¶my siê w ³azience w ciep³ej wodzie. Wujek spali³ nasze ubrania, które by³y pe³ne robactwa. Nastêpnego dnia dostali¶my ubrania i wreszcie wygl±dali¶my jak normalni ludzie.

Na „nieludzkiej” ziemi trudno by³o ocaliæ wra¿liwo¶æ wobec religii, lecz równie¿ wobec drugiego cz³owieka. Niektórym siê to uda³o. Rozumiem pañskie do¶wiadczenia i serdecznie dziêkujê za rozmowê.

Fragment materia³ów przygotowanych przez Instytut Pamiêci Narodowej w Poznaniu.
Sybiracy - materia³y robocze dla nauczycieli i uczniów gimnazjów, pod. Red. F. Le¶niaka T. Rochatki, A. Rogulskej, Warszawa 2001, s. 45 - 61.


komentarz[0] |

© 2001-2012 by Robert Ziach C&Co. A.G.™ ® 2012 by Schwiebus.pl
Wszelkie prawa zastrze¿one.

0.02 | powered by jPORTAL 2